[ Pobierz całość w formacie PDF ]
takiej oferty.
Właśnie to zrobiłem odparł Ben spokojnie. Nie mam zamiaru tu
wracać. Mam w nosie Falcon Enterprises. Nie będę pracował z Jordanem. On
mnie tak nienawidzi, \e iskry lecą, kiedy jesteśmy w tym samym pokoju.
Jordan zrobi to, co mu ka\ę. Czy ty zdajesz sobie sprawę, co chcesz
odrzucić?! krzyczał teraz Weston, zrywając się z miejsca.
Nareszcie zachowujesz się tak jak za dawnych, dobrych czasów. Kiedyś
ju\ mało brakowało, a bym cię uderzył.
Gdybyś to zrobił, to ja bym cię zabił. O nie, ty jesteś za sprytny; zbyt
cwany, \eby to wszystko odrzucić. Co ty właściwie masz? Jakieś nędzne ranczo,
które mogę kupić w ka\dej chwili.
Nie mo\esz, bo ono nie jest na sprzeda\.
Zapewniam cię, \e zawsze znajdę sposób, \eby cię zniszczyć.
Od obietnic i przekupstwa po grozby. Nie zmieniłeś się ani odrobinę.
Jennifer nie pojedzie z tobą.
Sądzę, \e to ona zdecyduje, a nie ty.
Jeśli poprosisz ją o rękę i będziesz chciał, \eby pojechała z tobą do
Nowego Meksyku, to znaczy, \e jej nie kochasz powiedział Weston dobitnie.
Ona uwielbia swoją pracę.
Dzisiaj otrzymała stanowisko zastępcy głównego księgowego, chciała ci
zrobić niespodziankę.
Ben poczuł się, jakby dostał cios w \ołądek, bo pamiętał wyraz twarzy
Jennifer, kiedy mówiła o swojej pracy.
Zmienię testament mówił dalej Weston. Ona odziedziczy połowę
mojego majątku pod warunkiem, \e nie wyjdzie za ciebie. Ty nie dasz jej tego
wszystkiego. Wskazał ręką wokoło, oczy błyszczały mu w determinacji. Nie
zapewnisz jej \ycia na takim poziomie, wspaniałego domu, kariery. I jeśli
naprawę ją kochasz, nie wolno ci wywozić jej stąd, daleko od wszystkiego, co jest
jej \yciem. Jeśli poprosisz ją o rękę dodał cicho, głosem pełnym jadu oka\esz
się właśnie takim egoistą, za jakiego mnie uwa\asz.
Ben przymknął oczy, czując, jak przeszywa go ból. Nie był w stanie
odeprzeć tych zarzutów, gdy\ wiedział, \e tym razem Weston ma rację.
Niech cię cholera powiedział z wysiłkiem.
A mógłbyś mieć wszystko kusił go Weston. Pieniądze, karierę, piękną
kobietę, która cię uwielbia. Dlaczego chcesz to wszystko rzucić dla jakiegoś
gównianego rancza? Zobaczysz, \e po trzech miesiącach nie będziesz pamiętał,
dlaczego w ogóle się wahałeś. Przecie\ ju\ nie jesteś zbuntowanym młokosem.
śaden prawdziwy mę\czyzna nie odrzuciłby takiej oferty.
Ben pomyślał o tym, \e musiałby pracować z Jordanem, co oznaczałoby
nieustanne starcia, zmagać się z naciskami Westona, uczestniczyć w jego grach
politycznych, intrygach. Ju\ teraz odbierał mu Jennifer, u\ywając obietnic i
podarunków.
Nigdy więcej nie będę ju\ z tobą pracował odezwał się cicho Ben.
Zledziłeś ka\dy mój ruch. Gdyby nie spodobałoby ci się jakieś moje posunięcie,
od razu byś wkroczył do akcji. Milczał przez chwilę, uwa\nie przyglądając się
twarzy ojca. Gdybym został, to tylko pod pewnymi warunkami.
Jakimi?
Sprzedałbyś swoje udziały w firmie i ustąpiłbyś z zarządu. Nie miałbyś
wówczas \adnego wpływu na Falcon Enterprises.
Ty durniu! krzyknął Weston, a Ben wiedział, \e miał rację co do jego
intencji.
Zrozumiałeś więc, dlaczego ci nie wierzę.
Odrzuciłeś moją propozycję, a więc w takim razie nie chcę cię więcej
znać. Wynoś się z mojego domu! Ju\ nie jesteś moim synem. Wynoś się! I jeśli
choć trochę zale\y ci na Jennifer, nie proś, \eby z tobą wyjechała.
Ben odwrócił się i wyszedł bez słowa, a jego myśli krą\yły wokół Jennifer.
Weston go przechytrzył. Wiedział, \e on ją kocha i nie mo\e wymagać od niej,
\eby porzuciła swoje dotychczasowe \ycie. Pamiętał, z jakim podnieceniem i
entuzjazmem opowiadała o swojej pracy i rozwijającej się karierze.
Przeskakiwał po dwa stopnie naraz, chcąc jak najszybciej wydostać się z
tego domu. Wrzucił swoje ubrania do torby, zadzwonił po taksówkę i
zarezerwował miejsce w samolocie tylko dla siebie. Cierpiał, jakby ktoś
wyrywał mu serce z piersi. Tak bardzo pragnął pobiec teraz do Jennifer,
wyciągnąć ją z biura i poprosić o rękę, ale wiedział, \e nie wolno mu tego zrobić.
Tak bardzo ją kochał, \e nie mógł odebrać jej tego wszystkiego, co czekało ją jako
podopieczną Westona.
Na koniec wrzucił do torby małe pudełeczko z pierścionkiem. Wychodząc,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]