[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się: trzy wielkie, podobne do psów stwory, przypominające tego, którego zabiłem
w mieszkaniu Julii. Pędziły do mnie przez ogród. Wycie trwało nadal, ale nie one
je wydawały. Warczały tylko i śliniły się, biegnąc ku mnie. Nagle uświadomiłem
sobie, że już wiele razy śniłem ten sen, zapominając o nim zaraz po przebudzeniu.
Jednak wiedza, że to przecież nie na jawie, nie zmniejszała uczucia zagrożenia.
Psy były coraz bliżej. Wszystkie trzy otaczał rodzaj poświaty, bladej i zniekształ-
cającej kontury. Gdy spoglądałem przez te aureole, nie widziałem ogrodu, lecz
obraz lasu.
Skoczyły na mnie i wydawało się, ze natrafiły na niewidzialny mur. Odbiły
się, wstały i zaatakowały znowu i raz jeszcze coś je zablokowało. Podskakiwa-
ły, warczały, skowyczały. . . i spróbowały ponownie. Czułem się tak, jakbym stał
pod szklanym kloszem albo w magicznym kręgu. Nie mogły się do mnie dostać.
Wtedy wycie zabrzmiało głośniej i przestały zwracać na mnie uwagę.
 O rany  powiedział Random.  Powinienem wystawić ci rachunek za
wyciąganie z koszmaru.
. . . Leżałem rozbudzony w łóżku, a za oknem panowała ciemność. Zrozumia-
łem, że Random wezwał mnie przez Atut, a kiedy nastąpił kontakt, dostroił się do
mojego snu.
Ziewnąłem.
Dzięki, pomyślałem w odpowiedzi.
 Obudz się do końca i możemy porozmawiać  oznajmił.
 Dobrze. Gdzie jesteś?
 Na dole. Mały salonik zaraz przy głównym hallu. Po południowej stronie.
Piję kawę. Mamy ten pokój tylko dla siebie.
 Będę za pięć minut.
 Czekam.
Rozpłynął się. Usiadłem, spuściłem nogi na podłogę i wstałem. Podszedłem
do okna, otworzyłem je na oścież i wciągnąłem do płuc rześkie powietrze jesien-
nego wieczoru. Wiosna w cieniu-Ziemi i jesień tutaj  moje dwie ulubione pory
roku. Nastrój powinien mi się poprawić, powinna napłynąć otucha. . . Zamiast te-
go  czy to z powodu mroku, czy wspomnień z końcówki snu  wydało mi się,
że słyszę ostatnią nutę tamtego wycia. Zadrżałem i zamknąłem okno. Nasze sny
zbyt często trwają wraz z nami.
107
Zszedłem do wskazanej komnaty i zająłem miejsce na sofie. Random nie prze-
szkadzał mi przez pół filiżanki kawy. Dopiero wtedy powiedział:
 Opowiedz mi o Ghostwheelu.
 To rodzaj. . . parapsychicznego systemu kontrolnego i biblioteki.
Random odstawił filiżankę i przechylił głowę.
 Możesz wyjaśnić to bardziej szczegółowo?  zapytał.
 Tak. . . po kilku latach pracy przy komputerach postawiłem hipotezę, że
podstawowe zasady procesu przetwarzania danych można z ciekawymi efektami
wykorzystać w miejscu, gdzie elementy konstrukcyjne komputera nie mogłyby
funkcjonować  zacząłem.  Inaczej mówiąc, musiałem zlokalizować środowi-
sko cienia, gdzie reguły operacji pozostałyby niezmiennikami, ale gdzie fizyczna
konstrukcja, wszystkie peryferia i metody programowania byłyby całkiem innej
natury.
 Hm, Merlinie  mruknął Random.  Nic nie rozumiem.
 Zaprojektowałem i zbudowałem urządzenie do przetwarzania danych
w cieniu, gdzie zwykły komputer nie mógłby działać  wyjaśniłem.  Użyłem
innych materiałów, radykalnie innego schematu, innego zródła zasilania. Wybra-
łem również miejsce, gdzie obowiązują inne prawa fizyczne, by moje urządzenie
funkcjonowało w inny sposób. Wtedy mogłem napisać dla niego programy, któ-
rych nie uruchomiłbym na cieniu-Ziemi, gdzie mieszkałem. Moim zdaniem stwo-
rzyłem w ten sposób wyjątkowe dzieło. Nazwałem je Ghostwheelem, czyli Kołem
Upiorów, ze względu na pewne aspekty jego zewnętrznego wyglądu.
 I jest to system kontrolny i biblioteka. Jak to rozumieć?
 Przerzuca Cień jak stronice książki. . . albo talię kart. Można go zaprogra-
mować na wszystko, co chciałbyś sprawdzić, a on będzie tego pilnował. To miała
być niespodzianka. Mógłbyś, powiedzmy, wykrywać, czy któryś z naszych poten-
cjalnych wrogów nie mobilizuje sił, albo śledzić ruch sztormów Cienia, albo. . .
 Chwileczkę!  Uniósł dłoń.  Jak? W jaki sposób przegląda cienie? Jak
działa?
 Najkrócej mówiąc  stwierdziłem  natychmiastowo tworzy równoważ-
nik zbioru Atutów, a potem. . .
 Czekaj. Wróć. Jak można napisać program dla tworzenia Atutów? Myśla-
łem, że może to zrobić tylko osoba, która przeszła inicjację albo Wzorca, albo
Logrusu.
 Ale w tym przypadku sama maszyna należy do tej klasy obiektów ma-
gicznych, co na przykład miecz taty, Grayswandir. W schemacie wykorzystałem
elementy Wzorca.
 I chciałeś nim sprawić niespodziankę?
 Jak tylko będzie gotowy.
 To znaczy kiedy?
108
 Nie jestem pewien. Zanim programy zaczną normalnie funkcjonować, mu-
si zgromadzić pewną krytyczną ilość danych. Zleciłem mu to jakiś czas temu,
a ostatnio nie miałem okazji, żeby sprawdzić.
Random dolał sobie kawy.
 Nie rozumiem, w jaki sposób mógłby nam zaoszczędzić czasu i wysiłku
 stwierdził po chwili.  Powiedzmy, że jestem ciekaw czegoś, co dzieje się
w Cieniu. Mogę tam wyruszyć i zbadać sprawę albo mogę kogoś posłać. A teraz,
przypuśćmy, że zamiast tego wolę użyć twojej maszyny. Tez stracę czas, żeby
dotrzeć do miejsca, gdzie ją zmontowałeś.
 Nie  odparłem.  Przywołasz zdalny terminal.
 Przywołam? Terminal?
 Zgadza się.
Wyciągnąłem moje amberowskie Atuty i wziąłem jeden z samego dołu. Przed-
stawiał srebrzyste koło na ciemnym tle. Podałem go Randomowi.
 Jak się tego używa?  zapytał, z uwagą studiując kartę.
 Tak samo jak wszystkich innych. Chcesz spróbować?
 Ty to zrób  polecił.  Ja popatrzę.
 Proszę bardzo  zgodziłem się.  Ale chociaż poleciłem mu zbierać da-
ne we wszystkich cieniach, wciąż nie będzie miał pojęcia o wielu użytecznych
rzeczach.
 Nie chcę go wypytywać. Raczej zobaczyć.
Uniosłem kartę i oczyma wyobrazni spojrzałem poprzez nią. Po chwili nastą-
pił kontakt. Przywołałem go. Rozległ się cichy trzask, poczułem jonizację powie-
trza i przede mną pojawił się świetlisty krąg średnicy mniej więcej dwóch i pół
metra.
 Zmniejsz wymiary terminala  poleciłem. Gdy krąg zmalał do jednej trze-
ciej poprzedniej wielkości, rozkazałem mu się zatrzymać. Przypominał jasną ramę
obrazu. Od czasu do czasu przebiegały po nim iskry, a obserwowany przez środek
pokój falował bezustannie.
Random wyciągnął rękę.
 Nie dotykaj  powiedziałem.  Możesz doznać wstrząsu. Nie usunąłem
jeszcze wszystkich defektów.
 Czy on potrafi transmitować energię?
 Owszem, potrafi. To łatwe.
 Jeśli nakażesz mu transmisję energii. . . ?
 Oczywiście. Musi przekazywać energię, by utrzymać ten terminal, i po-
przez Cień, by uruchamiać skanery.
 Chodzi mi o to, czy może spowodować wyładowanie z tej strony?
 Gdybym mu to polecił, mógłby zgromadzić ładunek, a potem go uwolnić.
Tak.
 Jakie są jego ograniczenia w tym względzie?
109
 Używa wszystkiego, do czego ma dostęp.
 A do czego ma dostęp?
 Wiesz, teoretycznie do całej planety. Ale. . .
 Przypuśćmy, że każesz mu pojawić się w pobliżu kogoś w pałacu, zgroma-
dzić duży ładunek i uwolnić go. Czy może nastąpić śmiertelne porażenie?
 Chyba tak  przyznałem.  Nic nie przeszkadza. Ale nie to jest jego
funkcją. . .
 Merlinie, twoja niespodzianka jest rzeczywiście niespodzianką. Ale nie je-
stem pewien, czy mi się podoba.
 Jest całkiem bezpieczny  zapewniłem.  Nikt nie wie, gdzie się znajdu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •