X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sypialni, lecz pewnie służący uznał, zważywszy na to,
co stało się na dole, że oszczędzi w ten sposób Kitowi
kolejnych nieprzyjemności.
- Zabroniono mi widywać pana. Byłem bardzo nie�
posłuszny - powiedział pasierb.
- A chciałbyś mnie widywać? - Earl z nadzieją cze�
kał na odpowiedz. - Jeżeli oczywiście uzyskamy zgodę
mamy.
- Ona jest bardzo zła.
- Złości się tylko z powodu nieposłuszeństwa, a nie
z powodu tego, że chciałbyś odwiedzać earla. Może
gdyby wasza lordowska mość z nią porozmawiał...? -
zasugerował Ingalls.
Był zdziwiony, że John wtrąca się do rozmowy, ale
zapewne wiedział znacznie lepiej niż on sam, co dzieje
się w domu. Hunt mógł jedynie zdać się na osąd zaufa�
nego służącego.
- Mógłby pan to zrobić? Najbardziej ze wszystkiego
chciałbym pana odwiedzać.
- Earl mógłby złożyć rewizytę. Z pewnością wie
znacznie więcej o znalezionych przez nas żołnierzy�
kach. Kiedyś należały do niego, czyż nie tak, wasza lor�
dowska mość? - Ingalls dopytywał się naiwnie.
Hunt doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest
poddany manipulacji, więc uniósł pytająco brew, lecz
ta konstatacja była całkowicie zgodna z prawdą.
- Kiedyś były moją własnością, ale teraz należą
oczywiście do Kita - przyznał.
- Może pan przyjść i się nimi pobawić - padła
wspaniałomyślna propozycja ze strony dziecka.
- Chciałbyś? - Hunt poczytał to za komplement,
mimo iż nadto wyraznie widać w tym było knowania
Johna.
- Bardzo. Jeżeli mama nie będzie miała nic przeciw�
ko temu. Ciocia Fanny z pewnością również nie będzie
zgłaszała obiekcji.
Obaj mężczyzni roześmieli się, słysząc tak ceremo�
nialne zaproszenie.
- Zatem powinienem spytać mamę, czy pozwoli
nam rewizytować się nawzajem.
- A teraz jak grzeczny chłopiec powiedz dobranoc
- zaproponował Ingalls. - Odprowadzę cię na górę.
- Niech pan też pójdzie - zapraszał Kit.
I znów Hunt poczuł w swojej dłoni rączkę dziecka,
które rozgrzewało jego serce okazywanym zaufaniem.
- Jego lordowska mość musi porozmawiać z twoją
mamą - przypomniał Ingalls. - Może jutro...
Earl Huntingdon mógł sobie jedynie wyobrazić, że
wymienili porozumiewawcze spojrzenia, lecz chłopiec
uwolnił rękę z jego uścisku, niechętnie, jak mu się zda�
wało.
- Dobranoc - powiedział grzecznie. - Proszę przyjść
i pobawić się z nami. Jeżeli mama pozwoli - dodał.
Słysząc tę ostatnią uwagę, earl powstrzymał grymas
i pogłaskał chłopca po jedwabistej czuprynie.
- Spij dobrze - rzekł miękko.
- I niech pan nie zapomni zapytać.
- Nie zapomnę.
- Może jeszcze dzisiejszego wieczoru... - zasuge�
rował John.
Na chwilę zapadła cisza.
- Chodz, chłopcze - ponaglił Ingalls, pojąwszy chy�
ba, że się zagalopował. - Nie chcemy znów rozzłościć
mamy, spózniając się z pójściem spać.
Hunt słyszał, jak przechodzili przez pokój. Chłopiec
wybiegł na korytarz, lecz Ingalls obrócił się na pięcie.
- Wielmożna pani jeszcze nie położyła się do łóżka.
Informuję, na wypadek gdyby był pan ciekaw
- Nie jestem - odparł zwięzle earl. - Dziękuję ci za
organizowanie mi wolnego czasu. Czy ty znasz jakieś
nowiny, Ingalls?
- Ja, milordzie? Cóż miałoby to być?
- Tak się tylko zastanawiam.
- Cóż, nie trzeba wielkiej wyobrazni, by zoriento�
wać się, że wy oboje, działając wspólnie, łatwiej pora�
dzicie sobie z umożliwieniem chłopcu odnalezienia się
w nowym miejscu. On pana polubił, milordzie. To jest
komplement. Niech go pan nie rozczaruje. Uważa, że
jest pan tak odważny, by stawić czoło każdemu wyzwa�
niu. Nawet temu.
Drzwi zamknęły się tak szybko, że Hunt nie zdążył
zadać pytania, które go nurtowało. Czemu jego pasierb
miał go za odważnego, skoro nic o nim nie wiedział?
Chyba że...
To Ingalls mógł snuć wojenne opowieści. Resztę ła�
two sobie dośpiewać. Belli z pewnością nie spodobało
się, że wkłada małemu do głowy opowiadania o boha�
terstwie. On nie znosił historyjek, w których sam wy�
stępował.
Wojna nie jest dla dziecka, pomyślał, podchodząc do
okna i uchylając je jak zeszłej nocy. Tym razem powie�
trze nie było naelektryzowane. Poczuł jedynie
orzezwiający chłód. Wystawił nań twarz, rozmyślając
o ostatnim stwierdzeniu Ingallsa.  Uważa, że jest pan
tak odważny, by stawić czoło każdemu wyzwaniu. Na�
wet temu".
Znał Johna na tyle dobrze, że chyba domyślał się,
mimo pokrętnego sposobu, w jaki zostało to wyrażone,
jakie wyzwanie służący miał na myśli. Wychodzi na to,
że jego uczucia do Belli, tak jak cała reszta jego życia,
nie są dla Ingallsa tajemnicą. Niewątpliwie został zdra�
dzony przez służącego. Zastanawiał się jednak, czy Bel�
la może znać inne, ukryte motywy, które pchnęły go do
małżeństwa. Jeżeli tak, to ciekawe, co ona czuje.
Co żona do niego czuje? To było kluczowe pytanie.
Znalezienie nań odpowiedzi stanowiło właśnie owo wy�
zwanie, o którym wspomniał John. Miał jedynie nadzieję,
że on sam będzie choć w połowie tak pewny siebie.
ROZDZIAA CZWARTY
To był długi dzień, uznała Arabella Huntingdon, sia�
dając wieczorem przed toaletką. Jeden z najbardziej de�
prymujących. Powierzyła to wyznanie jedynie lustru,
które na pewno nikomu nie zdradzi targających nią wąt�
pliwości.
Przede wszystkim ten poranny  wypadek" Kita, jak
określił to earl. Mimo że uprzejmie zbagatelizował stra�
tę, było jej niezwykle przykro, że jej syn zniszczył tak
wartościowy i cenny z punktu widzenia historii rodu
przedmiot.
Kit zawsze dobrze się sprawował, ale ze względu na
ograniczenie narzucone przez ich uprzednią skromną
egzystencję, nie miał zbyt wielu okazji do psot. W no� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •  
     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.