[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kevin patrzył, jak Rydell zdejmuje hełm i zapisuje adres oraz numer telefonu
na okładce People z zeszłego tygodnia. Gazeta należała do Moniki, chińskiej
dziewczyny mieszkającej w garażu; zawsze drukowała ją, pomijając doniesienia
o skandalach i nieszczęściach, natomiast z poszerzoną kroniką towarzyską, szcze-
gólnie o wszelkie aktualne wzmianki dotyczące angielskiej rodziny królewskiej.
Mają coś dla ciebie, Berry? spytał z nadzieją Kevin.
Może odparł Rydell. To miejsce jest w Sherman Oaks. Zadzwonię
tam i sprawdzę.
Kevin bawił się kością w nosie.
Mogę cię podwiezć rzekł.
W witrynie Nightmare Folk Art był wielki obraz Wniebowzięcia. Rydell
widywał takie obrazy na chrześcijańskich furgonetkach, zaparkowanych przy cen-
trach handlowych. Mnóstwo okrwawionych wraków samochodów i nieszczęścia,
oraz wszystkie te zbawione dusze ulatujące na spotkanie z Jezusem o niepokojąco
bystrym spojrzeniu. Ten obraz zawierał o wiele więcej szczegółów. Każda ze zba-
wionych dusz miała własną twarz, jakby naprawdę należała do jakiejś konkretnej
osoby, a kilka z nich przypominało mu rysy sławnych ludzi. Pomimo to obraz
wyglądał, jak namalowany przez piętnastolatka lub starszą panią.
Kevin wysadził go na rogu Sepulveda, skąd Rydell przeszedł jeszcze parę ulic,
szukając wskazanego adresu, mijając grupkę robotników w kaskach z daszkami,
którzy wylewali betonową donicę pod drzewo palmowe. Rydell zastanawiał się,
czy przed wirusem przy Ventura rosły prawdziwe palmy; sztuczne były teraz tak
popularne, że ludzie chcieli sadzić je wszędzie.
Ventura była jedną z tych ulic Los Angeles, które ciągnęły się w nieskończo-
ność. Wiedział, że z pewnością niezliczoną liczbę razy przejeżdżał Gunheadem
obok Nightmare Folk Art , ale ulice wyglądały zupełnie inaczej, kiedy się po
nich spacerowało. Po pierwsze, człowiek był zupełnie sam; po drugie, dostrzega-
łeś, jak popękane i brudne są te budynki. Puste lokale za brudnymi szybami, ze
stertą żółknących przesyłek reklamowych na podłodze i czasem kałużą czegoś,
co nie mogło być deszczówką, więc zaczynałeś zastanawiać się, co to takiego.
Mijałeś parę takich witryn, a potem trafiałeś na sklep sprzedający okulary prze-
ciwsłoneczne w cenie sześciokrotnie wyższej od miesięcznego czynszu za połowę
pokoju w Mar Vista. Sklepu z okularami pilnował najemny gliniarz, wpuszczający
38
klientów po naciśnięciu dzwonka.
Nightmare Folk Art była właśnie taka, wciśnięta między nieczynny zakład
fryzjerski a podupadające biuro obrotu nieruchomościami, które na boku sprzeda-
wało polisy ubezpieczeniowe. NIGHTMARE FOLK ART POAUDNIOWY
DRESZCZYK , ręcznie malowane litery, niezgrabne i cienkie jak nóżki koma-
ra z kreskówki, białe na czarnym tle. Jednak przed nią parkowało kilka drogich
samochodów: srebmoszary range rover podobny do Gunheada, wypucowany jak
na paradę i jeden z tych małych, zabytkowych, dwuosobowych porsche, które
zawsze wydawały się Rydellowi zabawkami nakręcanymi na kluczyk. Obszedł
porsche szerokim łukiem, takie samochody zazwyczaj miały hiperczuły, a także
hiperagresywny system antywłamaniowy. Zza szyby z pancernego szkła patrzył
na niego najemny gliniarz; nie z IntenSecure, ale innej firmy. Rydell pożyczył od
Kevina parę odprasowanych spodni. Były trochę ciasne w pasie, ale o wiele lepsze
od tamtych pomarańczowych. Włożył też czarną mundurową koszulę IntenSecure
z odprutymi naszywkami, stetson i buty SWAT. Nie był pewien, czy czarny kolor
pasuje do khaki. Nacisnął przycisk. Najemny gliniarz wpuścił go do środka.
Mam spotkanie z Justine Cooper powiedział Rydell, zdejmując okulary.
Ma klienta rzekł glina. Wyglądał na trzydziestolatka z jakiejś farmy
w Kansas czy gdzieś. Rydell spojrzał ponad jego ramieniem i dostrzegł chudą
kobietę o ciemnych włosach. Rozmawiała z grubym mężczyzną, który w ogóle
nie miał włosów. Wyglądało na to, że próbuje mu coś sprzedać.
Zaczekam powiedział Rydell.
Farmer nie odpowiedział. Prawo stanowe głosiło, że nie mógł posiadać broni,
jedynie przemysłowy ogłuszacz w wytartej plastikowej kaburze, ale zapewne i tak
ją miał. Jedną z tych małych rosyjskich zabawek z pociskami, którymi można
przestrzelić silnik czołgu. Rosjanie, ze swoją paranoją na punkcie bezpieczeństwa,
opanowali rynek specjałów sobotniej nocy.
Rydell rozejrzał się wokół. Zdecydował, że Wniebowzięcie doskonale paso-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]