[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadzieję, że istotnie tylko to. Coś, co ją uspokoi i pozwoli przestać myśleć...
O nieba, jak wszyscy ją męczą. Edith i Sarah, nawet poczciwa stara Laura. Na wspo-
mnienie tej ostatniej poczuła lekkie wyrzuty sumienia. To jasne, powinna zadzwonić do
niej jakiś tydzień temu. Laura to wszak jedna z jej najdawniejszych przyjaciółek. Tylko,
choć sama nie wie, dlaczego tak się dzieje, ostatnio woli, by Laura jej nie niepokoiła; cóż,
Laura bywa czasami dość kłopotliwa...
Sarah i Lawrence Steene? Czy rzeczywiście coś się za tym kryje? Dziewczęta lubią
afiszować się z mężczyzną o złej reputacji... Och nie, to nie może być na serio. A nawet,
gdyby było...
Wyciszona dzięki bromowi, Ann zasnęła, lecz nawet w śnie rzucała się niespokojnie
na poduszce.
Kiedy następnego ranka siedziała i piła kawę, zadzwonił telefon. Podniosła słu-
chawkę i słysząc burkliwy głos Laury Whitstable, od razu się zirytowała.
 Ann, czy Sarah często wychodzi z Lawrence em Steene em?
 Litości, Lauro, czy musisz dzwonić o tak wczesnej porze, aby mnie o to zapytać?
A niby skąd mam wiedzieć?
 Cóż, chyba jesteś jej matką.
 To prawda, Lauro, lecz nie spowiada się dzieci z każdego kroku. Nie mówiąc
o tym, że one same nie przejawiają ochoty na taką spowiedz.
 Przestań Ann, nie sprzeczaj się ze mną. On się nią wyraznie zajmuje, nieprawda?
 Och, nie sądzę. Zresztą chyba jeszcze nie dostał rozwodu.
 Dostał. Właśnie wczoraj. Czytałam o tym w gazecie. Co ci o nim wiadomo?
111
 To jedyny syn starego sir Harry ego Steene a. Okropnie bogaty.
 Ale o bardzo złej reputacji.
 Och, to! Dziewczętom tacy mężczyzni wydają się niezwykle atrakcyjni. Tak było
już za czasów lorda Byrona. Ale to o niczym nie świadczy.
 Chciałabym z tobą porozmawiać, Ann. Czy będziesz dzisiaj wieczorem u siebie?
 Niestety, nie. Wychodzę  odparła pośpiesznie Ann.
 Zatem umówmy się o szóstej.
 Przykro mi, Lauro. Wychodzę na koktajl...
 W porządku. Mogę przyjść około piątej... chyba że...  w głosie Laury Whitstable
zabrzmiała ponura determinacja  chyba że wolisz, bym przyszła teraz.
Ann łaskawie skapitulowała.
 Zwietnie, niech będzie piąta.
Odłożyła słuchawkę z jękiem irytacji. Doprawdy, Laura jest niemożliwa! Wszystkie
te komisje, juneski i oenzety tylko przewracają kobietom w głowach.
 Nie chcę wciąż mieć Laury na karku  powiedziała do siebie, wzburzona.
Niemniej, kiedy przyjaciółka zjawiła się, przyjęła ją z należnymi oznakami zadowo-
lenia. Podniecona, szczebiotała wesoło aż do czasu, kiedy Edith wniosła tacę z herbatą.
Laura Whitstable zachowywała się wyjątkowo powściągliwie. To nie ona nadawała ton
rozmowie. Słuchała i odpowiadała na pytania. I to wszystko.
Potem, kiedy zdawało się, że tematy do rozmowy zostały wyczerpane, Laura
Whitstable odstawiła filiżankę i odezwała się ze zwykłą sobie otwartością:
 Przykro mi, że cię zmartwię, Ann, lecz tak się zdarzyło, że wracając ze Stanów,
przysłuchiwałam się dwóm mężczyznom rozprawiającym o Larrym Steenie. To, co
usłyszałam, nie brzmiało zbyt zachęcająco.
Ann lekceważąco wzruszyła ramionami.
 Och, to, co się słyszy przypadkowo...
 ...często jest niezwykle interesujące  dokończyła Laura Whitstable.  Mężczyzni
sprawiali wrażenie całkiem przyzwoitych, natomiast ich opinia o Steenie była wręcz
przygważdżająca. No i jest jeszcze Moira Denham, jego druga żona. Znałam ją, zanim
poślubiła Steene a i widywałam ją potem. Wiesz, co z niej zostało? Kompletny wrak.
Załamana nerwowo.
 Czy sugerujesz mi, że Sarah...
 Nie, nie sugeruję, że Sarah mogłaby stać się podobnym wrakiem, jeśli poślubiłaby
Lawrence a Steene a. Ona jest bardziej odporna. Twojej Sarah nic nie złamie.
 Zatem...
 Myślę, że mogłaby być bardzo nieszczęśliwa. No i jest jeszcze jedna sprawa.
Czytałaś może w gazetach o młodej kobiecie nazwiskiem Sheila Vaughan Wright?
 O tej rzekomej ofierze narkotyków, tak?
112
 Tak. Po raz drugi stanęła przed sądem. Swego czasu była przyjaciółką Lawrence a
Steene a. Ann, ze znajomości z nim nic dobrego nie wyniknie. Lawrence Steene jest
szczególnie podłym cynikiem. Oświadczam ci to na wypadek, gdybyś jeszcze o niczym
nie wiedziała. Ale chyba wiesz, prawda?
 Wiem, że sporo się o nim mówi na mieście  Ann przyznała dość niechętnie.
 Lecz czego właściwie spodziewasz się po mnie? Nie mogę zabronić Sarah wychodzić
z domu. Gdybym tak zrobiła, poradziłaby sobie w inny sposób. Dziewczęta nie znoszą,
gdy ktoś dyktuje im, co mają robić, nie muszę cię o tym przekonywać. Zakazy i nakazy
często przynoszą przeciwny do zamierzonego skutek. Na razie, jak przypuszczam, Sarah
i Lawrence, to nic poważnego. On ją adoruje, a jej to schlebia. Ty natomiast, Lauro, uwa-
żasz, że Lawrence Steene zamierza poślubić moją córkę...
 Tak. Tak właśnie uważam. Według mnie to zwykły kolekcjoner.
 Nie rozumiem.
 To swoisty typ człowieka, nie najlepszy. Załóżmy, że ona również zamierza się za
niego wydać i co wtedy? Jak ty się będziesz czuła?
 A cóż tu ma do rzeczy moje dobre czy złe samopoczucie? Dziewczęta robią do-
kładnie to, co chcą i poślubiają tego, kto im się podoba.
 Lecz Sarah znajduje się pod twoim wpływem, Ann, to oczywiste. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •