[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sama, o którą się cała wieś troszczyła. Ta poznała go wzajemnie i opowiedziała, że ją dziwożony
porwały, zaklinając go, aby ją od nich uwolnił. Naradzono się względem sposobu i stanęło na tym, że w
dzień umówiony, kiedy ona znowu prać przyjdzie, góral wyjedzie konno i porwie dziewczynę. Góral
dotrzymał słowa; wyjechał, uchwycił dziewkę i, co koń wyskoczył, uwoził do domu. Postrzegły to
dziwożony i puściły się takim pędem, że już go dognać miały, kiedy góral szczęściem wypadł na łąkę,
gdzie obficie rosły kwiatki, dzwonkami zwane. Dziewczyna krzyknęła: - Trzymaj się dzwonków! Góral
ciągle kierował konia pomiędzy dzwonkami, których dziwożony przez jakąś tajemniczą własność tych
kwiatków przebywać nie mogły; a on tymczasem, gdy dziwożony kołowały, prostą drogą do wsi dostał
się.
Jeszcze inna krąży o nich powiastka:
Góral złapał dziwożonę w swojej rzepie, ale ta mu uciekła, czapeczkę tylko swoje w jego rękach
zostawiwszy. Nieboga co wieczór przybiegała pod jego okno i śpiewała żałośnie:
Chłopeczku, chłopeczku, wróć moje czapeczkę, Nie będę ja chodzić na twoją rzepeczkę.
I poty narzekała, aż on zlitowawszy się oddał jej czerwoną czapeczkę.
W jaskini leżącej nad rzeką łopuszańską pod Małą Górą jest główne siedlisko dziwożon.
TOPIELEC
Macocha wypędziła z domu piękną i dobrą Marysię, ale sierotę Bóg nie opuścił, bo niebawem znalazła
bardzo poczciwego i bogatego pana i poszła za niego. Nie pamiętając wyrządzonej sobie krzywdy,
zaprosiła swoją macochę wraz z jej córką na chrzciny. Ale cóż się robi? Oto złośnice te, widząc, w jakim
szczęściu Marysia i jak ją mąż kocha szalenie, z zazdrości utopiły ją w jeziorze; macocha zaś posiadając
czarnoksięskie sztuki przemieniła własną swą córkę w żonę tego pana. Mąż jej nie poznał, ale poznało
nowo narodzone dziecię i żadną miarą nie chciało przyjmować piersi. Trzeba więc było chodzić z nim
ponad wodę i śpiewać:
Marysiu! rysiu! Zliwon płacze, Piersi chocze.
Wtenczas wychodziła matka i łzami zalewając się karmi to dziecię. Dostrzeżono to i występną matkę z
córką wskazano na rozszarpanie bronami. - Pożałujecie tego! - zawołała czarownica prowadzona na
męczarnie. Jakoż lubo sługa co dzień nad wodę przynosił dziecię, mimo wszelkie przyzywania i płacze,
nie okazywała się matka; albowiem czarownica poniosła z sobą do grobu tajemnicę zaklęcia utopionej.
Ojciec stroskany sam rzucił syna w wodę; a odtąd każdej nocy słychać nad jeziorem płacz dziecinny i
tkliwy śpiew matki.
DOBROCHOCZY
Przemieszkuje na Białorusi bożek leśny zwany Dobrochoczy. Wzrost jego zależy od wysokości drzew,
koło których przechodzi; widziano go bowiem zawsze równego z drzewem, przy którym stawał. Nie za
złego ducha, ale raczej za sprawiedliwego sędziego jest poczytywany. Opiekun poczciwych, surowo
karze występnych. Na wykraczających zsyła najdotkliwsze choroby; wszakże go zawsze przebłagać
można; dość na to chleba okrajca i szczypty soli w czystą szmatkę zawiniętej. Kto się tego podejmuje,
idzie do lasu z osobą cierpiącą, odprawiwszy modły nad owym podarkiem zostawia to w borze wraz z
chorobą i słaby - zdrowym powraca do domu.
Wiedzieć jeszcze należy, iż kto pierwszy wstąpi w ślad Dobrochoczego, zaraz się obłąka w lesie i
wieczorem zaledwie powrócić może do domu.
MIAWKI
Boginki te przykrząc sobie w górnych przestworzach, zamieszkanych przez dawnych bogów,
każdorocznie zbiegają na ziemię, w porze kiedy zboża zaczynają wysypywać kłosy, a tym samym
bezpieczne im zapewniają schronienie; są to dziewice zachwycającej urody, żywe, wesołe - mimo to
okrutne. Na osoby młode, zabłąkane pośród łanów kłosistych, napadają, pochwyconą ofiarę przez różne
sztuki wprowadzają w dobry humor, a potem łaskota- niem zmuszają do na j gwałtowniejszego
śmiechu, póki życia nie skończy. Krwią takiej ofiary karmią się i różne złości czynią ludziom.
Podług podania miały one główne siedlisko na górze Ihrowiszczu; był tam staw przeczystej wody, w
którym lubiły się kąpać, tyły i ogrody pełne pięknych kwiatów i owoców.
Zdarzyło się, iż na swej górze spotkały pasterza grającego sobie na skrzypeczkach; oskoczyły go,
zawiodły korowód i nie chciały go więcej z swego koła wypuścić. Długo, bardzo długo szukał go brat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •