[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się o to nie martwiłam, bo miałam mamę. Nauczyła nas się
malować, kiedy jeszcze chodziłyśmy do gimnazjum, więc dla
mnie nie był to żaden problem. Widzisz, makijaż to nie
kamuflaż, tylko broń.
- Czy ja muszę o tym wiedzieć? - zastanowił się na głos.
251
- Pewnie nie. Większość mężczyzn tego nie rozumie. Jako
szesnastolatka miałam mnóstwo kompleksów, bo musiałam
bardzo uważać na wagę.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Byłaś kluchą? Klepnęłam go w ramię.
- Oczywiście, że nie. Byłam cheerleaderką, więc wszystko
spalałam na treningach, ale występowałam jako fruwaczka.
- Fruwaczka?
- No wiesz, pozostałe dziewczyny z zespołu podrzucały
mnie do góry. Stałam na szczycie piramidy. Mam metr
sześćdziesiąt wzrostu. Większość fruwaczek nie przekracza
metra pięćdziesięciu pięciu i pięćdziesięciu kilo wagi, bo
wtedy łatwiej je podrzucać. Byłam tak samo szczupła jak one,
ale ważyłam siedem i pół kilo więcej, bo jestem wyższa,
musiałam więc pilnować wagi.
- Boże, musiałaś być chuda jak patyczek. - Znowu na mnie
spojrzał. Teraz ważę jakieś sześćdziesiąt dwa kilo, ale jestem
wysportowana i umięśniona, więc wyglądam, jakbym ważyła
jakieś pięć czy siedem kilo mniej.
- Ale musiałam też być silna, umięśniona. Jeżeli ktoś ma
wyrobione mięśnie, nie wygląda jak patyczek. Mogłam
zwiększyć masę mięśniową o jakieś dwa i pół kilo, ale nie
wolno mi było utyć.
- Opłaciło się tak skakać i machać pomponami na meczu?
W ogóle nie rozumiał, o co chodzi w byciu cheerleaderką.
Zgromiłam go wzrokiem.
- W college'u dzięki temu dostałam stypendium, więc
powiedziałabym, że tak, opłaciło się.
- To za takie wygłupy przyznają stypendia?
- Skoro przyznają stypendia facetom, którzy biegają za
kawałkiem świńskiej skóry, to dlaczego nie mieliby ich dawać
cheerleaderkom?
Miał dość oleju w głowie, by zmienić temat.
252
- Wracając do twoich szkolnych czasów. Nie odbiłaś
chłopaka żadnej koleżance?
Prychnęłam pogardliwie.
- Miałam własnych chłopców, dziękuję bardzo.
- A inni cię nie podrywali?
- A nawet gdyby, to co? Miałam chłopaka na stałe i nie
zwracałam uwagi na innych.
- Kto był tym chłopakiem? Jason?
- Nie, z Jasonem chodziłam w college'u. W liceum
spotykałam się z Patrickiem Hayleyem. Kiedy miał
dwadzieścia lat, zginął w wypadku motocyklowym. Po
rozstaniu nie utrzymywaliśmy kontaktów, więc nie wiem, czy
spotykał się z kimś jeszcze.
- Zostawmy tego Patricka. Gdzie teraz mieszka Cleo
Cleland?
- W Raleigh-Durham. Zajmuje się chemią przemysłową.
Mniej więcej raz w roku umawiamy się na lunch i do kina. Jest
mężatką, ma czteroletnie dziecko.
Mógł sobie dać spokój i z Cleo. Ona co prawda żyła, ale
była moja kumpelką. Poza tym była kobietą, a przecież Wyatt
twierdził, że to najprawdopodobniej mężczyzna próbował mnie
zabić.
- Ktoś musi być - zamyślił się. - Może ktoś, o kim nie
myślałaś od lat.
Miał rację. Motywem były sprawy osobiste, więc
musiałam znać sprawcę. Nie przychodziła mi jednak do głowy
ani jedna osoba, która mogłaby pragnąć mojej śmierci.
Nagle mnie olśniło.
- Wiem! - wrzasnęłam. Drgnął i czujnie nadstawił ucha.
- Kto?
- To musi być jedna z twoich dziewczyn!
253
Rozdział 23
Samochód skręcił. Wyatt wrócił na właściwy pas i spojrzał
na mnie gniewnie.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Skoro to nikt z moich znajomych, to musi być ktoś z
twoich. Ja jestem miłym człowiekiem i o ile wiem, nie mam
wrogów A kiedy pierwszy raz próbowano mnie zabić? Tuż po
naszym powrocie z plaży Ile osób wiedziało, że pojechałeś za
mną? Po tym, jak się zachowałeś tej nocy, kiedy zginęła
Nicole...
- Jak ja się zachowałem? - powtórzył ze zdumieniem.
- Powiedziałeś swoim ludziom, że jesteśmy razem, chociaż
to nieprawda. Widziałam, jak na mnie patrzyli. Było ich tam z
pięćdziesięciu, ale kiedy mnie ciągnąłeś do samochodu, ani
jeden nie próbował mi pomóc. Domyślam się więc, że ich
okłamałeś i powiedziałeś, że chodzimy ze sobą.
- Wcale cię nie ciągnąłem - rzucił przez zaciśnięte zęby. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •