[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiłam do niej jak do chorej. Tak samo jak pielęgniarki do Frankie.
Spróbowałam jeszcze raz: - Sara powiedziała, że mogę go zasadzić w jej
zamkniętym ogródku.
- Nie powinno się niczego grodzić, zamykać - mruknęła. Jezu,
pomyślałam, ona naprawdę jest rąbnięta. Wtedy podniosła wzrok i posłała mi
jeden ze swoich rzadkich uśmiechów. Po raz pierwszy uświadomiłam sobie,
jaka jest ładna, taka złotowłosa i delikatna. - Cieszę się, że ci się podoba, Evie.
To moje ulubione kwiaty. I naprawdę mi przykro z powodu upomnienia, ale
chciałabym, żebyś przestała wychodzić w nocy.
- Dlaczego?
Rozejrzała się nerwowo i szepnęła:
- W Wyldcliffe dzieją się dziwne rzeczy. Bądz ostrożna.
Musiałam wiedzieć więcej.
- Helen, w Fairfax Hall wydawało mi się, że widziałam coś dziwnego.
Wiem, że tamtego dnia byłaś chora, ale widziałam dziewczynę bardzo do
ciebie podobną, z takimi samymi włosami i w ogóle. Czy... czy to możliwe, że
to byłaś ty?
Wyraz jej twarzy się zmienił, jakby nagle spowił ją cień. Do sali weszła
pani Hartle i zaczęła rozmawiać z panną Scratton. Helen zerwała się zza
stołu.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Ale...
- Daj mi spokój!
Chyba się jednak nie zaprzyjaznimy.
Rozdział 30
Pamiętnik lady Agnes,
2 marca 1883
Porzuciłam wszystkich przyjaciół. Straciłam ich wszystkich: rodziców,
Martę, mieszkańców wioski. Oddałabym wszystko, byle obudzić się z
ponurego koszmaru miasta i ponownie włóczyć się po wrzosowiskach, gdy
kwitną wrzosy. Z nim u boku...
Nie, nie wolno mi o tym myśleć. Teraz moje życie jest tutaj. Tu jest mój
dom.
Znalazłam tanie mieszkanie i pracę. Płacą mi za szycie dla bogatych dam.
Pracuję z tuzinem innych dziewcząt. Siedzimy w ciasnym warsztacie nad
sklepem w Covent Garden. Pracujemy do pózna w nocy, by zrealizować
zamówienia, a nasz nadzorca, pan Carley, jest bardzo surowy. Wstyd mi, że
do niedawna nosiłam takie stroje, nie zastanawiając się, jak powstały, jakim
kosztem. Teraz przynajmniej uczciwie zarabiam na życie. Mam nadzieję, że
zachowam tę pracę, bo inaczej bardzo szybko skończą mi się pieniądze. Do
tej pory nigdy o nich nie myślałam. Jeszcze tylu rzeczy muszę się nauczyć.
Jedna ze szwaczek, chuda ciemnowłosa dziewczyna imieniem Polly, jest
dla mnie szczególnie miła. Wszystko mi tłumaczy i pomaga, kiedy tylko jest
to możliwe. Chyba tak bardzo przypadłam jej do gustu, bo umiem czytać i
obiecałam, że ją nauczę. Początkowo inne szwaczki odnosiły się do mnie
podejrzliwie, ale powoli mnie akceptują. Powiedziałam, że mam
dziewiętnaście lat i jestem sierotą, że pracowałam u bogatej rodziny jako
guwernantka, ale straciłam posadę i nie dostałam referencji, gdy pan zaczął
się do mnie zalecać. To niestety powszechna sytuacja, im jednak wydaje się
bardzo romantyczna. Wzdychają i liczą, że z opresji w cudowny sposób
wybawią mnie rodzice, którzy, jak szepczą, są szlachetnie urodzeni, zjawią
się i porwą mnie w pięknym powozie. Gdyby wiedziały, jak jest naprawdę...
Ale nie mogę myśleć o przeszłości. Nie wolno mi oglądać się za siebie.
Jedynym zródłem pocieszenia jest dla mnie dziewczyna o płomiennych
włosach, która nawiedza mnie w snach jak moje drugie ja. Wczoraj znowu ją
widziałam, przechadzała się nad wzburzonym morzem. Wiem, że nasze losy
są w jakiś sposób połączone. Poza nią muszę zapomnieć o wszystkim, co kie-
dykolwiek łączyło mnie z Wyldcliffe.
Rozdział 31
Nie wiedziałam dlaczego, ale wydawało się ważne, żebym znalazła
element łączący mnie z Wyldcliffe i bardzo się cieszyłam na wyprawę do
Uppercliffe. Dni mijały szybko. Zaplanowałyśmy z Sarą wycieczkę,
codziennie ćwiczyłam jazdę konną. Ale cały czas tęskniłam za Sebastianem.
Wybacz mi, odezwij się, zaklinałam go co noc, a co rano gorączkowo
przeglądałam listy w holu. Nie napisał.
Muszę o nim zapomnieć, postanowiłam, ale głos w sercu szeptał, że to
niemożliwe, że nie dam rady...
Niedzielny ranek jeszcze nigdy mi się tak nie dłużył. Pózne, powolne
śniadanie. Spacer do kościoła pod deszczowymi chmurami. Posępne hymny,
długie modlitwy, czytanie z Ewangelii... A potem powrót do szkoły. I
wreszcie byłyśmy wolne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]