[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pogadajmy o czymś innym, moja droga. Chciałbym w najbliższej
przyszłości wyprawić bal. Proszono nas tyle razy, teraz na mnie kolej.
Katie jest nienasycona jeżeli chodzi o rozrywki.
 W jej wieku to zupełnie zrozumiałe.
 A ty? Czy jesteś już starą babcią?
 Jeszcze nie  odparła Marlena ze śmiechem  lecz mam inną
naturę. Lubię domowe zacisze, nie znoszę głośnych zabaw, ruchu,
zgiełku.
 Za to Katie lubi ruch i wrzawę. Ja wolałbym także spędzać
wieczory w domu, pogawędzić w gronie dawnych przyjaciół. Ona
jednak nie rozumie tego. Mniejsza o to! PowracajÄ…c do naszego balu,
chciałbym wymyślić coś oryginalnego. I ty musisz mieć przecież jakieś
urozmaicenie. Przedstawię cię moim znajomym. Jak sądzisz, może
urządzić  garden party"? Mamy ciepłe wieczory, można by oświetlić
ogród lampionami, a kolację podać na tarasie. Potem potańczymy.
Muszę koniecznie zatańczyć z tobą walca, Marlenko. W ogrodzie
rozstawimy małe stoliki, co myślisz o tym projekcie?
 Bardzo mi siÄ™ podoba.
124
 Czy masz balowÄ… suknie, Marleno?
Wybuchnęła śmiechem.
 Biedny Haraldzie, wszystko na twojej głowie. Nie, nie mam
odpowiedniej sukni, w której mogłabym godnie wyglądać na twoim
balu. Posiadam kilka białych sukienek i czarną suknię wieczorową,
które dotychczas zupełnie mi wystarczały. Teraz jednak sprawię sobie
jakąś wspaniałą szatę, skoro ci zależy, abym była na tym balu.
 Ma się rozumieć, że mi zależy.
 Kiedyż ma odbyć się ta uroczystość?
 W końcu przyszłego tygodnia. Musimy to jeszcze omówić
z Katie. Powinnaś jednak już zamówić tę suknię. I... jeszcze jedno,
Marleno... Nie zapomnij o tym, że jako moja siostra, reprezentujesz
w pewnym stopniu mój dom... Nie chcę, aby ludzie powiedzieli, że moja
siostra jest gorzej ubrana od mej żony. Wyglądasz wprawdzie bardzo
wytwornie nawet i w najskromniejszej sukience, mimo to proszÄ™ ciÄ™,
abyÅ›... Rozumiesz o co mi chodzi, Marleno?
 BÄ…dz spokojny, Haraldzie, nie zapomnÄ™ nigdy o twoim stano­
wisku.
 To dobrze  rzekł, wyciągając do niej rękę.
Złożyła w niej swoją dłoń, ogarnęło ją dziwnie błogie uczucie, gdy
poczuła serdeczny, mocny uścisk jego ręki.
 W jakim kolorze wybierzesz materiał na suknię?  spytał nagle
Harald.
Zaśmiała się cichutko.
 Jesteś doprawdy wzruszający, troszczysz się o każdy drobiazg.
Nie wiem jeszcze, na jaki kolor siÄ™ zdecydujÄ™.
Obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem.
 Biały, bądz w białej sukni! Wybierz sobie matowy, gruby jedwab,
który w miękkich fałdach będzie spływał z twojej postaci. Kolor biały jest
najodpowiedniejszy do twoich włosów, do twojej cery... Będzie ci w nim
najlepiej.
Zaczerwieniła się pod jego spojrzeniem, potem jednak odparła
z udanÄ… swobodÄ….
 Dobrze, sprawię sobie białą suknię.
Przez chwilÄ™ panowaÅ‚o milczenie. Harald wyobrażaÅ‚ sobie Mar­
lenę w sukni z miękkiego białego jedwabiu. Jakże będzie piękna,
125
jak jej złociste włosy będą się cudnie odbijały od śnieżnej bieli
sukni!
Harald ocknął się z marzeń i nagle zaczął opowiadać Marlenie
o życiu w Kota Radża. Słuchała z wielkim zainteresowaniem, a wreszcie
rzekła:
 Ach, to musi być cudowna, bajeczna kraina.
 Czy pojechałabyś z nami na Sumatrę? Mogłabyś tam pozostać
przynajmniej kilka lat.
 Nie mówisz tego poważnie, Haraldzie.
 Mówię to zupełnie na serio, Marleno. Uważam za wskazane, aby
ktoś z tutejszej filii pojechał raz do Kota Radża i poznał na miejscu
interesy. Uprościłoby to znacznie wiele spraw. Zeidler jest zbyt stary, by
odbyć taką podróż. Twierdzi on jednak, że mogłabyś go w zupełności
zastąpić. Czemu byś nie miała towarzyszyć nam?
Marlena oblała się rumieńcem, potem raptownie zbladła. Ogarnęła
ją pokusa, aby zgodzić się na propozycję Haralda. Wtedy nie będzie
zmuszona rozstawać się z nim na długie lata, będzie go widywała
codziennie. Tak, lecz będzie także zmuszona obcować wciąż z Katie.
Z Katie, która nie przestanie jej dokuczać, która w Kota Radża okaże
się prawdopodobnie o wiele gorsza niż tutaj... Marlena jednak lękała się
czegoś innego. Obawiała się, że nie starczy jej sił, aby ukryć swoją
miłość, że pewnego dnia gotowa zdradzić się.
 No i cóż, Marleno?  nalegał Harald.
 Nie, nie mogÄ™... Doprawdy nie mogÄ™... ProszÄ™ ciÄ™, nie pytaj
o nic...
 Czy wzdragasz się z powodu Katie? Czy sądzisz, że miałaby coś
przeciwko temu?
Nie wiedziaÅ‚a, co odpowiedzieć. ZauważyÅ‚, że walczyÅ‚a z zakÅ‚opo­
taniem.
 Być może, Haraldzie, że nie chcę wam towarzyszyć z powodu
Katie. Lepiej, gdy tu zostanę  wyjąkała.
 Czy lękasz się pobytu na Sumatrze?
 O, nie!
 Więc czego lękasz się, Marleno?
Nie była w stanie dać mu odpowiedzi. Zerwała się z miejsca
i odwróciła się, aby nie widział jej twarzy.
126
 Mówmy o czymś innym, Haraldzie... ja... twoja propozycja
zaskoczyÅ‚a mnie... przyszÅ‚a zbyt nagle... muszÄ™ siÄ™ zastanowić, pomy­
śleć... nie wiem sama...bo...
UrwaÅ‚a, gdyż w tej chwili ktoÅ› zapukaÅ‚ do drzwi. Marlena ode­
tchnęła z ulgą i zawołała:  Proszę!" Do pokoju wsunęła się pani Darlag.
 Panno Marleno, proszÄ™ do mnie na jednÄ… chwilkÄ™. Niech
panienka pomoże mi nakryć stół do kolacji i powstawiać kwiaty do
wazonów. Nie mogę sobie sama dać rady, a panienka jest taka zręczna.
Marlena z chęcią przystała na to. Mogła oddalić się, zyskać na czasie
i uspokoić się. Bała się, że za chwilę straci panowanie nad sobą.
 Zejdę z panią. Czy pójdziesz z nami, Haraldzie?
 Nie, wolę tu zaczekać na ciebie. Dobrze, Marleno?
 Ma się rozumieć, zaczekaj. Ja powrócę niebawem.
I Marlena z panią Darlag wyszły z pokoju.
Harald nadsÅ‚uchiwaÅ‚, dopóki nie przebrzmiaÅ‚y jej kroki na scho­
dach. Zastanawiał się nad przyczyną niepokoju Marleny. Czemu
zmieszała się tak, kiedy jej proponował wyjazd na Sumatrę? Lękał się
dnia rozłąki z Marleną, choć tłumaczył sobie, że nie powinna mu być
nikim innym jak siostrą. Czemu nie chciała wyjechać?
I nagle w jego głowie zaświtała myśl. Nie chciała wyjechać
z Hamburga, bo tutaj mieszkał człowiek, którego kochała. Miłość jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •