[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogła tak zmienić się na niekorzyść zaledwie w ciągu
tygodnia? Miała ziemistą twarz i cienie pod oczyma.
Rude włosy straciły połysk. W brzydkiej kwiecistej
bluzce wyglądała jak niechlujna, lecz bardzo ponętna
Cyganka.
- Czego chcesz? - warknÄ…Å‚.
Zaczęła wchodzić po schodach.
- Joshua, zależy ci przede wszystkim na tym, aby
zniszczyć mnie, a nie ojca. Chciałeś mnie mieć na jedną
noc lub dwie. Więc dobrze. Możesz przespać się ze mną.
Pod warunkiem, że dasz spokój mojemu ojcu.
Obrzucił ją wyzywającym spojrzeniem.
- Przecież już cię miałem. Proponujesz transakcję, ale
teraz jesteś mniej atrakcyjna niż przedtem. Skąd to
przekonanie, że mam jeszcze ochotę na ciebie?
- Czuję to. Wiem, że nadal mnie pragniesz.
SZALECSTWO HONEY
143
Patrzył na miękką bluzkę opinającą jej piersi. Na
przylegającą do ud spódnicę. Widok ten sprawił, że
krew zaczęła krążyć mu szybciej w żyłach. Aż do bólu
pragnął, żeby Honey podeszła bliżej. Ta kobieta miała
rację! Nadal jej pragnął! To było czyste szaleństwo!
Przed tygodniem odkrył, kim ona naprawdę jest. Te
siedem dni było prawdziwym piekłem.
- Idz sobie - warknął. Przed oczyma miał nagie ciało
Honey.
Weszła na górę i stanęła przed Joshuą. Jakże pragnął ją
objąć! Zamiast to zrobić, wycofał się do sypialni.
- Jeśli masz choć trochę zdrowego rozsądku, to zaraz
stÄ…d wyjdziesz.
- Nie mam wyboru - odparła łamiącym się głosem.
- Gram o najwyższą stawkę.
On też robił to samo.
- Chcesz zemsty - ciągnęła - więc będziesz ją miał.
Wez mnie. Wykorzystaj. Zniszcz. I zapomnij o całej
sprawie.
Nigdy nie będzie w stanie zapomnieć o tej kobiecie.
Zapach jaśminowych perfum do reszty oszołomił Joshuę.
Chwycił Honey za ramiona i rzucił na łóżko. Opadł
ciężko na nią, niemal miażdżąc kruche ciało. Miała
gładką, ciepłą skórę. Wyglądała tak pięknie...
- Wiesz, dlaczego tak bardzo ciÄ™ nienawidzÄ™? - zapy
tał ostro.
- Co to ma za znaczenie?
W Joshuę wstąpiło szaleństwo. Nienawidził tej kobie
ty, lecz równocześnie jej pragnął.
- Hunter Wyatt zabił mojego ojca! - wykrzyknął
z pasją. - Przejął nasz wspaniały hotel. Zrujnował moją
rodzinę. Zabrał wszystko. Od tamtej pory ojciec zaczął
pić. Znęcał się nade mną i nad moją matką. Pewnego dnia,
pijany, zaczął czyścić strzelbę. Wypaliła mu prosto
w twarz. A może było to samobójstwo? Nie wiem i nigdy
144 SZALECSTWO HONEY
się tego nie dowiem. - Joshua zamilkł. Po dłuższej
przerwie znów zaczął mówić łamiącym się głosem: - To
ja... ja znalazłem wtedy ojca. Miałem jedenaście lat.
Byłem przekonany, że zginął z mojej winy. Bo wielokrot
nie modliłem się, aby umarł i przestał się znęcać nad
nami.
- Och, Joshua, biedaku... - powiedziała Honey łagod
nie i czule.
Przez całe życie marzył o czułości, serdeczności
i miłości. To, że ta kobieta udawała teraz współczucie,
rozdrażniło go jeszcze bardziej.
- Twój ojciec zrujnował mojego. Dlatego go straci
łem. Potem zmarła matka. Hunter Wyatt zamienił moje
życie w prawdziwe piekło. A teraz, po latach, zjawiłaś się
ty, żeby dokończyć jego dzieło.
- Nic o tym nie wiedziałam! -jęknęła Honey. - Tak
bardzo mi przykro. Za siebie. Za ojca. Nie chciałam
zrobić ci krzywdy. - Dotknęła policzka Joshui, lecz on
szorstkim ruchem odepchnął jej rękę. - Ale najbardziej
mi przykro z innego powodu - dodała. - Głęboko boleję
nad tym, że krzywdzisz sam siebie.
- KÅ‚amiesz! - wykrzyknÄ…Å‚. - Wcale ci na mnie nie
zależy!
Nie mógł już dłużej słuchać oszukańczych słów tej
kobiety. Ale jej pragnął. Tak bardzo, że na odwrót było za
pózno. Zerwał z siebie dżinsy. Obnażył Honey, od
rywając guziki bluzki, i rzucił ją na łóżko.
Przez cały czas leżała nieruchomo, obserwując go
pełnymi lęku oczyma.
- Dotknij mnie - zażądał nagle. - Wiesz, jak sprawić
mi przyjemność. I ponownie udawaj, że to lubisz.
Usiłowała się wyrwać, lecz trzymał ją mocno. Po
chwili położyła rękę na jego skórze i zaczęła ją gładzić
kolistymi, łagodnymi ruchami. Zaczął jęczeć z rozkoszy.
Po twarzy Honey popłynęły łzy.
SZALECSTWO HONEY
145
Odepchnął pieszczącą go dłoń i przycisnął usta do jej
warg. Już dłużej nie potrafił znęcać się nad tą kobietą
i nienawidzić jej.
Do ucha Honey zaczął szeptać czułe słowa. Scałowy-
wał łzy spływające po policzkach. Pieścił ją powoli
i delikatnie. Tak długo, aż sama poprosiła, aby ją wziął.
Rozmyślnie opózniał jej ekstazę. Wreszcie wszedł
w nią, rozszalałą i dziką. Jeszcze cudowniejszą niż
poprzednio. Wiedział, że będzie kochał ją do końca życia.
Kiedy było po wszystkim, znów odczuł cały koszmar
rzeczywistości. Cecilia Wyatt. Córka zabójcy jego ojca.
Każde słowo tej kobiety musiało być kłamstwem. A każ
dy pocałunek dobrze odegraną rolą. Niech ona nie myśli,
że dał się omotać do końca!
- Cecilio, idz do domu. JesteÅ› dobrÄ… aktorkÄ…, ale nie
doskonałą. Twemu ojcu nie daruję.
Z ust Honey wydarł się jęk rozpaczy.
Joshua odwrócił się tyłem i leżał bez ruchu tak długo,
aż sobie poszła. Teraz dom znów był pusty, a jego
właściciel - samotny. Jeszcze nieszczęśliwszy niż przed
tem. Panująca wokół cisza doprowadzała go do szaleńst
wa.
Zadzwonił telefon. Rozmowę zarejestrowała automa
tyczna sekretarka. Po chwili odezwał się jeszcze raz.
Joshua poczuł nagle, że powinien go odebrać.
- To był straszny wypadek... - mówiła jakaś obca
kobieta. - Samochód spadł... Ponad godzinę wydobywa
no go ze środka. Trzeba było ciąć karoserię...
Do Joshui dotarł wreszcie sens makabrycznej wiado
mości. Johnny Midnight był w szpitalu. Umierający.
Joshua wiedział, że to z jego winy. Poczuł, że musi
mieć teraz przy sobie Honey. Zadzwonił. Usłyszawszy
jego głos, bez słowa odłożyła słuchawkę. Na linii zapano
wała głucha cisza.
Nie umiał przebaczyć tej kobiecie, mimo że wiedział,
SZALECSTWO HONEY
146
iż nie potrafi dłużej żyć bez niej. A teraz było już za
pózno. Odeszła. Na zawsze. Odpędził ją od siebie.
Podobnie jak Johnny'ego Midnighta, który z jego winy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]