[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamknęła oczy i poddała się chwili. Nie myślała ani o przeszłości, ani o
przyszłości. Poczuła, jak wszystko w niej topnieje, a serce zaczyna bić żywiej.
Znów była w ramionach Pierre'a... Po tylu latach znów czuła ciepło jego ciała.
Gotowa do pocałunku uniosła głowę
Jego usta z początku niepewnie dotknęły jej ust, jakby nie dowierzał, że ją
całował. Potem przycisnął usta mocniej - zachłannie i nagląco. Drżała radośnie
podniecona, rwał jej się oddech. Gdy cicho jęknęła, przerwał pieszczotę i spoj-
rzał Beth w oczy. A potem wrócił do całowania z namiętnością, która ją
oszołomiła, i znajomością rzeczy, która obudziła w niej przestrach. Przyciskał ją
do siebie mocno, tak mocno, że niemal rozgniatał jej piersi, ona zaś wsunęła
dłonie pod marynarkę, rozpościerając palce na silnych mięśniach jego pleców.
Chciałaby tak pozostać, tak blisko, jak tylko to było możliwe. Całować i
być całowana. Kochać i...
Nagle, jak fala przypływu, dotarła do niej prawda. Nie miała wyboru i
musiała przyznać, że go kochała. Kochała, pragnęła i potrzebowała. To ją
śmiertelnie przeraziło. Zesztywniała w jego ramionach, a potem wyrwała się z
nich i przytrzymała barierki mostu.
Jak mogła być aż tak głupia? Zachowała się jak idiotka. Gorzej - jak
pijana. Nie winem, ale erotycznym napięciem, które istniało pomiędzy nimi od
chwili, gdy opuścili restaurację. Zachowała się nieprofesjonalnie i była na siebie
zła. Bardzo zła.
- Nie powinniśmy tego robić. - Rozpaczliwie starała się, by jej głos
zabrzmiał normalnie.
- Beth... - Stał z zaciśniętymi pięściami w kieszeniach i pobladłą twarzą.
- To znaczy... - Przejechała dłońmi po potarganych włosach. - Nie
chciałam tego zrobić - podjęła przygnębiona. - Naprawdę nie chciałam cię
pocałować.
- 53 -
S
R
Spojrzał na nią bez słowa; widziała, że jeszcze mocniej zacisnął szczęki.
Azy napłynęły jej do oczu, więc wytarła je grzbietem dłoni, a potem odwróciła
się i ruszyła szybkim krokiem w stronę hotelu. Kiedy weszła do swojego
pokoju, zamknęła za sobą drzwi i dopiero wtedy pozwoliła popłynąć łzom.
Płynęły wartkim strumieniem. Zbyt długo je powstrzymywała. Dała upust
swoim emocjom, całując Pierre'a, a wtedy jakby w jej sercu puściła tama,
uwalniając ból skrywany od dawien dawna.
Opłakiwała zniszczone marzenia o miłości sprzed tylu lat. Przez dziesięć
lat odmawiała sobie takiej kuracji. Nikomu się nie żaliła, nie płakała. Ukrywała
ból w nadziei, że ignorowany w końcu sam ustąpi.
Płakała z żalu za swoim ojcem - wspominając spędzone z nim chwile oraz
te, których z nim nie spędziła. Po raz pierwszy opłakiwała tę stratę. Stratę ojca,
do którego mogła się zwrócić o wsparcie. Utratę swojej rodziny.
I wreszcie szlochała za mężczyzną, którego zostawiła na moście. Nie
mogła zaprzeczyć prawdzie. Mimo że skrzywdził ją w przeszłości i mimo że
teraz zamierzał odebrać jej wytwórnię, wciąż go kochała.
A jednak nie mieli przed sobą przyszłości. Ten pocałunek nie był
początkiem nowego etapu w ich życiu, a jedynie echem przeszłości. Pierre nie
przyjechał do Australii, żeby odzyskać to, co utracił. Był tu zupełnie z innej
przyczyny...
Dzięki Bogu, że odzyskała zdrowy rozsądek. Pierre niebawem odjedzie,
zabierając z sobą jej wytwórnię i resztki jej serca.
Nagle przestała ronić łzy, ugodzona jak ostrzem nową myślą. Czyżby ten
pocałunek zaplanował? Czy był to celowy podstęp z jego strony, żeby ją
rozmiękczyć? %7łeby zgodziła się na jego propozycje dotyczące zarządzania
winiarniÄ…?
Może właśnie dlatego zdecydował się na przyjazd do Barossy? Może nie
był to zbieg okoliczności, ale dokładnie zaplanowana strategia, żeby L'Alliance
uzyskało przewagę?
- 54 -
S
R
On jeden znał jej słabość. Ponieważ to on był jej słabością.
ROZDZIAA SIÓDMY
Pierre z rękami w kieszeniach szedł w stronę hotelu. Znów go odrzuciła.
Czy nigdy siÄ™ z tym nie pogodzi?
Całując ją, dobrze przecież wiedział, co robi. Powinien być ostrożniejszy.
Dlaczego ją pocałował? W dodatku ledwie jej dotknął, schwytały go w
sidła wspomnienia miłości, którą kiedyś dzielili.
Miała taki słodki smak - wina i deseru, i ten sam zapach, który zapamiętał
sprzed lat. Całował ją tak, jakby przeszłość nie istniała, a jednocześnie miał
świadomość, że była kobietą, której nigdy nie wykreślił ze swojego umysłu i
serca.
Wierzył, że odczuwała to samo. Zwiadczył o tym sposób, w jaki wtulała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]