[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sir John i lady Mattison wyrazili życzenie, by Róża towarzyszyła im przy obiedzie, a lady
Dilbeck przystała na to. Poprosiła Camhorta, by przekazał jej wiadomość, aby miała czas
przygotować się na tę okazję.
 Chcą, żebym im dotrzymała towarzystwa przy obiedzie?  powtórzyła Róża zdumiona. Co
innego Collin i lady Dilbeck, z nimi czuła się swobodnie, ale zapraszać zwyczajną ochmistrzynię,
by wraz z oficjalnymi gośćmi zasiadła do stołu... To przekraczało wszelkie granice.
Camhort skiną! głową.
 Jaśnie pani zgodziła się z nimi całkowicie. Nie muszę dodawać, że kapitan Mattison
również.  W jego zazwyczaj ponurych oczach malowała się wesołość.  Oczekują cię w salonie
za dwadzieścia minut, a potem wszyscy razem pójdziecie do jadalni.
 Rozumiem  rzekła Róża z rezygnacją.  Muszę się więc pospieszyć. Dziękuję ci,
Camhort.
Punktualnie wkroczyła do salonu. Ubrana była w jedyną naprawdę ładną suknię, jaką
posiadała, prostą, lecz elegancką, z błękitnego muślinu. Przed wyjazdem Róży do Dilbeck kupił
ją lord Cardemore, na wypadek gdyby nadarzyła się jakaś towarzyska okazja. Róża nie chciała jej
przyjąć, ale tak nalegał, że musiała ustąpić. Teraz w głębi duszy dziękowała mu, że był taki
uprzejmy i przewidujący.
Collin ogarnął jej postać pełnym aprobaty, łakomym wzrokiem, żałował tylko, że nie miała
czasu na jakąś zmyślniejszą fryzurę. Zdążyła jedynie uczesać włosy i związać niesforne, czarne
loki wstążką.
Podszedł do Róży i ujął ją pod ramię.
 Wyglądasz przepięknie  szepnął, prowadząc ją na miejsce.  Będzie to jeden z
najszczęśliwszych wieczorów w naszym życiu, przyrzekam ci.
Róża sądziła, że będzie bardzo skrępowana, prowadząc rozmowę z rodzicami Collina, bo
znali jej wstydliwą przeszłość. Myliła się jednak. Byli czarujący i przyjazni, zwłaszcza matka
Collina, której miły uśmiech i bezpośredni sposób bycia spowodowały, że poczuła się
swobodnie. Lady Mattison zabawiała ją rozmową podczas obiadu oraz w drodze do kościoła, a
także kiedy po mszy wracali z powrotem do majątku Dilbeck.
Ale gdy dotarli do domu, wesoły nastrój prysł. Lady Mattison zdjęła rękę syna z ramienia
Róży i rzekła:
 Moja droga, czy zechciałabyś pójść na moment ze mną na górę, do mojego pokoju?
Pogawędzimy sobie trochę, a przy okazji liczę, że będziesz tak dobra i pomożesz mi się przebrać
w coś bardziej stosownego do tańca.
Róża spojrzała na Collina. Serce waliło jej jak miot, na przemian targało nią zażenowanie i
radość. Skinął głową dla dodania otuchy, po czym powiedział.
 Nie zatrzymuj Róży zbyt długo, mamo.
 Znając twoją niecierpliwość, nie odważyłabym się  odparła wesoło.
Gdy tylko weszły do pokoju, lady Mattison odprawiła pokojówkę.
 Rozgość się, proszę, Różo  rzekła, wskazując fotel w pobliżu kominka.  Wiem, że
niepokoisz się, chciałabym jednak, żebyś się rozluzniła.
 Obawiam się, że nie będzie to takie proste  wyznała szczerze Róża, gdy już usiadły
naprzeciwko siebie.  Mówiła pani, że otrzymała mój list i jeśli przeczytała go pani do końca, zna
pani całą prawdę. Przykro mi, jeśli Collin sugerował, iż uważam, że jest wobec mnie
zobowiązany moralnie danym mi kiedyś słowem. Ze względu na niego jest pani dla mnie
uprzejma, nie uwierzę jednak, że naprawdę pragnie pani, aby się ze mną ożenił.
 Jedyne, czego pragniemy z moim małżonkiem, to szczęścia naszych dzieci. A zwłaszcza
leży nam na sercu Collin, który tyle przecierpiał podczas wojny. Przyznaję, że początkowo
miałam pewne obiekcje, kiedy napisał, że zakochał się w dziewczynie, której nie znamy, lecz
przekonały mnie jego listy, a także twój. Ważne było też to, że mój mąż wspominał cię ciepło.
Znam swego syna na tyle dobrze, aby wierzyć, że gdyby nie darzył cię prawdziwym uczuciem,
zdradziłby się przed nami prędzej czy pózniej. Jako chłopiec był szalenie niestały w afektach  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •