[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powietrzem strefie stacji. Wtedy właśnie to, co żandarmi błędnie uznali za komplet zamocowanych
w ściennych uchwytach i napompowanych powietrzem skafandrów ożyło nagle za ich plecami.
Wystrzeliwane pociski z gazem nie musiały być wymierzone zbyt precyzyjnie, ponieważ ubrania
żandarmów nie były opancerzone. Próżnia dopełniła wkrótce dzieła śmierci, którego nie zdołało
zakończyć sześć pocisków.
Kasdeya wetknął wtyczkę zainstalowanego w skafandrze komunikara do tego samego
gniazda, z którego niedawno korzystał martwy teraz dowódca żandarmów.
- Mamy zdrajców, ale są ofiary w ludziach - mówił szybko. - Dlatego musimy natychmiast
wracać na statek. Przekaż proszę tę informację naszym zwierzchnikom.
Podszedł do Wildheita i Penemuego, którzy oglądali karabinki elektronowe wypuszczone
przez żandarmów. Po dokładnym ich przejrzeniu wzięli ze sobą trzy jako dodatek do miotaczy
gazu. Odczekawszy akurat tyle czasu, ile jak mieli nadzieję, trzeba było na przekazanie podanej
przez Kasdeyę wiadomości, weszli do śluzy. Spodziewano się, że ktoś tu przyjdzie i śluza była tak
nastawiona od zewnątrz, by mogli wejść do wnętrza rękawa komunikacyjnego. Tam czekało na
nich dwóch ubranych na żółto ludzi, ale bez wyciągniętej broni. Niemal natychmiast upadli, trafieni
nieoczekiwanymi strzałami z karabinków.
Trzech uciekinierów zaczęło szaleńczo gramolić się przez sprężyście miękki rękaw, aż
wreszcie wpadli do wnętrza komory śluzowej okrętu żandarmerii. Mieli wrażenie, że coś jest nie w
porządku. I rzeczywiście, wewnętrzne drzwi śluzy nie chciały się otworzyć, gdy nacisnęli
automatyczny przyłącznik. Penemue zaklął i chwycił ręczne pokrętło awaryjne. Wytężał wszystkie
siły, żeby przezwyciężyć opór automatycznego mechanizmu. Wystrzał, który padł przez uchylone
drzwi ostrzegł ich, iż dwaj obecni jeszcze na statku żandarmi, gotowi są walczyć.
Wildheit znalazł wreszcie wyjście z tej sytuacji. Podejrzewał, że żandarmi nie byli ubrani w
skafandry. Odwrócił się więc i szybką serią pocisków gazowych przeszył znaczny odcinek rękawa.
Dzięki temu powietrze uszło nie tylko z rękawa, lecz także przez wpół otwarte drzwi śluzy, z
wnętrza okrętu. Potem pomógł Penemuemu przytrzymać pokrętło, odblokowując automat
zamykania włazu. W tym czasie Kasdeya, ze starannie wybranej pozycji, ostrzeliwał z ukrycia
drzwi, uniemożliwiając żandarmom podjęcie jakichkolwiek decydujących kroków.
Strzały wreszcie umilkły i wszyscy trzej weszli do wnętrza statku. Zostali tam zwłoki
zabitych przez próżnię żandarmów, które przeciągnęli do rękawa komunikacyjnego, po czym
zamknęli za sobą drzwi śluzy. Penemue przede wszystkim zatroszczył się oto, by przywrócić na
statku nadającą się do oddychania atmosferę. Na szczęście zapas powietrza był wystarczający. W
tym czasie Wildheit z Kasdeya, nadal w skafandrach, przeprowadzili szybką kontrolę zdobytego
statku, aby upewnić się, że już nikogo na nim nie ma. Na koniec dotarli do sterowni, gdzie Kasdeya
zaczął uważnie oglądać zupełnie mu nieznany układ sterowania.
Niebawem dołączył do nich Penemue. Ciśnienie powietrza szybko powracało do normy,
mógł wiec już dopomóc Kasdei w rozpracowaniu układu sterowania. Systemy cumujące rękaw
komunikacyjny zostały odstrzelone awaryjnie i okręt wykonał zwrot, a potem uleciał w przestrzeń,
oddalając się od stacji i od Broni Chaosu.
Wildheit nie potrafił pomóc przy tych operacjach, zaczekał wiec aż atmosfera powróci do
normy, po czym zdjął skafander. Ryk silników wzmagał się coraz bardziej, w miarę jak dwóch
stojących przy sterach renegatów zwiększyło tempo ucieczki na tyle gwałtownie, na ile pozwalała
wytrzymałość urządzeń napędowych. Wkrótce Nad-inspektor mógł już obserwować rozjaśniające
się stopniowo ekrany. W miarę, jak Kasdeya i Penemue wyznaczali kanały nawigacyjne i ożywiali
resztę tablic kontrolnych, przyrządy dawały coraz lepszy obraz bezgwiezdnego styku i szybko
oddalającej się Broni Chaosu.
To, co zobaczył wzbudziło w inspektorze nagły niepokój. Miał świeżo przed oczyma
wycelowaną wprost w nich Broń Chaosu i nie odczuwał najmniejszej ochoty, by to zobaczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]