[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rwuje tylko apartamenty w najbardziej luksuso-
wych hotelach.
Uśmiechnął się. Wyglądał tego dnia nadzwyczaj
męsko, w czarnej koszuli i dopasowanych czarnych
spodniach. Na tylnym siedzeniu samochodu leżała
kremowa marynarka.
Mattie zdecydowała się włożyć na podróż naj-
lepsze dżinsy, białą, dopasowaną bluzkę i czarny
żakiet. Wyglądała dostatecznie elegancko, a jedno-
cześnie ubranie nie gniotło się zanadto.
Na widok Jacka serce Mattie od razu przyspie-
szyło rytm. Czuła się bardzo podekscytowana. Czy
to z powodu Jacka, czy raczej z powodu wyjazdu?
Była odrobinę onieśmielona, a z drugiej strony
bardzo uradowana. Dziwne!
Może wspólnie zaprowadzimy Harry ego do
pokoju, w którym będzie mieszkał? odezwała się
znowu Diana.
WEEKEND W PARY%7Å‚U 51
Jasne zgodził się Jack. Nachylił się i czule
pogłaskał psa. Chodz, stary, zobaczymy, jak ci się
tu spodoba powiedział do niego wesoło.
Widać było, że Jack niechętnie rozstaje się z ulu-
bieńcem, mimo że wiedział, że Diana naprawdę
dba o psy i uwielbia zwierzęta.
Zaczekasz na nas, Mattie? spytała Diana,
rzucając ćorce ostrzegawcze spojrzenie.
Mattie kiwnęła głową.
Czekała na Jacka i rozmyślała. Znowu ogarnęły
ją wątpliwości. W ciągu minionych kilku dni paro-
krotnie miała ochotę zatelefonować do Jacka i po-
wiedzieć mu, że się wycofuje. Za każdym razem
przypominała sobie jednak, że to ona jemu narobiła
kłopotówi była mu winna pomoc. Mimo wszystko
niepokoiła się.
Zapomniała o tym natychmiast, kiedy Jack wró-
cił. Miał niewesołą minę.
Harry emu nic złego się nie stanie zapew-
niła go Mattie.
Teraz zdajÄ™ sobie sprawÄ™, jak czuli siÄ™ moi
rodzice za każdym razem, kiedy odwozili mnie do
szkoÅ‚y z internatem odpowiedziaÅ‚, úsmiechajÄ…c
siÄ™ smutno.
Mattie wydało się, że porównanie nie jest do
końca trafne.
A jak ty się czułeś, kiedy twoi rodzice odjeż-
dżali? zapytała.
Och Jack znów się uśmiechnął, tym razem
52 CAROLE MORTIMER
weselej płakałem, ale już kilka minut po tym, jak
ich samochód znikł, cieszyłem się i śmiałem, bo
znowu znajdowałem się w gronie kolegów... Harry
też nie był bardzo smutny, kiedy odchodziłem.
Poznawali się z Sophie. No, czas jechać. Czy na
pewno wszystko wzięłaś? spytał.
Tak. Wsiedli do samochodu. Spakowałam
tylko sześć par butów dodała. Czy sądzisz, żeto
wystarczy? zażartowała.
Jack uruchomił silnik i samochód ruszył.
Rozumiem, że tak wywnioskowała, po
czym oparła się wygodnie.
Myślałem, że tylko moje siostry są okropne,
ale okazuje się, że dziewczyny, na które natrafiam,
są bardzo podobne do nich! skomentował pół-
żartem.
Pamiętaj, że nie jestem twoją dziewczyną
zastrzegła.
Na najbliższe cztery dni masz się nią stać
odparł. Mattie i Jack, Jack i Mattie, jak myślisz,
dobrze to brzmi? Odwrócił się i zmarszczył
pytajÄ…co brwi.
Fatalnie! zawyrokowała wbrew fali ciepła,
jaka w niej wezbrała.
Będziesz musiała się na krótko przyzwyczaić
zakończył Jack, wzruszając ramionami.
Mattie żałowała, że podczas pobytu w Paryżu
będzie musiała się dostosowywać do planów Jacka
i jego rodziny. Chciałaby naprawdę doświadczyć
WEEKEND W PARY%7Å‚U 53
tego, jak brzmiÄ… imiona ,,Jack i Mattie zestawione
razem. Rzeczywiście razem... Nie, co za bezsen-
sowna myśl!
Zamówiłem dla nas na wieczór stolik w re-
stauracji poinformował Jack. Czy jest jakieś
miejsce w Paryżu, które szczególnie chciałabyś
zobaczyć?
Ja? zdziwiła się.
A kto? spytał z uśmiechem. Być może się
mylę, ale mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie byłaś
w Paryżu.
Nie mylisz się przyznała. Zrozumiałam
jednak, że zamierzasz spędzić ten weekend w to-
warzystwie rodziny.
Rzeczywiście jestem w bliskich stosunkach
z rodziną, jednak nie mógłbym spędzić z nimi
całych czterech dni, mając w tym czasie do wyboru
wyłączne towarzystwo pięknej kobiety. A szcze-
gólnie w Paryżu! dodał. Jedynym ustalonym
planem jest wspólny, rodzinny obiad jutro wieczo-
rem. Poza tym możemy robić to, na co tylko
będziemy mieli ochotę.
Mattie była zaskoczona. Najbardziej tym, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]