[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruszona.
- Proszę posłuchać - przeszedł od razu do rzeczy. - Nie mogę się
skontaktować z moim lekarzem, bo pojechał gdzieś w teren do wypadku, a
potrzebuję porady... Przez cały dzień strasznie boli mnie głowa i żadne
tradycyjne środki nie pomagają. Czy nie ma pani przypadkiem czegoś
silniejszego? A może powinienem zażyć podwójną dawkę pastylek
nasennych i próbować przespać ten ból?
- Nie, proszę tego nie robić - odradziła mu stanowczo.
Straszny ból głowy? Przez cały dzień? I nic nie pomaga? Wszystko
to brzmi niepokojąco, uznała Luisa.
- Jeśli rzeczywiście kryje się za tym coś poważniejszego, lepiej
będzie, jeśli przyjadę i zrobię panu rutynowe badania - zaproponowała po
chwili namysłu. - Może będzie konieczna wizyta u lekarza. Ale trzeba się
upewnić. Będę w ciągu pół godziny.
- Spodziewałem się to usłyszeć. W przeciwnym razie nie
dzwoniłbym do pani - odpowiedział cierpiętniczym głosem. -
Przepraszam, że panią niepokoję, i oczywiście dziękuję.
101
RS
- Wszystko w porządku - zapewniła go życzliwie i odłożyła
słuchawkę.
Postanowiła wziąć do Zacharego risotto, bo obawiała się, że będzie
musiała poczekać u niego na lekarza. Szybko zrobiła makijaż, upięła
włosy w swój zwykły koczek, włożyła czerwoną kurtkę i zeszła do
samochodu. Gdy wjechała na jezdnię, nagle zobaczyła nadjeżdżającego
Davida. Nie patrzyła w jego stronę w nadziei, że nie zauważy jej
samochodu. Na skrzyżowaniu spostrzegła jednak, że David zawraca.
Ogarnęła ją panika. Za wszelką cenę musiała go zgubić. Na nieszczęście
na szosie był spory ruch i nie mogła wyrwać się do przodu. Zagradzała jej
drogę wolno posuwająca się olbrzymia ciężarówka. Zaryzykowała i
przemknęła tuż obok niej. Usłyszała ostry dzwięk klaksonu, ale dzięki
temu niebezpiecznemu manewrowi mogła już jechać szybciej i miała
nadzieję, że ucieknie Davidowi. Gdy po pewnym czasie spojrzała do tyłu,
nie było śladu jego samochodu.
Zaczęła się zastanawiać nad przyczyną tak poważnego bólu głowy u
Zacharego. Bardzo ją to zaniepokoiło. Ostatecznie doszła do wniosku, że
zródłem tego bólu jest najprawdopodobniej psychiczna udręka
spowodowana niemożnością malowania. Zachary doznał wprawdzie w
czasie wypadku urazu głowy, lecz, jak dobrze pamiętała, był on niegrozny.
W niecałe pół godziny znalazła się przed kapitańskim domkiem.
Właśnie wyjmowała z samochodu pielęgniarską torbę, gdy usłyszała pisk
opon gwałtownie hamującego samochodu. Z przerażeniem stwierdziła, że
to David zatrzymał się nagle tak blisko, iż mało brakowało, a uderzyłby w
tył jej samochodu. Wysiadł trzaskając drzwiami i podszedł do niej.
102
RS
- Dlaczego wyszłaś z domu, skoro powiedziałem, że do ciebie
przyjdę? Jak ty mnie traktujesz? %7łarty sobie robisz, czy co? - wybuchnął
gniewem.
- Przepraszam cię Davidzie, przyjechałam na pilne wezwanie -
wyjąkała Luisa blednąc.
- Co? Tutaj? O czym ty mówisz? - spytał i rozejrzał się po
pustkowiu.
Wtem otworzyły się drzwi frontowe kapitańskiego domku i David
oniemiał na widok Zacharego Westa.
-To jest... Ach, tak, przypominam sobie. Był jednym z moich
pacjentów... To ten artysta... Nie pamiętam nazwiska - zwrócił się
skonsternowany do Luisy.
- Zachary West - odpowiedziała bezbarwnym głosem.
- Co to ma znaczyć? Zadzwonił i poprosił, żebyś przyjechała?
Dlaczego właśnie ty? Dlaczego nie wezwał swojego lekarza? I skąd znał
numer twojego domowego telefonu? Czy spotykałaś się z nim po tym, jak
opuścił nasz szpital? - indagował David, coraz bardziej rozdrażniony.
Zupełnie nie zważał na to, że Zachary właśnie do nich podchodzi.
- Widzisz... Ale... - mamrotała zmieszana Luisa, czerwieniąc się i
blednąc na przemian. - Właśnie tłumaczę... - zaczęła się usprawiedliwiać
przed Zacharym.
- Co pani tłumaczy? - spytał i spojrzał arogancko na Davida.
- Tłumaczy panu, panie West, że powinien pan dzwonić nie do niej,
lecz do swojego lekarza. Tłumaczy, iż nie jest przekonana, że postąpił pan
słusznie, wzywając ją - odpowiedział z nienawiścią David.
103
RS
- Dzwoniłem do mojego lekarza, ale został wezwany do wypadku -
wyjaśnił z nie mniejszą nienawiścią Zachary.
- To dlaczego nie poczekał pan, aż wróci? Dlaczego wydzwania pan
do siostry Gilbey? - nie ustępował David. - Dlaczego to było takie pilne?
Na moje oko absolutnie nie wygląda pan na pilny przypadek.
- Bolała mnie głowa - powiedział prowokacyjnie łagodnym tonem
Zachary.
- Bolała pana głowa?! - Głos Davida był ochrypły z wściekłości. -
Bolała pana głowa?! - powtórzył, doprowadzony do ostateczności
bezczelnością Zacharego. -I w związku z tym zadzwonił pan do niej, a ona
natychmiast przyjechała, zapominając o wszystkim!
Przez dłuższą chwilę panowało milczenie, ale David patrzył
wymownie na Luisę. Chciała go jakoś ułagodzić i wytłumaczyć, że
naprawdę była zaniepokojona bólem głowy Zacharego. Nie potrafiła
jednak wydobyć z siebie słowa, przerażona jego wybuchem i obawiając
się, że i tak jej nie uwierzy. Zachary rzeczywiście nie wyglądał teraz na
kogoś, komu potrzebna jest pilna pomoc lekarska.
- Tak. To wszystko tłumaczy. Czyż nie mam racji? - spytał ją zimno
David, opanowując się w końcu.
- Teraz już rozumiem. Szkoda tylko, że nie powiedziałaś mi o tym
wcześniej. Straciłem mnóstwo czasu, całkowicie mylnie odczytując twoje
zachowanie wobec mnie. Niezłą miałaś zabawę...
- David! To nieprawda! Mylisz się najzupełniej! - zaprotestowała,
zrozpaczona jego podejrzeniami.
- Wcale się nie mylę - upierał się David, spoglądając na nią z
ironicznym uśmieszkiem.
104
RS
- Za nic w świecie nie chciałabym cię zranić! - zaoponowała z
jeszcze większą determinacją.
- Wierzę ci, choć większość mężczyzn nie uwierzyłaby nigdy. Ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]