[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Niestety, mademoiselle - odparła szybko Jolanta -
czarny strój i fartuch, które nosiłam, służąc u Jej Lordowskiej
Mości, nie należały do mnie i musiałam je zostawić, gdy
opuszczałam służbę.
- Lubię, by moja służba wyglądała odpowiednio -
powiedziała aktorka. - Ale w tej sytuacji musisz nosić to co
masz, dopóki nie znajdziemy się w Paryżu...
Po chwili dodała jadowitym tonem:
- Ma się rozumieć, że jeśli nie będę z ciebie zadowolona,
zwolnię cię, jak tylko znajdę kogoś na twoje miejsce.
- Oczywiście, mademoiselle, to zrozumiałe - odrzekła
potulnie Jolanta.
- Rozepnij mi suknię - rozkazała Gabriela Dupre. - Nie
rozumiem po co stoisz plotąc trzy po trzy o sobie, gdy ja
jestem głodna i spragniona.
Mademoiselle wykąpała się i włożyła przezroczysty i
nadzwyczaj twarzowy szlafrok. Tymczasem Jolanta zdała
sobie sprawę, że aktorka jest tyranką i lubi wytykać błędy
podwładnym. Pomyślała, że była to naturalna konsekwencja
faktu, że musiała bez przerwy stroić przed ludzmi słodkie i
czarujące miny. W świetle tego, zachowanie aktorki w
sytuacjach prywatnych można było zrozumieć jako
odreagowywanie przymusowej sytuacji towarzyskiej.
Za chwilę poznała inną stronę charakteru swej pani.
Właśnie układała jej tycjanowskie rude włosy, gdy zapukano
do drzwi.
- Czy mam zobaczyć kto to, mademoiselle? - spytała
Jolanta.
- To chyba jasne.
Jak się przekonała pukanie nie dochodziło od strony drzwi
na korytarz, lecz od drzwi, które, gdy otworzyła - prowadziły
do równie zasypanego kwiatami salonu. W progu ujrzała
niewielkiego człowieczka, który musiał być lokajem księcia.
Był bardzo niskiego wzrostu, wzrok miał bystry, a gdy
spojrzał na Jolantę, oczy mu się zajarzyły podziwem.
- Jego Wysokość przesyła pani pozdrowienie i oznajmia,
że jest gotów do obiadu - wyrzekł lokaj całkiem znośną
francuszczyzną.
- Mademoiselle jest prawie gotowa - powiedziała Jolanta.
- Jego Wysokość miał taką nadzieję - i dodał tak cicho, że
tylko Jolanta to usłyszała: - Jego Wysokość nie cierpi czekać i
patrzeć jak jedzenie stygnie.
Ton jego głosu rozbawił Jolantę. Uśmiechnęła się do niego
mówiąc:
- Przekażę wiadomość mademoiselle - odparła.
Wróciła do aktorki, która w dalszym ciągu nakładała na
twarz mleczka, balsamy i pudry.
- Jego Wysokość jest gotów do obiadu, mademoiselle.
- Ja również - odparła aktorka wstając. - Gdybym nie była
tak zmęczona, kazałabym ci znalezć inny peniuar zamiast tego
starego łachmana. Nigdy go nie lubiłam.
- Ale wygląda pani w nim prześlicznie - powiedziała
Jolanta, czując, że aktorka oczekuje takiej właśnie uwagi.
- Naprawdę tak myślisz? - spytała Gabriela Dupre znów
przeglądając się w lustrze. - A moja biżuteria! - wykrzyknęła.
- Ty idiotko! Zapomniałaś o mojej biżuterii! Od razu
wiedziałam, że coś nie tak!
- Bardzo przepraszam - usprawiedliwiała się Jolanta. -
Ale obawiam się, że nie wiem, gdzie ją pani trzyma.
- A gdzie trzymała biżuterię twoja poprzednia pani? W
wiadrze na węgiel? Jest w puzdrze na kosztowności, tam, na
podłodze!
Skrzynka, na którą wskazała, była tak duża, że Jolancie
przez myśl nie przeszło, że może ona zawierać klejnoty.
Otworzyła puzdro i dech jej zaparło z wrażenia.
Nigdy w życiu nie widziała takiej ilości drogocennych
kamieni. Poukładane na kamiennych tackach były tam
diamenty, szmaragdy, turkusy, topazy, szafiry i perły.
Każdemu naszyjnikowi odpowiadał komplet kolczyków i
bransolet oraz brosza i pierścień.
Podjęcie decyzji, czy włożyć diamenty, czy naszyjnik z
sześciu długich rzędów nieskazitelnych pereł o odcieniu
wpadającym w róż - zajęło Gabrieli Dupre sporo czasu.
Wreszcie, obwieszona diamentami jak choinka, ruszyła ku
drzwiom do salonu. Tam odwróciła się i warknęła do Jolanty,
która wciąż tkwiła w miejscu, trzymając w rękach puzdro z
biżuterią:
- Tiens! Mam sobie sama otworzyć drzwi? Chyba wiesz,
że to twój obowiązek!
- Pardon, mademoiselle - zawołała Jolanta. - Proszę
wybaczyć, zapatrzyłam się na panią.
Co było zresztą zgodne z prawdą. Nie wyobrażała sobie,
by kobieta mogła mieć na sobie tyle kosztowności, a zarazem
tak mało ubrania. Gdy bowiem aktorka podniosła się z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]