[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Imogena weszła do stajni, w której przedtem spotkała się z Rafim. Nie
było nikogo prócz kilku koni uwiązanych w boksach. Prychające
niespokojne ogiery. Trzymając się z dala od tych boksów, powędrowała
anula & polgara
ous
l
anda
sc
do tego, w którym powinien stać Maurice, ale boks okazał się pusty.
Postanowiła poszukać konia i nauczyciela na padoku. Już z daleka
zobaczyła, że Maurice stoi uwiązany do ogrodzenia. Po wewnętrznym
kręgu padoku galopował Rafi Szakir na wspaniałym karym ogierze.
Piękny mężczyzna o kruczoczarnych włosach i posłuszny czarny koń
w galopie. Jezdziec i rumak tworzyli jedną całość, byli idealnie
zsynchronizowani. Porywał ich pęd, szum wiatru, zdawać by się mogło,
że poza tym świat dla nich nie istniał.
Wdrapała się na szczeble ogrodzenia, by lepiej przyjrzeć się tej
cudownej scenie.
Rafi wreszcie ją zauważył, podjechał do niej, zatrzymał konia i
popatrzył na nią tymi swoimi oczami, szarymi jak burzowa chmura. Nagi
tors, zlany potem, unosił się i opadał. Równie zmęczony był koń.
- Jesteś wspaniałym jezdzcem - powiedziała Imogena, mimo że jego
spojrzenie i kompletne milczenie zbiły ją z pantałyku, a nagi tors nie
pozwalał się skupić.
Nie spuszczając z niej wzroku, Rafi wysunął stopy ze strzemion i
pogłaskał konia po szyi.
- To jest Layl BaHar - powiedział - co w tłumaczeniu oznacza
czarne morze". Mówię do niego BaHar. Nikomu prócz mnie nie wolno
go dotykać.
Dreszcz przeszedł jej po plecach. Nie ze strachu, tylko dlatego, że
pomyślała sobie, jakby to było miło, gdyby Rafi o niej powiedział to
samo. Ale zaraz przyszło jej do głowy, że to okropnie staroświeckie, no i
bardzo głupie marzenie.
- Piękny - stwierdziła, mając na myśli zarówno konia, jak i jezdzca.
- Jesteś gotowa? - zapytał Rafi z ledwo słyszalnym napięciem w
głosie.
- Na co?
- Na przejażdżkę.
- Na koniu?
- Na razie tak.
- Jestem, jeśli ty jesteś gotów.
- Zawsze jestem gotowy.
Imogena także, ale nie na lekcje. Była gotowa zapomnieć, z jakiego
anula & polgara
ous
l
anda
sc
powodu się tu znalazła. Mogłaby nawet całkiem zapomnieć o swojej
pracy.
Zeskoczył z konia, wodze zawinął przy siodle i wydał BaHarowi
polecenie, którego Imogena nie potrafiła zrozumieć. Ogier posłusznie
stał w miejscu, nawet nie spróbował się oddalić.
- Wsiadaj - powiedział Rafi, przyprowadziwszy Maurice'a -
przytrzymam go.
- A gdzie siodło?
- Tym razem pojezdzisz na oklep.
- Nie mam się czego przytrzymać - przeraziła się nie na żarty.
- W ten sposób szybciej nauczysz się utrzymywać równowagę.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - upierała się.
- Umówiliśmy się, że będziesz wykonywała moje polecenia - rzucił
niecierpliwie.
- Tak, o ile nie będą zagrażać życiu. Spojrzał na nią dziko.
- Nie dyskutuj, tylko rób, co ci każę, a nic złego ci się nie stanie.
Jasne?
- Tak jest, Wasza Wysokość. - Imogena zasalutowała i stuknęła
obcasami. - Przepraszam za zuchwałość, Wasza Wysokość.
Rafi nawet się nie uśmiechnął. Ustawił BaHara obok Maurice'a.
Wałach parsknął i spróbował ugryzć ogiera, jakby był zły, że ludzie
poświęcają uwagę innemu zwierzakowi. Na szczęście BaHar nie
zareagował na zaczepki i nadal stał nieporuszony, nie jak żywy ogier,
tylko jak pomnik ogiera.
- Chodz tu.
Chwilę potrwało, nim Imogena zorientowała się, że mówił do niej, a
nie do konia. Zanim się obejrzała, stanął tuż za nią i powiedział:
- Potrzymaj wodze, a ja cię podsadzę.
Rafi wziął ją za pośladki i wsadził na grzbiet Maurice'a. Bez
strzemion, z kościstym grzbietem konia pod pupą, Imogena poczuła się
całkiem bezradna. Na dodatek, gdy zorientowała się, że Rafi gapi się na
jej biust, sutki natychmiast stwardniały. Ani cienka bluzka, ani sportowy
staniczek nie zdołały ukryć tego zjawiska.
Przypomniała sobie, że nie posłuchała Doris i nie nasmarowała się
kremem. Ale co tam, ważny był tylko Rafi, który nadal stał bez ruchu i
anula & polgara
ous
l
anda
sc
wciąż się jej przyglądał, choć tym razem patrzył na twarz.
- Na początek zrobisz jedno okrążenie sama, a ja popatrzę.
- Sama?! - Kurczowo zacisnęła palce na wodzach.
- Będę przy tobie. Popędz Maurice'a. Po prostu ściśnij go kolanami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]