[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez kilkanaście sekund ich spojrzenia wrogo się krzyżowały. Pierwsza przerwała milczenie
Georgie.
- Nie możesz w taki sposób wciskać się znów w moje życie. To nie jest fair.
- Zycie nie jest wobec nas fair. Tylko dzieci myślą, że jest inaczej.
- To raczej zależy od ich doświadczeń. Zapominasz, że moja matka zostawiła mnie, gdy byłam nie-
mowlęciem.
- Pamiętam o tym. Przypuszczam, że twoja babcia będzie zadowolona, widząc nas znowu razem.
- Mówisz, jakby rzecz była już przesądzona, An-golosie.
- Zgodzisz się chyba, że dziecko powinno się chować w trwałej rodzinnej atmosferze?
- Oczywiście, nikt by temu nie zaprzeczył. Ale potrzebuję czasu do namysłu - powiedziała Georgie,
rezygnując z zaczepnego tonu. - Zrozum, wszystko to spadło na mnie tak nagle. - Rozluzniła
zaciśnięte pięści.
- Było nam dobrze ze sobą. Pamiętasz przecież. Oczy Georgie rozszerzyły się gniewnie i znów się
napięła.
- Tak dobrze, że mnie wyrzuciłeś! Angolos opuścił powieki.
- Nie jestem z tego dumny.
- Nie dbam ani trochę o twoją cenną dumę - rzuciła porywczo. - Fakt pozostaje faktem. Wyrzekłeś się
swojego dziecka. A teraz przychodzisz do mnie i mówisz, że chcesz znowu mieć rodzinę. Pięknie!
69
Tylko że w przyszłym roku albo nawet w przyszłym tygodniu, zapewne znów zmienisz zdanie. Czy
mogę powierzać przyszłość mego syna komuś, kto sam nie wie, czego właściwie chce?
- Wiem dokładnie, czego chcę - stwierdził Angolos niskim, gardłowym głosem, który wzbudził w niej
erotyczny dreszcz.
- Tak, chcesz postawić na swoim - odparła, nie patrząc na niego.
- Chciałbym, żebyśmy stali się rodziną, i sądzę, że ty też tego chcesz.
- Tak mi się zdawało cztery lata temu. Może wyjaśnisz mi, czemu miałabym ci wierzyć? Nigdy nie po-
wiedziałeś mi, dlaczego tak mnie traktowałeś. Wzruszałeś tylko drwiąco ramionami. Byłeś zimny jak
lód... - urwała, zagryzając wargę, by ukryć drżenie głosu.
- Cóż, po pierwsze wiedziałem, że z kimś sypiasz.
- Znowu to samo - powiedziała znużonym głosem. - Chyba nie jesteś aż tak głupi, żeby podejrzewać
mnie o gromadę kochanków.
- Mam na to dowód.
- Ciekawe jaki?
- Masz tupet. Przyznaję. Ale nie byłaś dostatecznie czujna.
- Daj spokój. Podaj mi prawdziwy powód wyrzeczenia się Nicka albo kończymy rozmowę.
- W gruncie rzeczy miałem zamiar puścić w niepamięć twoją zdradę. Zostawałaś często sama i
obwiniałem się o to.
- Chciałeś mi wybaczyć! Akurat! Gdybyś na
70
KEM LAWRENCE
prawdę myślał, że mam kochanka, rozerwałbyś go na sztuki.
Uśmiechnął się krzywo.
- Mogłaś tak sobie pomyśleć.
- A więc jaki był prawdziwy powód? Uczciwie.
- Uczciwie? I ty to mówisz?
- Dziecko by ci wtedy przeszkadzało, prawda? - ciągnęła, ignorując jego oburzenie. - Nie wiem,
czemu przypisać, że nagle postanowiłeś porzucić mnie, kiedy...
Angolos przycisnął jej usta dłonią, potrząsając głową.
- Theos! - zagrzmiał, patrząc na nią z bezbrzeżnym niedowierzaniem. Pierś wznosiła mu się i opadała
w rytm szybkiego, arytmicznego oddechu. - Ja przecież wiedziałem, że nie mogę mieć dzieci.
ROZDZIAA DZIEWITY
W ciszy, jaka zapadła, słychać było tylko ciężki oddech Angolosa.
- Nie mogłeś mieć dzieci? Co ty opowiadasz? - wyjąkała Georgie, nic nie rozumiejąc.
- Powiedziano mi, że jestem bezpłodny. Wlepiła w niego wzrok, nie mogąc pojąć tego, co
usłyszała.
- Rozumiesz, co powiedziałem?
- Nie - odparła, zaciskając palcami skronie.
- Najwidoczniej byłem w błędzie.
- Ależ to absurd... Ty nie mogłeś mieć dzieci? Przecież...
- Jestem nadal mężczyzną - uciął. - Mylisz bezpłodność z impotencją.
Georgie zaczerwieniła się.
- Nie wiedziałem, że jednak jestem w stanie spłodzić dziecko.
- Ale byliśmy ze sobą tylko kilka tygodni. Nie mogłeś wiedzieć, że... Chyba że już przedtem się o tym
przekonał. Z kimś innym. Z Sonią. - Och, -powiedziała, przełknąwszy ślinę. - Rozumiem.
Nareszcie miała odpowiedz na pytanie, które w swoim czasie nurtowało wiele osób. Dlaczego roz-
wiodła się tak znakomicie, zdawałoby się, dobrana
72
KIM LAWRENCE
para jak Angolos i Sonia? Angolos rozpaczliwie pragnął mieć dzieci, a Sonia nie zachodziła w ciążę.
Mogła to sobie wyobrazić. Sonia rzuciła się w wir towarzyskiego życia, on zaś zajął się bez reszty
pracą. Oczywiście nie rozmawiali ze sobą. Z własnego przykrego doświadczenia wiedziała, że
Angolos ma naturę milczka. Ale pózniej, po rozwodzie, wystarczyło popatrzeć na tych dwoje, by
dostrzec, że nadal mają się ku sobie.
- Dobrze, więc kiedy powiedziałam ci, że jestem w ciąży, uznałeś, że...
- To już przeszłość - zbył jej słowa machnięciem ręki. - Teraz wiem...
- Wiesz, że możesz być ojcem.
Dobra wiadomość, lecz niewłaściwa matka.
Czy tak właśnie pomyślał? Czy zastanawiał się, dlaczego Sonia nie dała mu dzieci? Georgie położyła
sobie dłoń ponad mostkiem, tam gdzie usadowił się ból. Czy kiedykolwiek zniknie?
- Tak. Teraz wiem. Mam Nicka i chcę być dla niego ojcem.
- Nie.
Co innego zwrócić Nickowi ojca, a co innego związać się znów z Angolosem. Jeśli przedtem zdawało
się jej, że była szaleńczo zakochana w tym człowieku, teraz nie powinna poddawać się złudzeniom.
- Co ma znaczyć to nie"?
- Och... sama nie wiem. - Potrząsnęła głową. Nagle ogarnęła ją fala zmęczenia. - Nie, masz rację, tak
nie można. Mówiliśmy o rodzinie... Zaraz... - Usiłowała zebrać myśli. - Czy wiedziałeś o swojej
bezpłodności, kiedy się pobieraliśmy?
POWRÓT DO GRECJI
73
- Wiedziałem.
- I nic mi nie powiedziałeś? Dlaczego? - Georgie pobladła, zwracając ku niemu załzawione oczy. -
Rozmawialiśmy o dzieciach, które będziemy mieli, pozwoliłeś mi o nich marzyć i nie wyprowadziłeś
mnie z błędu. Jak mogłeś?
- Przyznaję, że zle zrobiłem. Nie powinienem tego ukrywać.
Miał zamiar powiedzieć jej o wszystkim przed ślubem. Wiele razy próbował, lecz powstrzymywał się
w ostatnim momencie. Tłumaczył sobie, że przecież jego uczucia do Georgette nie zmienią się tylko
dlatego, że nie urodzi mu dzieci.
Uczucia były w tej sprawie rdzeniem problemu.
Georgie rozjaśniała się, gdy wchodził do pokoju. Wiedział, że była nim zauroczona. Młoda, śliczna,
zakochana dziewczyna. Ale czy to była prawdziwa miłość? Czy mógł ją bezpiecznie wystawić na taką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]