[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powietrze. -I co ja powiem waszej mamie?
Obie wzruszyły ramionkami.
- Może chociaż zjecie odrobinkę? A ja się poświęcę i zjem resztę.
Roześmiały się.
- No dooobra - powiedziała Maddie. - Ale wiesz co? Zrobimy czary i
będziemy udawali, że ta zupa to herbata.
Tylko spokojnie, powiedział sobie Seth.
105
RS
- Oczywiście, odtąd rosół nazywa się oficjalnie herbata.
W tejże sekundzie obie blizniaczki wyskoczyły ze swych łóżeczek.
- Hola! - zawołał, lecz one już się krzątały w swym kąciku z
zabawkami, wyciągając lalczyny komplet do herbaty, mikroskopijne
filiżanki, spodeczki i łyżeczki.
- Nie urządza się przyjęć w łóżku - poinformowała Maddie.
Stał i patrzył, jak powstaje kącik przyjęć, z małym stolikiem i
krzesełkami dla krasnoludków. Dziewczynki usadowiły się na tych
krzesełkach, podniosły główki i czekały.
- A ty nie siądziesz? Och, nie. Tylko nie to.
- Ja tam w herbatkach nie biorę udziału - pokręcił głową. - Wiecie,
jestem facetem. Faceci nie chodzą na herbatki.
Dolna warga Maddie zaczęła drżeć. Oczka Missy po-wilgotniały.
Seth zacisnął zęby, zacisnął też palce na uchwytach tacy. Nie, nie
ustąpi. Mogą sobie płakać, on o to nie dba. Nie pozwoli manipulować sobą
dwóm siedmiolatkom.
Absolutnie nie wezmie udziału w jakimś tam przyjęciu herbacianym
dla lalek i krasnoludków.
Nieważne, że bolały ją nogi, a także i ręce, od dzwigania ciężkich tac
przez ostatnie sześć godzin. Hanna wracała do domu jak na skrzydłach. W
kieszeniach miała sporo napiwków; zarobiła też swoją dzienną stawkę u
Phoebe. Dziurawy budżet domowy zostanie podłatany.
Cisza, która ją spotkała na progu, zdawała się dobrze rokować.
Blizniaczki w dniach choroby bywały przecież nieznośne. A dziś...?
Ciekawe, jak Seth sobie z nimi poradził?
106
RS
Pomału weszła na schody. Cały czas nasłuchiwała. Dobiegł ją szmer
głosów z sypialni dziewcząt. A więc nie śpią. Zrobiła jeszcze dwa kroki i
usłyszała, jak Missy pyta:
- A teraz ile kostek bierzesz?
Zgadła, że to jakieś przyjęcie dla lalek. Ale to znaczy,że nie są w
łóżkach. Ruszyła szybko korytarzem. Nagle przystanęła, bo usłyszała głos
Setha. - No... może sześć.
Skradając się na palcach, dotarła do drzwi, które okazały się w trzech
czwartych uchylone. Zerknęła zza framugi. Ujrzała Maddie i Missy na
maleńkich krzesełkach oraz Setha siedzącego na podłodze. No tak,
gdzieżby się dwumetrowy i stukilowy mężczyzna zmieścił w foteliku dla
karzełków... A cóż to tak pachnie? To chyba rosół... A kostkami cukru"
są oczywiście prażynki Charlie Choo Choo.
Schowała się. Nie do wiary. Seth bawi się z jej córkami w kąciku dla
lalek. Tajny policjant popija z malutkiej filiżanki... rosołek.
Nasłuchiwała dalej, jak on wychwala styl nakrycia stołu,
niezrównany smak herbaty" i tym podobne rzeczy. Całkowicie wszedł w
rolę. Blizniaczki zaczęły go teraz informować o swych planach
urodzinowych: to już niedługo, za dwa tygodnie...
Poczuła, że coś ściska ją w piersi. Zamknęła oczy i zapragnęła, żeby
to narastające wzruszenie znikło. Lecz ono nie znikało, ponieważ tam, w
dziecięcym pokoiku, działy się jakieś czary, a tutaj - tutaj stała ona i...
A niech cię, panie Granger, pomyślała. Dawałyśmy sobie radę,
zanim tu przybyłeś. Byłyśmy całkiem szczęśliwe, wystarczałyśmy sobie
we trzy. A teraz?
Otarła łzy, które spłynęły jej po policzkach.
107
RS
No tak, jestem zakochana, pokiwała głową. Nie ma wątpliwości.
Ba: do tego jest zakochana w nieodpowiednim człowieku! I przy tym
dzieje się to o złym czasie i w marnym miejscu.
Wzruszyła ramionami. Cóż, powtórka z życia. Znów nieodpowiedni
człowiek, nieodpowiednie miejsce i czas.
Cichutko wycofała się aż do schodów i zeszła do kuchni. Obmyła
twarz wodą i zastanowiła się, co dalej? Nie powie Sethowi, że widziała go
w pokoju u dziewczynek. On przecież lubi grać twardego faceta, a twardzi
faceci nie bawią się w herbatki dla krasnoludków. Wątpliwe, żeby zgadł,
iż mężczyzni stają się w oczach kobiet jeszcze bardziej męscy, kiedy
potrafią okazać czułą fantazję.
Rozejrzała się i pomyślała, że najlepiej będzie, jeśli zrobi teraz coś
pożytecznego. Pracowita pszczoła nie ma czasu na zmartwienia". Może
upiec placek? Spróbowała sobie przypomnieć, co ma w spiżarni, i doszła
do wniosku, że mogłaby zrobić ciasto malinowe. Polewane czekoladą.
Wstała i zabrała się do dzieła. Poczuła, że robi jej się trochę weselej,
i nawet zaczęła z cicha podśpiewywać melodyjkę Dixie Chicksów, którą
usłyszała parę razy w radiu. Przystąpiła do mieszania mąki z jajkami.
Wtem skrzypnęły drzwi do kuchni i znajomy - nazbyt znajomy - głos
powiedział:
- No tak, ty zawsze byłaś dobra w kuchni. Upuściła jajko na podłogę.
Odwróciła się.
- Brent.
Przyglądał jej się od progu, z rękami w kieszeniach luznych, szytych
na miarę spodni. Zauważyła, że zrobił sobie jasne pasemka w swych
ciemnoblond, krótko ostrzyżonych włosach. Był opalony, jakby regularnie
108
RS
odwiedzał solarium czy też całe lato wylegiwał się na plaży. Ewentualnie
jedno i drugie, pomyślała. Do tego te błękitne oczy... Wiele kobiet dało się
uwieść ich urokowi. Ona też, kiedyś.
Jej były mąż spojrzał na podłogę, gdzie upadło jajko. Potem zaczął
przesuwać wzrok w górę, ślizgając się oczami po kształtach Hanny.
- Ciągle jesteś ładna - pochwalił. - A cóż to, pracujesz teraz w
restauracji?
Ruchem brwi i całej głowy zaznaczył, że widzi jej ciemną
spódniczkę i grzeczną, białą bluzkę z krótkim rękawem - strój, którego nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]