[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elizabeth ucieszyła się, że jej pomógł i skinęła twierdząco głową.
- Nie powinnaś wyszeptał, obejmując ją ramionami. Na szczęście nie mówił już nic
więcej, wkrótce zasnął, a Elizabeth leżała jeszcze przez jakiś czas, czując zapach czystej
pościeli, mydła i miłosnego aktu. Jej ciało przepełniał spokój i zadowolenie. Pomyśleć, że
dwojgu ludziom może być ze sobą tak dobrze, pomyślała, czując, że sen ogarnia również ją.
Tego dnia zwierzęta zostały wyjątkowo dobrze potraktowane. Dostały trochę więcej
siana i po garści siekanego jałowca. Jens chciał dać im też trochę mąki, ale Elizabeth
zaprotestowała. Nie można uprawiać takiej rozrzutności, nawet w Boże Narodzenie. W
kuchni przy piecu podłożyli zielone gałązki jałowca. Unosił się z nich zapach taki
charakterystyczny dla tych świąt. Zgodnie ze zwyczajem, kołowrotek został wyniesiony z
izby.
Jens przyniósł choinkę, która w gruncie rzeczy został zrobiona z grubych długich
patyków, przystrojonych gałązkami jałowca, bo w ich okolicy drzew iglastych nie ma.
84
Elizabeth przyniosła w dużej drewnianej misce choinkowe ozdoby. Małe ciasteczka na
sznurkach rozwieszono na cały, drzewku, potem papierowe kwiaty, które sama malowała.
Najpierw wyjęła papierowe serce.
- Czy ty wiesz, co to oznacza? spytała.
- Nie odparł Jens.
- To symbol Bożej miłości.
- A czy ty wiesz, co to oznacza? spytał, obejmując ją mocno w talii i całując w kark.
Elizabeth przytuliła się do niego i roześmiała cicho, ale nie odpowiedziała.
- To jest moja miłość do ciebie.
- Głuptasie. Zawieś anioła na czubku. Podała mu anioła domowej roboty.
Kiedy skończyli, odeszli kilka kroków w tył, przechylili głowy na bok i zgodnie
stwierdzili, że choinka jest piękna.
- Pamiętasz, jaka Ragna była zła, kiedy pierwszy raz usłyszała o czymś takim?
spytała Elizabeth, wciąż wpatrując się w drzewko.
- Mhm. Twierdziła, że to pogański zwyczaj, aż musiałem jej powiedzieć, że pastor też
ma choinkę i u wszystkich bogatych ludzi to zwyczajna ozdoba świąt. Choć to nie do końca
prawda, bo nie mam pojęcia, co pastor stawia w swojej izbie.
Elizabeth skrzyżowała ręce na piersi.
- W Dalsrud też mieli drzewko powiedziała cicho.
- Widziałam je, jak wróciłam tam po świętach. Helene mówiła mi, że palące się na choince
świeczki to bardzo piękny widok. Ale na pewno nikt nie ma takiego pięknego drzewka jak
nasze dodała. Choinka w Dalsrud była, jak na mój gust, za bardzo wystrojona,
przeładowana ozdobami. Prawda, że mamy najpiękniejsze drzewko, Jens?
- Oczywiście. I mamy najpiękniejsze dziecko dodał, podnosząc Ane z podłogi.
Popatrz no, co twoja mama i tata przygotowali uśmiechnął się, pokazując maje drzewko.
Dziecko wyciągało pulchną rączkę po ozdoby. Elizabeth chwyciła ją i ucałowała. Naprawdę
trudno pojąc, że miałam tyle szczęścia, pomyślała rozpromieniona i przytuliła się do Jensa.
Stół był tego dnia nakryty wyjątkowo pięknie. Postawiono najlepsze łojowe świece,
Elizabeth bardzo równo ustawiła talerze i ułożyła sztućce. Nie zabrakło też obrusa. Jens,
gospodarz tego domu, oznajmił, że teraz jego obowiązkiem będzie odczytanie wigilijnej
ewangelii, i przy stole zapanował bardzo uroczysty nastrój. Nawet Ane siedziała spokojnie na
kolanach Elizabeth. Potem odmówili jeszcze modlitwę przed jedzeniem i tym razem Jens ją
przedłużył. Dziękował za cały miniony rok, za to, że Bóg dał im dobre zdrowie. Dziękował za
wszystko, co udało się zgromadzić pod dachem za siano, ziemniaki i torf. A na koniec
podziękował za to pyszne jedzenie i za błogosławiony świąteczny spokój.
Potem jedli gotowaną rybę, rozkoszując się jej smakiem. Na stole znalazł się chleb,
ciastka, masło i podpłomyki, które upiekła Elizabeth, a obok tego wędzone mięso, słodka
strucla i ser. Te ostatnie smakołykami to dary od Ragny i Jakoba, przysłane z życzeniami
spokojnych świąt. Po wieczornym obrządku umyli ręce i twarze, a potem usiedli w izbie.
Drzwi do kuchni były przez cały dzień otwarte, więc panowało tu przyjemne ciepło. Elizabeth
trzymała Ane na kolanach. Jen chrząkał długo trochę skrępowany, zanim się odezwał.
- Mam dla was parę prezentów oznajmił i wyszedł z izby, a w jakiś czas potem
wrócił z nowiuteńkim dziecięcym łóżeczkiem, które postawił pośrodku.
Elizabeth roześmiała się głośno i zaczęła go ściskać.
- Zobacz no, co twój tato zrobił, Ane! W tym będzie ci się wspaniale spało, jestem
tego pewna powtarzała, sadzając dziecko w łóżeczku na próbę. Kiedyś ty, na Boga, zdążył
to zrobić, że ja niczego nie zauważyłam? pytała, głaszcząc złocistobiałe drewno. No i
materiał! Skąd go wziąłeś?
85
- Robiłem łóżeczko w Heimly, a materiał kupiłem i uiściłem opłatę. Nie musisz się o
nic martwić. Bałem się tylko, że pójdziesz do szopy na torf o zobaczysz łóżeczko, bo stało
tam przez ostatnie dni.
Elizabeth chciała zapytać, czy wziął pieniądze z tych przeznaczonych na szopę, ale
dała za wygraną. Nie chciała niczego zepsuć w ten radosny wieczór.
Potem Jens znowu wyszedł do kuchni i przyniósł prezent dla niej.
- Mam nadzieję, że będzie pasowało rzekł nieśmiało.
- Spódnica! krzyknęła Elizabeth zaskoczona. Nie, nie mogę uwierzyć.
Wielokrotnie musiała przełykać ślinę, b powstrzymać płacz. Teraz nie będzie musiała
wkładać sukni od konfirmacji za każdym razem, kiedy zechce wyglądać ładnie. kiedy spytał,
czy prezent jej się podoba, kiwała tylko głową i musiała wierzchem dłoni ocierać oczy.
- Poprosiła, Dorte, żeby ją uszyła. Ona mówiła coś o szerokim zakładzie, którym
można spódnicę podłużyć i o guzikach, które można przesunąć, gdyby spódnica okazała się
za mała.
Ale Elizabeth widziała, że jest dokładnie taka, jak powinna. Wstał teraz i przyniosła
rękawice, które zrobiła dla niego na drutach.
- To nic w porównaniu z twoimi darami mówiła niepewnie, trochę zawstydzona.
- Zrobiłaś czarne kciuki zauważył. To chroni przed smokiem. Wiem, że robiłaś je
specjalnie dla mnie.
Elizabeth przytakiwała. Każde pojedyncze oczko zostało zrobione z miłością, myślała.
Przeznaczyłam na tę rękawicę najpiękniejszą jagnięcą wełnę, a czarną włóczkę dostałam od
ojca. dostałam też trochę swoich włosów, żeby całość była wyjątkowo mocna.
Nagle zabrakło obojgu słów, więc Jens wziął ją za rękę i wyszeptał proste dziękuję.
Siedzieli w izbie i patrzyli jak wigilijne świece płoną. Tak zwane świece Trzech Króli,
które sama odlała z owczego łoju. Ane spała na strychu w swoim łóżeczku, w domu panował
bardzo uroczysty, spokojny nastrój.
- Wkrótce wieczór wigilijny dobiegnie końca, Jens.
Pierwsza Wigilia, którą spędziliśmy razem. Nie uważasz, że była piękna? spytała Elizabeth.
On przytaknął.
- Dopóki mogę być z tobą, wszystko jest piękne. Ale ten wieczór rzeczywiście był
wyjątkowy przyznał.
- Całego tego roku nigdy nie zapomnę rzekła Elizabeth po chwili. Mieliśmy i
wesele, i chrzciny dziecka. I pogrzeb.
- Właściwie wiedzieliśmy, że to wszystko ma się zdarzyć dodał Jens. Nie
wiedzieliśmy tylko czy urodzi nam się dziewczynka, czy chłopiec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]