[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Amber się rozpromieniła. Dobrze, że przynajmniej potrafi
udawać zaskoczenie, pomyślała Alicja. Kątem oka widziała,
jak Tony i jego kamerzyści ustawiają się do zdjęć.
- Lordzie Alfredzie Whitfieldzie II - oświadczył
tymczasem ojciec Amber - zezwalam ci prosić o rękę mojej
córki.
Whitey zdjął metalowe rękawice, wziął Amber za rękę i
przy akompaniamencie dziwnego brzęku i pisku przykląkł na
jedno kolano.
- Amber... - Głos mu się załamał. - Moja kochana, czy
uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Drżenie w jego głosie obudziło w Alicji nadzieję.
Widzowie uwielbiali, gdy mężczyznom łamał się głos.
- Och, Whitey, nie mogę wprost uwierzyć, że zadałeś
sobie tyle trudu... - Amber zachichotała, rozejrzała się wokół i
pomachała palcami do przyjaciółek.
Cięcie! - pomyślała ze złością Alicja.
- Amber... Bolą mnie kolana.
- Och... - Dygnęła i znów zaśmiała się z cicha. - Tak,
lordzie Whitey, poślubię cię!
Wszyscy prócz Alicji zaczęli wiwatować. Whitey z
trudem podniósł się z klęczek i pozdrowił gości ręką. Jeden z
jego przyjaciół, przebrany za dworskiego pazia, podszedł z
poduszką, na której leżał pierścionek. Nawet z daleka widać
było brylant pokaznych rozmiarów.
Alicja przypomniała sobie maleńkie brylanciki w
pierścionku Lillie Patterson i wyraz miłości na twarzy Raula,
gdy jej go wręczał. Whitey natomiast wyglądał na
zadowolonego z siebie bufona
- Och, Whitey! - Amber gwałtownie wyciągnęła dłoń,
poruszając nią w prawo i lewo. Pierścionek był przyczepiony
do poduszki i Whitey miał trudności, by go z niej zdjąć.
- Szybciej! - ponaglała Amber.
Alicja popatrzyła przez salę i napotkała wzrok Tony'ego.
Pochylił się do swoich kamerzystów, szepnął im coś, a potem
ruszył w stronę Alicji.
- Wzruszające, nieprawdaż? - powiedział, obserwując
Amber, która chichocząc, spoglądała na rękę z pierścionkiem.
W ciągu kilku sekund otoczył ją wianuszek koleżanek.
- To nie ma nic wspólnego z romantyzmem - rzekła
Alicja.
- Ona jest po prostu chciwa. - Ani razu nie spojrzała na
Whiteya. Nie zarzuciła mu rąk na szyję, nawet go nie
pocałowała. Tak zachowuje się dziewczyna, która już się
zaręczyła i tylko czeka na pierścionek.
- Nie wszyscy reagują tak samo.
Oparła się o kamienną ścianę, wyciągnęła ramię i
podwinęła rękaw żakietu.
- Popatrz, żadnej gęsiej skórki. - Zamrugała powiekami. -
I żadnych łez.
- Ale udało nam się skleić wszystko do kupy - powiedział
z głębokim westchnieniem.
- Dziękuję ci bardzo. - Lekko dotknęła jego ramienia. -
Uratowałeś mnie.
- Wykonałem tylko swoją robotę.
Dobrze wiedziała, że nie był to jego obowiązek. Zrobił o
wiele więcej.
- Cieszę się, że zastąpiłeś Georgię - dodała. - Wiem, że
nie lubisz wyjazdów w teren. Tym bardziej doceniam twoje
poświęcenie i pomoc.
Tony spojrzał na nią z góry i zamrugał swoimi wielkimi,
ciemnymi oczami. Alicja domyśliła się, że był zadowolony.
Nabrała pewności, gdy się uśmiechnął.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Nie rozpieszczano go w życiu komplementami, pomyślała.
Nie rozumiała, skąd jej to przyszło do głowy, ale wiedziała, że
ma rację. Był cichym, spokojnym i rzetelnym człowiekiem.
Nigdy nie miała wątpliwości, że zdobędzie fundusze na ich
program i że potem go sprzeda. Można było na nim polegać.
Ale reprezentował sobą taki rodzaj osobowości, której łatwo
było nie zauważyć. I ona go nie zauważyła...
- Nakłonimy ich, żeby się pocałowali i wmontujemy to w
środek - oświadczył niespodziewanie.
- To będzie oszustwo. - Potrząsnęła z dezaprobatą głową.
- Ale program na tym zyska. A zresztą, nawet to, co już
mamy, wypadło wspaniale.
- Zauważyłeś, że jej suknia dziwnie pasuje do dekoracji
sali? I dlaczego jej matka nie zeszła z tronu i nie uściskała
córki? Powiem ci, dlaczego. One o wszystkim doskonale
wiedziały! Już przedtem ściskały się z tego powodu!
- Wolę wierzyć, że przyjaciółki Amber wcześniej
widziały jej suknię i w tajemnicy dopasowały do niej
dekoracje - powiedział Tony.
- A już myślałam, że nie jesteś romantyczny -
zażartowała.
- Ja z kolei myślałem, że ty jesteś - odparował.
Znów zabrzmiały fanfary i kelnerzy oraz kelnerki
rozpoczęli średniowieczne widowisko, z którego słynęła
restauracja. Tony chwycił Alicję za ramię.
- Wyjdzmy na zewnątrz - powiedział, przekrzykując
gwar. - Tam jest trochę ciszej.
Zaszło już słońce, powietrze było chłodne, a rozświetlone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •