[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapanował nad jej życiem, wszystko jedno, jakim rodzajem
miłości ją darzy. W innych okolicznościach może nawet
podjęłaby ryzyko, ale teraz nie było to możliwe. Miała skrupuły
nie z pobudek egoistycznych, lecz z powodu Hugona. Jak jednak
mu to wytłumaczyć tak, by go nie obrazić?
Ze łzami w oczach zaczęła niepewnie:
150
- Dziękuję panu, Hugonie. Jestem wzruszona... i głęboko
zaszczycona. Nawet nie wyobraża pan sobie, ile dla mnie znaczy
ta propozycja. Ale z uwagi na pańskie dobro i dobro pańskiej
rodziny nie mogę jej przyjąć. Bardzo was wszystkich kocham.
Jak mogłabym pozwolić, żebyście tak mocno się ze mną
związali? Nikt z nas nie wie, co wyjdzie na jaw w związku z
obligacjami. Tu się przecież waży dobre imię mojego ojca, więc
aż do wyjaśnienia sprawy nie mogę nikogo poślubić, a już na
pewno nie pana. W moim przekonaniu ojciec nie był nieuczciwy,
a jedynie nieodpowiedzialny, ale przecież mogę się mylić. A jeśli
jednak był przestępcą? Bardzo proszę, niech pan nie czuje się
urażony, ale muszę odmówić. Czy pan to rozumie? Proszę
powiedzieć, że tak.
Hugo przeżył głębokie rozczarowanie, ale tylko skinął głową
i nawet zdobył się na uśmiech.
- Jeśli to jest jedyny powód odmowy, uważam, że
podejmuje pani błędną decyzję, lecz ją rozumiem. - Zaczerpnął
tchu. - Cóż wobec tego zrobimy? Sądzę, że panna Staunton wie
co nieco na interesujący nas temat. Czy mam jechać do Dublina i
z nią porozmawiać?
- Zrobiłby pan to? - Jej twarz się rozjaśniła i Hugo z
radością stwierdził, że zaczyna widzieć przed sobą dawną
Deborę.
- Naturalnie. Powinienem wrócić w ciągu dwóch tygodni.
Debora znów się zasępiła.
- Nie znam adresu ciotki. Wiem tylko, że wyjechała do
Dublina. Więcej mi nie powiedziała.
- Na pewno nie zależało jej na tym, żeby było łatwo ją
znalezć. Proszę się nie martwić, ja ją odszukam. Czyli to już
mamy ustalone. A teraz proszę mi powiedzieć, gdzie są obligacje.
Chciałbym rzucić na nie okiem.
- Na stryszku Hester.
- Dobre miejsce. Czy w komodzie?
Debora skinęła głową. Jeszcze niedawno była bliska
bezgranicznej rozpaczy i oto na nowo wstąpił w nią życiowy
151
optymizm. Niby sytuacja nie polepszyła się znacząco, ale przy
wsparciu Hugona wszystko stawało się możliwe.
ROZDZIAA DZIESITY
Hugo zawsze dotrzymywał słowa. Nie minęło czterdzieści
osiem godzin, a już znajdował się w drodze do Holyhead i dalej
do Irlandii, gdzie rzekomo miał rozejrzeć się za końmi. Reszta
Percevalów zareagowała sporym zdziwieniem na jego kolejny
wyjazd tuż po powrocie z Kentu, ale ojciec słusznie stwierdził, że
Hugo sam decyduje o tym, co robi. Powszechnie wiedziano, że
irlandzkie konie należą do najlepszych w swoim rodzaju, więc
jeśli Hugona było na nie stać, to sir James nie zamierzał
powstrzymywać syna i dziedzica przed wyjazdem i dokonaniem
zakupu.
Debora słuchała tej rozmowy ze sporym zakłopotaniem. Ale
cóż innego Hugo miał powiedzieć? Jaki powód mógłby podać,
żeby uzasadnić podróż, którą podjął specjalnie po to, by zobaczyć
się z panną Staunton?
Przed wyjazdem Hugo obejrzał obligacje i spytał Deborę, czy
dostaje od niej carte blanche w tej sprawie.
- Rozumiem, że chciałaby pani załatwić ją jak
najuczciwiej i najdyskretniej.
- Byłoby wspaniale, gdyby się udało, Hugonie. Nie mogę
traktować tych pieniędzy jak swoich, więc jeśli znajdzie pan
sposób zwrócenia ich bez skandalu odpowiedniej osobie, to będę
bardzo szczęśliwa. Proszę postępować według własnego
przekonania. Może pan wziąć obligacje z sobą.
Hugo pomyślał chwilę i powiedział:
- Woleje zostawić, ale znajdę tu dla nich lepsze miejsce.
Nie sposób przewidzieć, kiedy matce wpadnie do głowy
zarządzić porządki na stryszku Hester. Dopiero co słyszałem, jak
snuła takie plany. W innym miejscu obligacje będą
152
bezpieczniejsze. Proszę zostawić to mnie. A co zrobimy z
Doddsem?
- Po zwróceniu obligacji Dodds stanie się bezradny.
Zresztą mam wrażenie, że wcale nie zależy mu na rozgłosie
bardziej niż mnie.
- W jednej kwestii musi mi pani dać bezwarunkowe słowo
honoru, Deboro. - Hugo ujął ją za rękę i spojrzał na nią z wielką
powagą.
- W jakiej?
- Nigdzie nie wolno pani chodzić samej. W ogóle! Nawet
do Sammy'ego. Dodds prawie na pewno wróci i będzie za
wszelką cenę chciał z panią porozmawiać, bo przecież zbliża się
data wykupu obligacji. Może nawet mieć znacznie grozniejsze
pomysły. Wspomniałem rodzicom i stryjowi Williamowi, że w
okolicy kręcą się podejrzane typy, będą więc pilnować, żeby
żadna z panien nie chodziła samopas. Ale ja dobrze panią znam.
Czy obieca mi pani nie gubić swoich opiekunów?
Hugo miał bardzo zatroskaną minę. I tak wiele dla niej
zrobił... wciąż robił. Należało mu się przynajmniej tyle. Debora
złożyła więc uroczyste przyrzeczenie.
Hugo odetchnął z ulgą.
- Dziękuję! - Uśmiechnął się. - Czy zamierza mi pani
życzyć szczęśliwej podróży?
- Naturalnie - odparła Debora. Wspięła się na palce i
cmoknęła go w policzek. - Niech pan wraca jak najszybciej -
dodała ciszej.
Hugo objął ją i pocałował w usta. Gdy po chwili rozwarł
ramiona, Debora nie mogła ruszyć się z miejsca. Stała zapatrzona
w niego swymi wielkimi oczami. Hugo wydał stłumiony okrzyk i
przyciągnąwszy ją do siebie, pocałował znowu, tym razem tak
namiętnie, że stopy Debory na chwilę straciły kontakt z podłogą.
Tuląc ją, rozkoszował się smukłymi kobiecymi kształtami
wyczuwalnymi pod cienkim, letnim odzieniem. Miało się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •