[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i Caine mogli iść do diabła. Bleys prawdopodobnie nie żył. Być może Benedykt
także. Pozostawali Gerard, Brand i nasze siostry. Z nich wszystkich jedynie Ge-
rard mógł mi dobrze życzyć. Tak więc opierałem się odkryciu, i to z dobrym skut-
kiem. Zajęło mi to jakieś pięć minut, po których drżałem mokry od potu. Lorraine
patrzyła na mnie dziwnie.
Co się stało? spytała. Nie jesteś przecież pijany. Ja też nie.
To tylko atak. Zdarzają mi się czasami wyjaśniłem. Taka choroba,
którą złapałem na wyspach.
Widziałam twarz oświadczyła. Może była na podłodze, a może tylko
w mojej głowie. . . To był stary człowiek. Kołnierz jego szaty był zielony, a on
sam bardzo podobny do ciebie. Tylko brodę miał siwą. Wtedy ją uderzyłem.
Kłamiesz! Nie mogłaś. . .
Mówię tylko, co widziałam! Nie bij mnie! Nie wiem, co to znaczyło! Kim
on był?
Myślę, że to był mój ojciec. Boże, to dziwne. . .
Co się stało? powtórzyła.
Atak stwierdziłem. Kiedy mnie dopadnie, to ludziom wydaje się,
że widzą mojego ojca, na ścianie albo na podłodze. Nie przejmuj się. To nie jest
zarazliwe.
Bzdury oświadczyła. Oszukujesz mnie.
Wiem. Ale zapomnij o tym, proszę cię.
Dlaczego?
Bo mnie lubisz odparłem. Pamiętasz? I dlatego, że jutro wysadzę
z siodła Haralda.
To prawda przyznała.
Znowu zacząłem się trząść, więc zdjęła z łóżka koc i zarzuciła mi go na ple-
cy. Podała wino, a ja wypiłem. Potem usiadła obok i oparła mi głowę na ramie-
niu. Objąłem ją. Zaczął wyć piekielny wicher, usłyszałem szybki stukot kropelek
deszczu, który przyszedł wraz z wiatrem. Przez chwilę zdawało mi się, że coś wali
w okiennice. Lorraine skuliła się.
Nie podoba mi się to, co dzieje się tej nocy powiedziała.
Mnie też nie. Idz i załóż sztabę na drzwi. Są tylko zaryglowane.
Zajęła się tym, a ja przesunąłem ławkę tak, by stała na wprost jednego okna
w komnacie. Wyjąłem spod łóżka Grayswandira i wyciągnąłem go z pochwy.
28
Potem wygasiłem wszystkie światła prócz jednej świecy, stojącej na stoliku po
mojej prawej ręce. Usiadłem z klingą na kolanach.
Co robimy? spytała Lorraine, siadając z lewej strony.
Czekamy odrzekłem.
Na co?
Nie jestem przekonany, ale ta noc z pewnością jest odpowiednia. Zadrżała
i przysunęła się bliżej.
Może będzie lepiej, jeśli sobie pójdziesz zaproponowałem.
Wiem odparła. Ale boję się wyjść. Potrafisz mnie obronić, jeśli tu
zostanę, prawda?
Pokręciłem głową.
Nie wiem nawet, czy siebie potrafię obronić.
Dotknęła Grayswandira.
Jaki piękny miecz! Takiego nigdy nie widziałam.
Nie ma drugiego takiego wyjaśniłem. Za każdym moim poruszeniem
światło inaczej padało na ostrze, tak że raz zdawało się pokryte nieludzką krwią
o pomarańczowym odcieniu, a raz leżało zimne i blade jak śnieg lub pierś kobiety,
drżące, gdy ogarniał mnie chłód.
Zastanawiałem się, jak doszło do tego, że Lorraine podczas próby kontaktu
zobaczyła coś, czego ja nie widziałem. Nie mogła przecież po prostu wymyślić
czegoś takiego.
W tobie też jest coś niezwykłego powiedziałem.
Zwieca zamigotała cztery czy pięć razy, zanim Lorraine się odezwała.
Mam szczątkowy dar jasnowidzenia powiedziała w końcu. Moja mat-
ka była bardziej uzdolniona. Ludzie mówią, że babka była czarownicą. Ja się na
tym nie znam. Zresztą niewielki to dar. Od lat już z niego nie korzystam. Zawsze
w rezultacie tracę więcej, niż zyskuję.
Co masz na myśli? spytałem, kiedy umilkła.
Rzuciłam urok, by zdobyć mojego pierwszego mężczyznę wyjaśniła.
I sam widzisz, co z tego wynikło. Gdyby nie to, radziłabym sobie dużo lepiej.
Chciałam mieć śliczną córeczkę i sprawiłam, że tak się stało. . .
Przerwała nagle i zrozumiałem, że płacze.
O co chodzi? Nie rozumiem. . .
Myślałam, że wiesz. . .
Nie wiem o niczym.
To ona była tą małą dziewczynką w Magicznym Kręgu. Myślałam, że
wiesz. . .
Przykro mi.
Chciałabym utracić ten dar. Nie korzystam z niego. Ale on nie daje mi
spokoju. Ciągle zsyła mi sny i znaki, a one nigdy nie dotyczą spraw, na które
mogłabym coś poradzić. Chciałabym, żeby mnie opuścił i dręczył kogo innego!
29
To jedyna rzecz, Lorraine, której twój dar nie uczyni. Obawiam się, że
otrzymałaś go na dobre.
Skąd wiesz?
Po prostu znałem kiedyś takich ludzi jak ty.
Ty też masz podobne zdolności? Prawda?
Mam.
Więc czujesz, że tam, na zewnątrz coś jest?
Tak.
Ja także. Czy wiesz co ono robi?
Szuka mnie.
Tak, ja też to wyczuwam. Ale dlaczego!
Może chce wypróbować moje siły. Ono wie, że tutaj jestem. A jeżeli jestem
nowym sprzymierzeńcem Ganelona, to musi się zastanawiać, co sobą reprezentu-
ję, co potrafię. . .
Czy to sam rogaty?
Nie wiem. Ale chyba nie.
Dlaczego tak sądzisz?
Bo jeśli naprawdę jestem tym, który może go zniszczyć, to bez sensu by-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]