[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyłapać na kłamstwie.
Przypomniały mu się psoty, które płatał jako chłopak, oraz młodzieńcze wybryki z czasów
stu-
diów na Oksfordzie. Pamiętał perswazje cenzorów i ostre nagany opiekunów.
Jeszcze raz miał popełnić szaleństwo, lecz tym razem znacznie poważniejsze od
wszystkiego, co zdarzało mu się w przeszłości. Wchodził do mieszkania uśmiechnięty,
myśląc, że zaskoczy Champkinsa, który nie spodziewa się go tak wcześnie. Ale służący
wyszedł mu na spotkanie z sypialni.
 Jakaś pani chce się widzieć z panem, milordzie. Czeka w salonie.
 Co za pani?  zdumiał się lord Alistair. Przez myśl przemknęło mu, że to Arina
przyszła
powiedzieć, iż zmieniła zdanie. A może jej matka zmarła i dziewczyna nie jest już w tak
rozpaczliwej sytuacji?
 Ta pani nigdy tu jeszcze nie była, milordzie  dodał Champkins.  Ma gęstą woalkę.
Przybyła w powozie zaprzężonym w dwa konie i pachnie francuskimi perfumami.
Widać było, że dama zrobiła na lokaju duże wrażenie. Nie może to być Arina. Lord Alistair
nie odpowiedział, tylko zsunął z ramion podszytą satyną pelerynę, którą wraz z cylindrem
podał służącemu, i otworzył drzwi do salonu.
Mimo półmroku panującego w pokoju nie miał wątpliwości, kto podnosi się na jego widok
z sofy. Przez moment nie dowierzał własnym oczom.
 Olive?  wykrzyknął.  Co ty tu robisz?
Podeszła do niego i wtedy zobaczył, że ubrana jest w suknię uszytą z tak przejrzystego
materiału, iż równie dobrze mogłaby być naga.
 Jak mogłeś porzucić mnie tak okrutnie?
 spytała.
Stała obok niego, ale on nie wyciągnął ramion.
 Właśnie rozstałem się w klubie z twoim przyszłym mężem  rzekł zimno. 
Gratulowałem mu gorąco zaręczyn i jestem absolutnie przekonany, że wybrałaś sobie
mężczyznę, który doskonale będzie do ciebie pasował.
Wybuchnęła śmiechem, nie reagując na obrazli-wy ton jego wypowiedzi.
 Jesteś zazdrosny, kochanie  zauważyła.
 Uwielbiam cię za to! Och, Alistair, czy naprawdę myślisz, że mogłabym cię stracić?
Przez chwilę sądził, że zmieniła zdanie i przyszła powiedzieć mu, że wyjdzie za niego. Ale
gdy wyciągnął ramiona, zobaczył tylko oczy pełne namiętności i uwodzicielskie usta.
 Nie!  rzucił szorstko i odsunął się od niej. Podszedł do biurka, żeby sprawdzić, czy
nie
zostawił przypadkiem napisanego wcześniej kontraktu. Olive przeczytałaby go bez
najmniejszych skrupułów. Przypomniał sobie, że zamknął go w szufladzie, a klucz zabrał
ze sobą i uspokoił się. Zawsze tak robił, gdy nie chciał, by Champkins coś widział.
Stał ze wzrokiem wbitym w suszkę, gdy poczuł rękę Olive na swojej dłoni.
 Spróbuj mnie zrozumieć, kochanie  zaczęła błagalnie.  Małżeństwo to jedno, a
miłość to coś całkiem innego. Wszyscy mężczyzni tak uważają, dlaczego więc kobieta
miałaby myśleć inaczej? Kocham cię, jak nikogo przedtem. Moje usta pragną twoich i
moje ciało płonie dla ciebie. Czy to ważne, jak będzie brzmiało moje nazwisko?
 Dla mnie istotne jest, że nie chcesz spełnić mojej prośby  odparł ostro.
Wiedział jednak, że Olive ma rację. Jakie znaczenie ma dla niego, czy jest jego żoną czy
nie? Ofiarowuje mu to, czego nigdy raczej nie otrzyma od swojej żony. Jego stosunek do
niej uległ nagłej zmianie. Uświadomił sobie, że powodem jego gniewu jest zraniona duma,
nie zaś uczucia. Gdy odwrócił się do niej, na ustach pojawił mu się uśmiech, a bruzda na
czole zniknęła.
 Jak myślisz, co powiedziałby szlachetny markiz, gdyby wiedział, gdzie teraz jesteś? 
spytał.
 Tego się nigdy nie dowie  odparła Olive.  Ani dziś, ani pózniej.
Jakby wyczuwając zmianę nastroju, przysunęła się do niego i zarzuciła mu ramiona na
szyję.
 Po co myśleć o jutrze czy jakimkolwiek innym dniu?  spytała.  Dzisiaj jestem tutaj.
Nikt
nam nie przeszkodzi, a ja cię pragnę, Alistairze. Pragnę cię, jak nikogo dotąd.
Wydawało się, że powietrze jest przesycone jej namiętnością. Lord Alistair powoli, jakby
kpiąc z siebie, że jej ulega, otoczył ją ramionami. Pochylił głowę i gdy odnalazł jej wargi,
pocałował ją szorstko, niemal brutalnie, jakby karząc za gniew, który w nim wywołała.
Przywierała do niego coraz mocniej, a on czuł ogień, który tak często w nim rozpalała.
Wybuchnął wreszcie w całym jego ciele i wyparł wszystko poza gorącym pragnieniem jej
ciała. Egzotyczna woń perfum odurzyła go, aż stracił całkowicie zdolność myślenia.
 Pragnę cię! Kocham cię, Alistair!
Chociaż tkwiący w nim cynik, oddalony i patrzący na wszystko z boku mówił mu, że Olive
kłamie, wziął ją w ramiona i poniósł przez pokój na sofę.
Następnego dnia w południe zajechał swym powozikiem pod numer 27 na Bloomsbury
Square. Opuszczał mieszkanie widząc, jak stos bagażu w holu nieustannie rośnie.
Spodziewał się, że kilkanaście skórzanych waliz piętrzących się pod ścianami zaskoczy
Faulknera. Miał już powiedzieć Champkinsowi, że nie muszą brać tak wiele, gdy
uświadomił sobie, że przenosi przecież mieszkanie z Londynu do Szkocji. Upłynie sporo
czasu, zanim
znów zostanie stałym klientem najlepszych londyńskich krawców. Poza tym, choć nie
informował Champkinsa, że nie wrócą do tego mieszkania, miał wrażenie, że służący wie
o tym.
Champkins służył u niego od chwili ukończenia przez Alistaira Oksfordu i chociaż z
czasem nabrał nawyków opiekuńczej niańki, zawsze był lojalny i godzien zaufania.
Przyszło mu na myśl, że służący szybciej i lepiej przywyknie do życia w Szkocji niż on.
Postanowił powiedzieć Champkinsowi po powrocie, żeby spakował ubrania, a resztę
rzeczy
 poza drobnymi przedmiotami osobistego użytku  oddał na przechowanie.
Zaplanował to sobie na ubiegły wieczór, ale Olive skutecznie temu przeszkodziła. Było po
trzeciej, gdy opuściła jego mieszkanie i wsiadła do powozu, który na jej żądanie już od
godziny czekał pod domem.
 Czy chcesz, bym cię odwiózł do domu?
 spytał lord Alistair.
 Ależ nie, oczywiście że nie  odparła.
 Pokojówka miała powiedzieć służbie, że wybieram się w odwiedziny do wiekowej
krewnej, na urodzinowe przyjęcie.
 Wiekowi krewni kładą się spać dużo wcześniej!  roześmiał się głośno.
 Dlaczego służąca miałaby kwestionować to, co robię? Teraz jest zachwycona. Czeka,
aż zostanę
markizą, bo wtedy otrzyma znacznie lepsze stanowisko, niż miała kiedykolwiek w życiu.
 Kolejny atut dla markiza  rzekł lord Ali-stair.
Nie czuł już gniewu słuchając, co mówi Olive. Zaakceptował wreszcie jej punkt widzenia.
Małżeństwo to jedno, a miłość, przynajmniej jeśli o niego chodzi, to coś całkiem innego.
Kiedy około pierwszej zorientował się, że Champkins poszedł spać, kochankowie opuścili
salon i przeszli do jego sypialni. Teraz, gdy odzyskał już jasność myślenia, cieszył się, że
Olive nie jedzie z nim do Szkocji. Zdawał sobie sprawę, że podczas podróży bez przerwy
skarżyłaby się na niespokojne morze i brak wygód na statku. O ile sam zamek wywarłby na
niej duże wrażenie, to bardzo szybko poczułaby się znudzona, bardziej nawet niż on. Nie
omieszkałaby okazywać swego niezadowolenia, także ojcu.
Skoncentrowany do tej pory na swoich kłopotach, dopiero teraz zaczął dostrzegać
wszystkie -przeszkody, na które w swej zapalczywości nie zwracał przedtem uwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •