[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Księżniczkę:
Przypadkiem siÄ™ nie nudzisz?
Chyba żartujesz odpowiedziała oburzona. Uwielbiam oglądać konie, a
zwłaszcza takie piękne.
str. 91
Byłem szczęściarzem, jakimś cudem kobieta, w której się zakochałem,
podzielała moją pasję. Do tej pory nie miała raczej styczności z arabami, ale
widziałem, że fascynowały ją te konie i bardzo szybko się uczyła.
Po obejrzeniu całego stada, liczącego ponad dwadzieścia klaczy i ogierów,
ruszyliśmy w objazd. Po półgodzinnej podróży nasz samochód zatrzymał się na
wyłożonym kostką podjezdzie, przylegającym do samej stajni. Nie zapowiedzieliśmy
swojego przyjazdu i witano nas z nieukrywanym zdziwieniem.
A to niespodzianka ucieszył się hodowca.
Władziu, pokażesz swoje skarby? pytałem, ściskając mu rękę.
Zapraszam powiedział i otworzył przed nami drzwi stajni.
Masz trzy czy urodziło się coś jeszcze dopytywał się Petroniusz.
Na razie trzy.
Byliśmy w stajni dla klaczy. W boksach obok siebie stały dwie siwe kobyły,
razem z dwutygodniowym przychówkiem.
Wyzrebiły się tego samego dnia. Obie kłaczki. Jedna po Emigrancie, druga
po Gangesie informował hodowca.
Zaglądaliśmy do boksów, podziwiając małe araby. yrebaki w ogóle są
przepiękne, ale już czystej krwi to prawdziwa poezja: zwarte, bystre, szybkie, a przy
tym tak delikatne i aksamitne. Mój stary kumpel zawsze mawia, że samochód to jest
mercedes. W tym przypadku chciałoby się powiedzieć, że koń to arab, i nie będzie w
tym wielkiej przesady.
Ta po Gangesie chyba ciut lepsza ośmieliłem się zauważyć.
I mnie się tak wydaje potwierdził Władek i powiódł nas korytarzem do
końca stajni.
Tu swój boks zajmowała szczególnie bliska memu sercu klacz. Miała na imię
Małmazja i była matką Mąciwody.
Dwa dni temu Małmazja urodziła ogierka, zobaczcie, jaki wielki.
Rzeczywiście, wokół mamy kręcił się gniady konik, który rozmiarami
zdecydowanie przewyższał sporo starsze kłaczki. Władziu oparł się o drzwi boksu i
pogłaskał zrebaka.
Nie chcę was martwić, ale w 2008 wygram nim Derby.
Jak tak mówisz rzucił bez przekonania Petroniusz. Jednak spieranie się z
Władkiem w takich kwestiach było dość ryzykowne. Pamiętam, jak trzy lata wcześniej
podszedłem do boksu, w którym leżał duży kasztan.
A co on tak ciągle śpi? zapytałem.
Bo odpoczywa i zbiera siły : odpowiedział Władziu.
Na co?
Na Derby zdradził hodowca.
A, chyba że tak.
I pół roku pózniej ten sam koń wygrał Derby o pięć długości, prezentując finisz,
który na długo pozostanie w pamięci bywalców Służewca. Dlatego spieranie się z
Władkiem w tej materii było o tyle niewdzięczne, że za jakiś czas można było wyjść na
idiotÄ™. Ów niesamowity kasztan miaÅ‚ na imiÄ™ Gafal i lada tydzieÅ„ moja klacz
spodziewała się wydać na świat jego potomka.
Dwa dni jezdziliśmy, odwiedzając zaprzyjaznione stadniny i hodowców, bawiąc
wszędzie po kilka godzin. Bo co koń, to opowieść, a każde zrebię to nowe nadzieje,
którymi koniecznie trzeba się podzielić. W sumie obejrzeliśmy grubo ponad sto koni,
zaliczając przy okazji wizytę w stajni wyścigowej.
Jak ci się podobało? zapytałem moją towarzyszkę podróży, kiedy
rozpędzony samochód wiózł nas z powrotem do domu.
str. 92
To była jedna z najpiękniejszych wycieczek, jaką pamiętam powiedziała
wzruszona.
A co powiesz o koniach?
Widzisz, panuje powszechne przekonanie, że araby to takie delikatne,
wymuskane koniki dla wyższych sfer. Po raz kolejny przekonałam się, że to bardzo
głupia opinia.
Delikatne? Uśmiechnąłem się z politowaniem. W rajdach
długodystansowych konie pokonują jednego dnia sto sześćdziesiąt kilometrów. Na
poziomie mistrzowskim biorą w nich udział właściwie same araby. %7ładna inna rasa nie
jest tak dzielna ani wytrzymała. Wiesz, jacy ludzie sprawdzają się najlepiej w
oddziałach specjalnych? zacząłem pozornie z innej beczki.
Nie mam zielonego pojęcia.
Wcale nie dwumetrowi siłacze, ważący ponad setkę.
Idealny komandos ma niewiele ponad metr siedemdziesiąt i waży niecałe
osiemdziesiąt kilogramów. Udowodniono, że człowiek takich rozmiarów jest w stanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]