[ Pobierz całość w formacie PDF ]
posłania. Felix zszedł wolniej, cały czas oświetlając grobowiec latarką,
i potrząsnął Neta za ramię.
Wstawaj, mamy kłopoty.
Wiem burknął Net. Ten durny Szkot nas wystawił i musimy znalezć jego domek
na wsi.
Już znalezliśmy. A dziadek Angusa właśnie wstaje z grobu.
Net otworzył jedno oko i uniósł się na łokciu, akurat w momencie, gdy ze
znacznie donośniejszym łupnięciem część pokrywy zapadła się, a w otworze
pojawiła się włochata szponiasta łapa. Nika z krzykiem cofnęła się, aż oparła
się plecami o kolejny grobowiec.
Co jest?! Net rozglądał się nieprzytomnie. Co się dzieje?!
Zmartwychwstanie się dzieje! odkrzyknął Felix. Obudz się do końca!
Płyta, o którą opierała się Nika, pękła z głuchym łomotem. Dziewczyna podbiegła
do Neta i ściągnęła go z posłania.
Musimy uciekać!
To oczywiste, tylko gdzie?! Felix rozglądał się.
Droga obok grobu dziadka nie wchodziła w grę. Chłopak wskoczył na katafalk
stojący pod oknem, wyjął multitoola i zaczął nim tłuc szybki. Okno było wąskie,
ale istniała nadzieja, że zdołają się przez nie przecisnąć. Wybił kilka dolnych
szybek i pociągnął za ołowianą framugę. Przy kolejnym szarpnięciu udało mu się
wygiąć spory fragment. Nawet jeśli coś czekało na zewnątrz, było mniej straszne
od tego, co się wyłaniało z grobu& Felix przecisnął się przez okienko
i wyciągnął ręce po Nikę.
Dlaczego zawsze ja na końcu& ? Zupełnie już rozbudzony Net popychał Nikę.
Obejrzał się i to, co ujrzał, spowodowało, że krzyknął ludzie, szybciej!
Zwiatło latarki gdzieś przepadło. Drgnęła płyta, na której Net stał. Już-już
miał z niej zeskoczyć, gdy poczuł, że silne dłonie chwytają go za nadgarstki.
Spróbował się wyrwać.
Przełaz!!! krzyknął Felix, ciągnąc przyjaciela za rękawy bluzy.
Net odbił się od pękającej pokrywy, podciągnął na parapet i spadł na cudownie
wilgotną trawę. Zerwał się natychmiast. Przyjaciele cofnęli się kilka kroków,
patrząc na demoniczne cienie tańczące w resztce zielonego światła. Z wnętrza
grobowca dochodziły odgłosy przesuwanych i pękających kamieni, czemu
towarzyszyły odgłosy jakby stukania kilku par kopyt.
Co to, kurna, jest?! Net rozłożył ręce, nie zgadzając się z rzeczywistością.
Przekonamy się, jeśli tu zostaniemy. Felix szarpnął go za rękaw. Do
pałacu!
W skaczącym na boki świetle latarki biegli przez krzaki, przez klomb, przez
żwirowy podjazd. Net ciągnął za sobą Nikę i co chwila się odwracał. Gdy od
pałacu dzieliło ich kilkanaście metrów, odległy metaliczny huk oznajmił
wyłamanie wrót grobowca. Wbiegli po schodach do głównych, przeszklonych drzwi
pałacu. Felix nacisnął klamkę, a gdy to nie pomogło, uderzył w szybę
multitoolem. Zamiast brzęku tłuczonego szkła rozległo się matowe puknięcie.
Pancerne stwierdził ze zdziwieniem.
Spróbuj jeszcze raz! ponaglił Net.
Felix uderzył ponownie. Z takim samym rezultatem.
Mocniej!
Od tego nie przestaną być pancerne.
Nawet jeśli stwory nie były mistrzami sprintu, oczekiwanie pod drzwiami
wejściowymi, kiedy stali tam widoczni jak na patelni, nie wchodziło w grę.
Od tyłu! poradziła Nika. Przez kanał!
Z braku lepszych pomysłów pobiegli wzdłuż pałacu i skręcili do starej części,
zamkowej. Tu żwir się urywał i, po podeptaniu kolejnego klombu, znalezli się na
urwisku. Felix zaświecił w dół, na nieregularne czarne skały, wyłaniające się
z równie czarnej wody, trzy metry poniżej ich stóp.
Jesteś pewny, że to dobry pomysł? zapytał Net.
Chyba jedyny.
Odgłosy na żwirze za ich plecami wystarczyły za odpowiedz. Trzymając się za
ręce, czepiając się skały i nielicznych traw z niej wyrastających, zeszli po
śliskich od wilgoci kamieniach tuż nad wodę, gdzie przy samym murze prowadziła
wąska ścieżka wykuta w litej skale. Buty ślizgały im się na wodorostach.
Gdy pokonali jakieś piętnaście metrów, Felix zaświecił do tyłu. Krążące na górze
postacie natychmiast czmychnęły poza zasięg światła.
Co, kopytka nie mają ABS-u1? rzucił z mściwą satysfakcją Net, po czym sam
poślizgnął się tak, że omal nie wpadł do wody. Dżiss& Ja przecież nie umiem
pływać.
Umiesz przypomniała Nika. Ale teraz nie próbuj.
Od jeziora wiało chłodem. Przeszli za róg i po kilkunastu krokach dotarli do
mrocznego otworu w fundamencie zamku. Felix zaświecił w ciemność.
Kanał szepnął. Wygląda na to, że kiedyś wpływały tędy łodzie.
Sklepiony tunel był niski, a po jego jednej stronie wiódł wąski wykuty
w kamieniach chodnik.
Sam nie wiem, czy straszniej jest tu, czy tam mruknął Net.
Wejdzmy do środka ponagliła Nika. Zanim oni zdecydują się tu zejść.
Felix pierwszy wszedł na chodnik. Zbadał stopą, czy nie jest ślisko, i krok za
krokiem, schylony, posuwał się dalej. Z wnętrza tunelu dobiegało ciche
dudnienie, jakby gdzieś za grubą ścianą pracowała potężna maszyna.
No nie wiem. Net przepuścił przodem Nikę i ruszył śladem przyjaciół. Jak
myślicie, dlaczego po tym jeziorze się nie pływa?
Na pewno chcesz się nad tym teraz zastanawiać? zapytał z przodu Felix.
Nie chcę przyznał Net. A może my idziemy teraz kanałem ściekowym
i dojdziemy do jakiegoś kolektora?
Net& poprosiła Nika.
Spomiędzy kamieni tworzących sufit zwieszały się niezidentyfikowane frędzle,
osad z czasu wyższych poziomów wody tworzył na ścianach poziome linie.
Są schody oznajmił z przodu Felix. Ale za kratą.
Tu coś tak jakby& Net spojrzał na wodę, w której odbijało się sklepienie.
Nie jestem pewien, ale&
Popchnął lekko Nikę.
Tu jest krata zauważyła. Nie przejdziemy.
Net wychylił się, żeby coś dostrzec, ale było zbyt wąsko. Powierzchnia wody
lekko zafalowała.
Może popchnijcie, czy coś ponaglił. Bo w tej wodzie jakby jakoś&
Z przodu dobiegał zgrzyt metalu.
Zamek jest bardzo prosty wyjaśnił Felix. Tylko mocno zardzewiał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]