[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bo twoja urocza pani doktor niezle płaci za milczenie.
- Przestań! Nie wierzę!
- Nie? A może nie podoba ci się, że twoja szefowa została przyłapana? Może
potrzebny jest wasz zbiorowy wysiłek, by ukrywać wszystkie błędy? Dlatego
właśnie zorganizowałaś galę. Chodziło o fundusze na narkotyki i odszkodowania dla
pokrzywdzonych - zawołał, chwytając ją za ramiona.
- Nie chcę tego słuchać! Ty chyba oszalałeś. Puść mnie!
- Uważam, że wiesz znacznie więcej, ale chcesz to ukryć.
- Co ty mówisz? Przecież to nie ma żadnego sensu. Nie zamierzam
uczestniczyć w twoich chorych planach zemsty.
- Naprawdę nic nie rozumiesz? To ważniejsze niż zemsta.
- Nie mogłeś uratować Zoe, więc chcesz ratować siostrę, która wcale tego nie
pragnie. Gotów jesteś stratować każdego, kto ci stanie na drodze. Co chcesz
udowodnić? Zoe zmarła w tragicznych okolicznościach, lecz, mszcząc się na Grace,
nic nie zmienisz. Chcę ci pomoc, ale nie wiem jak.
- Nie potrzebuję niczyjej pomocy.
- Czego więc chcesz? Oczekujesz, że pomogę ci w obłędnym śledztwie? Po to
spędziłeś ze mną trzy ostatnie noce? Uznałeś, iż skoro się z tobą przespałam, zaraz
doniosę na Grace, powiem wszystko, co o niej wiem? Okazałeś się tak gorącym
kochankiem, że może i byłabym na to gotowa, jednak nie mam nic do powiedzenia.
- Przez tych kilka dni myślałem, iż różnisz się od niej, lecz wyraznie się
myliłem! - krzyknął z wściekłością. - Obie jesteście siebie warte. Należysz do świata
tej wiedzmy, pełnego plastikowych lalek Barbie, żerującego na ludzkich
60
S
R
słabościach. Jesteś oszustką. Udajesz, że nie widzisz, co się naprawdę dzieje wokół
ciebie.
- Nie widzę tego, czego nie ma!
- Jeszcze udajesz! Tak bardzo cię zaślepiło? A może, jak ktoś sam tyle razy
idzie pod chirurgiczny nóż, zatraca zdolność odróżniania prawdy od fałszu? Które z
twoich części ciała są sztuczne? Nos? Piersi?
- O czym ty mówisz? Nie mam nic sztucznego.
- Oczywiście - roześmiał się. - Nawet akcentu się pozbyłaś, żeby nikt nie mógł
stwierdzić, kim jesteś i skąd pochodzisz. Czy to nie oszustwo? Spójrz prawdzie w
oczy. Nie każ mi wierzyć, że mając do dyspozycji czarodziejski skalpel, nigdy zeń
nie skorzystałaś.
Dziewczyna pozbierała z podłogi swoje ubranie.
- Zaprzecz, jeśli nigdy nie przeszłaś operacji plastycznej.
Już miała to zrobić, ale się powstrzymała. Oczywiście, że miała zabieg.
Najpierw były to nieudane próby usunięcia skazy z jej boku, a potem zręczne ręce
Grace zlikwidowały skazę na twarzy i szyi.
Zamiast odpowiedzieć, poszła do łazienki z ubraniem w ręku.
- Odchodzę - rzuciła. - Nie kłopocz się odwożeniem mnie, wezwę taksówkę.
Kiedy Jade dotarła do domu, spostrzegła zaparkowane na podjezdzie
luksusowe auto burmistrza Goldfincha. Cicho zaklęła pod nosem. Nawet po
dzisiejszych przejściach myśl o spotkaniu z tym człowiekiem przyprawiała ją o
mdłości. Jego zachowanie podczas gali naprawdę uważała za niewybaczalne. Nic
nie było w stanie zmyć winy burmistrza wobec Grace.
Był tutaj, bo ona jeszcze nie powiedziała prawdy przyjaciółce. Czemu tego nie
zrobiła? Dlaczego przynajmniej jej nie ostrzegła? Dziś wieczorem też nie będzie
okazji, by uprzedzić Grace o niecnych knowaniach Loukasa.
61
S
R
Tak czy inaczej musi z nią porozmawiać, ponieważ oskarżenia, które
usłyszała, wzbudziły jednak w umyśle Jade pewne wątpliwości. W ciągu ostatnich
lat rzeczywiście zdarzały się klinice rozprawy sądowe. Dziewczyna długo uważała,
że to efekty zwykłego pieniactwa, ale przecież mogła się mylić.
Cyniczne zachowanie Grace wobec przypadku Pii ciągle tkwiło jej w pamięci.
Czyżby pieniądze były naprawdę najważniejsze? - zastanawiała się. Ciężko było jej
dopuścić taką możliwość. Ale jednego była całkowicie pewna. Grace nie zażywa
narkotyków. Nie ryzykowałaby przecież tak dobrze rozwijającej się kariery!
Obecność burmistrza uniemożliwiała jednak rozmowę na te wszystkie tematy.
Lekarka cicho wsunęła się do holu, pragnąc dyskretnie, przez nikogo
niezauważona, dostać się do swojego pokoju. Nie udało się.
- Jade! - usłyszała głos Grace. - Dobrze, że jesteś. Chciałabym ci coś
powiedzieć.
Weszła do przestronnego salonu, z wymuszonym uśmiechem na ustach.
Burmistrz napełnił dla niej kieliszek szampanem. Nie wiedziała, co świętują.
- Zależy nam, żebyś dowiedziała się o tym pierwsza - rzekł z szerokim
uśmiechem na twarzy.
Jade spojrzała na Grace, nie chcąc uwierzyć, iż to może być prawda, lecz
tamta również promieniała radością.
- O czym? - spytała z niepokojem w głosie.
- Zamierzamy się pobrać.
Biedna Grace - pomyślała Jade. Nie ma pojęcia, co ją czeka ze strony Loukasa
i jakim człowiekiem w rzeczywistości jest burmistrz. Najgorsze, że właśnie ona
musi otworzyć oczy przełożonej. W żaden sposób nie da się tego uniknąć. Grace
powinna wiedzieć, co zaszło w bibliotece podczas gali.
- Gratuluję - powiedziała krótko.
- Rzeczywiście zasługuję na gratulacje. Długo czekałem na jej decyzję -
zauważył z uśmiechem burmistrz.
62
S
R
Grace wsunęła mu rękę pod ramię. Była wyraznie w siódmym niebie.
- Tylko kilka dni. Oświadczył się na gali, tej, podczas której mi zniknął. Czyż
to nie urocze?
Jade miała ochotę jak najszybciej opuścić ten salon. Zrobiło się jej duszno.
Wymamrotała jakieś usprawiedliwienie i pobiegła do swojej łazienki, by
zwymiotować. Zbyt wiele wrażeń, jak na jeden dzień - pomyślała ze smutkiem.
Potem długo siedziała w ciemnościach, zastanawiając się, co ma właściwie zrobić.
Nie pojmowała, jak burmistrz mógł zachować się w tak obrzydliwy i cyniczny
sposób, jednego wieczora uwodząc aktoreczkę i oświadczając się Grace. Co z niego
będzie za mąż? - pytała się w myśli. Nie wiedziała, jak ma pozbawić złudzeń
przyjaciółkę.
Obolała położyła się na łóżku, rozmyślając o całej tej skomplikowanej
sytuacji. Wiedziała, że Grace będzie potrzebować wsparcia i gotowa była go jej
udzielić. Tacy ludzie jak Loukas Demakis, kierujący się chorym pragnieniem
zemsty, nie mogą przecież zrobić jej krzywdy. Nie wolno do tego dopuścić. Grace
była taka dobra. Zasługuje na całkowitą lojalność i daleko idącą pomoc. -
Dziewczyna mocno zacisnęła powieki. Nie mogła bez złości myśleć o Loukasie.
Zwyczajnie ją wykorzystał, żeby dobrać się do Grace, okłamał. Tak, zasłużył na
gniew! - pomyślała, czując się okrutnie zdradzona. Udawał przede mną kogoś
innego, niż był w rzeczywistości. Pozwalał się łudzić, iż wzbudziłam w nim
prawdziwe, wartościowe uczucie. Zwiódł zaproszeniem na kolację, omamił
wysokim datkiem na rzecz fundacji. Wprowadził w błąd, otumanił i uwiódł. A
okazało się, że nic go nie obchodzą nieszczęśliwe dzieci urodzone z deformacjami
ciała, których rodziców nie stać było na kosztowne operacje. Dałam się złapać na
słodkie słówka, sama podałam się mu na tacy. Teraz muszę zapłacić wysoką cenę za
własną naiwność i brak doświadczenia w relacjach z mężczyznami. Dobrze, że choć
fundacja na tym skorzysta. - Otworzyła oczy, zastanawiając się, czy aby Loukas
dotrzymał słowa. W miłosnym oszołomieniu nie spytała go nawet, czy zrobił
63
S
R
przelew. Czemu aż tak mu zaufałam? Przecież to czysta głupota! - pomyślała zła na
siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]