[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pióra
- obszerna relacja z konkursu piękności w liceum w Edstown.
Wewnątrz numeru był reportaż o uczniach szkoły podstawowej i
liceum, którzy zdobyli tytuł Obywatela miesiąca". Zamieszczono też
wywiad z burmistrzem o planach zainstalowania nowych świateł
sygnalizacyjnych przy Elm Street, reportaż z otwarcia wypożyczalni wideo i
żartobliwą notkę o pewnym starszym panu, który od dwudziestu lat
przeprowadzał przez ulicę dzieci na przejściu przed szkołą podstawową.
Lindsey była autorką większości tych dziennikarskich materiałów, zosta-
wiając Rileyowi relacje z rozgrywek piłkarskich, turniejów wędkarskich i
obrad rady miejskiej. Natomiast Ella Painter, emerytowana nauczycielka
164
RS
matematyki, zajmowała się przepisami kulinarnymi i poradami na temat
prowadzenia domu.
- Lindsey jest ostatnio bardzo zajęta - wyjaśnił Dan.
- Biega za materiałami do swojej gazety.
B. J. zachichotał.
- Ciągle mam gazetę, którą mi przysłała, żebym był na bieżąco z
plotkami krążącymi po Edstown. Właściwie tylko Lindsey opisuje te
historie, prawda?
- Właściwie tak.
- Powiedziałbym, że poziom gazety znacznie się podniósł od czasu,
gdy Cameron został redaktorem naczelnym. Zostawia dziennikarzom dużo
więcej swobody niż Marvin.
- Taa. Marvin nie chciał urazić nikogo wpływowego.
Cameron twierdzi, że on wydaje gazetę, a nie oficjalne komunikaty.
- Wiem, że Lindsey woli pracować dla niego niż dla Marvina. Czy
jednak nie wspominała, że wolałaby po szukać pracy w większym mieście?
- Ostatnio nie.
Dan złożył gazetę i odsunął ją na bok.
- Mówiłem jej kilka razy, że jej umiejętności są tu niedocenione.
Mogłaby pracować, gdziekolwiek by chciała.
- Tak, radziłem jej to samo. Oczywiście jako nadopiekuńczy starszy
brat wolałbym, żeby została w spokojnym i prowincjonalnym Edstown, z
dala od zła tego świata Poza tym ma ciebie, a wiem, że troszczysz się o nią
tak jakbym ja to robił.
Twarz Dana wykrzywił grymas.
- Nie jestem niańką i Lindsey mnie nie potrzebuje.
165
RS
- Wiem. - Głos przyjaciela zabrzmiał smutno. - Powtarza, żebym
przestał ją traktować jak małą dziewczynkę. Zbliża się do trzydziestki i na
każdym kroku mi o tym przypomina. Ale wiesz, jak to jest. Dla mnie ona
ciągle jest moją małą siostrzyczką.
B. J. zamilkł na dłuższą chwilę.
- Po prostu chcę, żeby była szczęśliwa - dodał. - Gdy by to oznaczało,
że chce przeprowadzić się do większego miasta, to nie będę protestował.
- Jestem pewny, że docenia twoje wsparcie.
- Widziałeś ją ostatnio?
- Oczywiście. Często się widujemy.
- Twoim zdaniem, dobrze wygląda? Pozbierała się po śmierci naszego
taty?
- Ma się dobrze. Wygląda wspaniale i chyba jest szczęśliwa.
- Zwietnie. Daj mi znać, gdyby coś było nie w porządku.
Dan potarł czoło.
- Tak... oczywiście zadzwonię.
- Umawia się może z kimś? Przecież nie pracuje bez przerwy.
- Nie wydaje mi się, żeby Lindsey była zadowolona, że tak o niej
plotkujemy.
B. J. się zaśmiał.
- Chyba masz rację. Obdarłaby mnie ze skóry, gdyby się dowiedziała,
że ją sprawdzam. A szczególnie gdyby się okazało, że pytam akurat ciebie o
jej życie towarzyskie. Przecież kiedyś się w tobie durzyła.
B. J. był trzecią osobą, która w ciągu ostatniego miesiąca nawiązała do
dziewczęcego zauroczenia Lindsey. Najpierw Marjorie, potem Riley - Dan
przypadkowo podsłuchał jego rozmowę z Lindsey - a teraz B. J.
166
RS
- Lepiej zmieńmy temat - powiedział Dan, siląc się na wesołość. - A co
u ciebie, gdzie cię ostatnio nosiło?
- Teraz jestem w Seulu. Zostanę tu pewnie jeszcze ze sześć tygodni, a
może potem wpadnę do domu.
Sześć tygodni. B. J. rozgadał się o swoich bieżących sprawach, a Dan
zastanawiał się, jak też się ułożą stosunki między nim a Lindsey w czasie
tych sześciu tygodni. Istniała możliwość, że B. J. nigdy się nie dowie o ich
związku, co Danowi bardzo by odpowiadało, gdyby romans się zakończył,
zanim tak naprawdę się zaczął. Wystarczającą klęską byłaby utrata Lindsey.
Dan wolałby, aby nie doszło także do zerwania wieloletniej przyjazni z B. J.
Zachowanie Dana doprowadzało Lindsey do szału. Nie żeby się
zmienił - był taki sam jak od lat - ale przecież powstała nowa sytuacja. Teraz
już doskonale wiedział, co ona do niego czuje, natomiast jego uczucia do
niej stanowiły nieodgadniona tajemnicę.
Zgodnie z jego sugestią, trzymali swój związek w tajemnicy. Wątpiła,
aby ktokolwiek, może za wyjątkiem Rileya, mógł się domyślić, że zostali
kochankami.
Dan powiedział, że w początkowym okresie powinni chronić ich
romans przed ludzką ciekawością. Oboje mieli świadomość, że jeżeli
rozejdą się plotki na ich temat, znajomi i przyjaciele będą ich obserwować i
spekulować. Lindsey rozumiała punkt widzenia Dana, ale czasem miała
wielką ochotę stanąć na środku ulicy i krzyczeć na cały głos, że jest
zakochana i szczęśliwa. Byłaby zachwycona, mogąc na pierwszej stronie,
pod wielkim nagłówkiem, opublikować wiadomość o tym, że ona i Dan
zostali parą. Jeżeli jednak Dan oczekiwał od niej dyskrecji, mogła zaczekać.
167
RS
Wiedziała, że Dan był upokorzony rozstaniem z Melanie, do którego
doszło w kompromitujących okolicznościach. Z pewnością nie chciała mu
przypominać tych bardzo przykrych chwil.
Z powodu jego niemal obsesyjnej chęci utrzymania ich związku w
sekrecie spotykali się rzadko od czasu ich pierwszej wspólnej nocy.
Oczywiście oboje mieli dużo pracy, co było bardzo wiarygodną wymówką.
Dan zwracał uwagę na to, by nie widywano go za często w domu Lindsey;
pilnował też, by ona zbyt często go nie odwiedzała. Doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że sąsiedzi bacznie ich obserwują i że plotki szybko się
rozchodzą.
Zazwyczaj to on wpadał do Lindsey. Rozmawiali o pracy lub
lokalnych wydarzeniach, ale nie upływało dużo czasu i rzucali się sobie w
ramiona. Ich wzajemna fascynacja była coraz silniejsza.
Po każdym zbliżeniu Lindsey utwierdzała się w przekonaniu, że mają
przed sobą wspólną przyszłość. Pomimo powściągliwości Dana w
okazywaniu uczuć nie mogła uwierzyć, że mógłby być tak namiętny, gdyby
jej nie kochał.
Gdyby tylko wystarczyło jej cierpliwości! Nie powinna go poganiać,
tylko spokojnie czekać, aż on będzie gotowy na następny krok. Z pewnością
nie chciałaby go wystraszyć. I znowu to ona musiała przejąć inicjatywę.
Miała nadzieję, że po raz ostatni. Oby udało jej się wyczuć właściwy
moment!
Z końcem kwietnia Dan musiał wziąć udział w czterodniowej
konferencji w Dallas. Lindsey bardzo za nim tęskniła. Spodziewała się, że
Dan zadzwoni, ale, niestety, telefon milczał. Zła była na siebie, że spędza
wieczory na oczekiwaniu, jednak nie wychodziła z domu.
168
RS
Dopiero póznym popołudniem w sobotę poszła na ślub. Policjant Joe
Elrod żenił się z długoletnią narzeczoną, Paulą Campbell, fryzjerką Lindsey.
Oczywiście byli zaproszeni oboje, ona i Dan. Bardzo chciała, żeby mogli
razem uczestniczyć w uroczystości, ale uznała, że chyba oczekuje od Dana
zbyt wiele. Przecież nie wspominał, że wróci z konferencji na czas, tak by
zdążyć na ślub. Punktualny przylot do Little Rock, a pózniej przyjazd do
Edstown uzależniał od pogody.
Ku rozczarowaniu Lindsey, Dan nie pojawił się na ceremonii.
Siedziała z przyjaciółmi i udawała, że świetnie się bawi. Przyjęcie weselne
urządzono w ośrodku rekreacyjnym za miastem. Lindsey była tam zaledwie
kilka minut, kiedy natknęła się na siostrę Dana, Tinę.
- Ach, ten mój brat. - Tina potrząsnęła głową z dezaprobatą. - Jak on
mógł nie być na ślubie jednego ze swoich podkomendnych? Już nie wiem,
co mam z nim zrobić!
- Powiedział, że postara się dojechać. Przypuszczam, że samolot się
spóznił.
Tina westchnęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]