X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyprostowa� si� i zacz�� mówi�, wbijaj�c wzrok w blade oczy Plechanowa:
 Ja nie umiem wyg�asza� b�yskotliwych frazesów. Powiem wprost, co mySl� w tej chwili.
Uk�ada�o si� to w mojej g�owie od dawna,  od dnia, gdy po raz pierwszy spotka�em was,
Jerzy Walentynowiczu; zg��bi�em wszystko do dna, dok�adnie, bo tylko tak� mySl uznaj�. Na
g�os powtarza�em to, co mam powiedzie� w tej chwili, powtarza�em tu, wywo�uj�c w pami�-
ci oblicze najwi�kszego z proroków,  starego Karola Marksa. On s�ysza� spowiedx moj�
i utwierdzi� mnie w zamiarze...
Plechanow podniós� krzaczase brwi i s�ucha�.
 Je�eli pracuj�ca klasa b�dzie oczekiwa�a swego uprawnienia przez panuj�c� bur�uazj� 
wszystko przepadnie. Uprawnienie to b�dzie dane wtedy, gdy nasi wrogowie posi�d� bro�
nie do zwalczenia. Technika i chemja d��� ku temu. Musimy przedtem zgnieS� bur�uazj�,
musimy przedtem trzyma� ca�y Swiat w stanie nigdy nie gasn�cej rewolucji, musimy odrzu-
ca� wszystko, co nam zdradliwie obiecuje i daje pa�stwo bur�uazyjne, musimy mie� zawsze
w pogotowiu ukryty sztylet i kamie� w zanadrzu, aby uderzy� znienacka w momencie najod-
powiedniejszym! Innej drogi niema, niema, Jerzy Walentynowiczu!
Stary socjalista nachmurzy� czo�o i mrukn�� niech�tnie:
 Tymczasem fa�szujecie pieni�dze! Ha�bicie Swi�te idea�y rewolucji i socjalizmu?
Uljanow zacisn�� szcz�ki i zmru�y� oczy.
 Fa�szuj� pieni�dze, lecz z chwil�, gdy zaczynaj� one s�u�y� rewolucji, staj� si� prawdzi-
wemi!  wybuchn��.  Ha�b� odczuwaj� zwyci�eni, zwyci�zcy nie znaj� tego s�owa!
 A jednak...  zacz�� Plechanow.
 Nic wi�cej!  przerwa� mu W�odzimierz.  Bol� mnie s�owa wasze, och, jak bol�!
Doko�cz� wi�c tego, o czem mySla�em nieraz nad grobem Marksa. Musz� doko�czy�,
szczególnie po tem, com us�ysza� od was! Wiedxcie, �e nie zatrzymam si� przed rozbi-
ciem partji, przed zerwaniem z wami, przed oskar�eniem najci�szem i druzgoc�cem,
które rzuc� wam, nie zamySl� si� ani na chwil�, �eby zgnieS� was, którego kocham
i uwielbiam szczerem sercem, zdepta�, a imi� wasze zohydzi� na wieki! Nie mam nic dla
siebie, oprócz idei, a tej broni� b�d� z�bami, pazurami, s�owem, bagnetami i szubienica-
90
mi! Idxcie ze mn� do ko�ca, a imi� wasze pozostanie jasnem, jak s�o�ce! Je�eli odst�pi-
cie mnie  gorzej wam!
 Pogró�ka?  spyta� Plechanow.
 Ostrze�enie i gor�ce b�aganie!  wyrwa� si� Uljanowowi nami�tny szept.
Wi�cej nic nie mówili do siebie i powracali do Londynu, zgn�bieni, zamySleni.
Plechanow wkrótce wyjecha�. Rozstanie si� by�o zimne i kr�puj�ce dla obydwóch. Na po-
�egnanie obaj nie wiedzieli, co maj� sobie powiedzie�.
Wkrótce Uljanow wyjecha� na ca�y miesi�c do Bretanji.
Pozostawi� w redakcji kilka artyku�ów dla  Iskry , podpisanych owym pseudonimem 
 Lenin .
Pierwszy raz uczyni� to bezwiednie. Napisa� pierwsze nazwisko, jakie przysz�o mu na pami��.
 Lenin ?
Nagle wyp�yn�a we wspomnieniach niegdyS kochana, uduchowiona twarz Heleny, z�oci-
ste warkocze, oczy pe�ne zachwytu i b�ysków rzewnych.
 Czy s�ysza�a ona o mnie?  pomySla� z westchnieniem.  Mo�e, uwa�a mnie za potwo-
ra, jak ta Szumi�owa? Ech! Z pewnoSci� dawno ju� zapomnia�a! W innem niezawodnie obra-
ca si� Srodowisku ta... córka genera�a.
Jednak czu� woko�o siebie jakieS lekkie szmery, jakieS drgania powietrza, jakgdyby drob-
ne motyle muska�y twarz jego i dotyka�y powiek.
Zdziwi� si� nawet, bo wpad� w zadum�, ogarni�ty wspomnieniami m�odoSci.
W tej chwili Nadzieja Konstantynówna zapyta�a go o adres jednego z towarzyszy w No-
wym Jorku. Niestosowne mySli rozwia�y si� natychmiast, niespodziewanie nap�ywaj�ce wspo-
mnienia prysn�y sp�oszone.
 G�upstwo wszystko!  szepn��.   Lenin z tej samej przyczyny, a raczej bez �adnej przy-
czyny, co inne pseudonimy: Ulin, Iljin, Iwanow, Tulin; dlatego, dlaczego w Niemczech by-
�em  doktorem Jordanowym, Modraczkiem  w Pradze, a tu  Richterem. Nic innego!
Wszystko g�upstwo, drobiazg, czcze wra�enie wobec celu �ycia!
Rmia� si� d�ugo, szyderczo i cicho przed samym sob�, i nikt o mySlach jego wiedzie� nie Smia�.
Bowiem wtedy przekroczy� ju� niewidzialny rubikon.
Na tamtym brzegu pozosta�y jego osobiste uczucia i marzenia, na tym  sta� on, a z nim
wszystko, czego dokona� zamierza�. Tu nie widzia� nic dla siebie. Czu� si� najwy�szym ka-
p�anem idei, któr� uwa�a� za najszczytniejsz�.
Rmia� si� wi�c z tego, co opuszczone na przeciwleg�ym brzegu, pozostawa�o takie n�dz-
ne, drobne, na zawsze dalekie.
 A teraz? Ach, tak! Gdzie� zapisa� adres tego towarzysza z Nowego Jorku, sk�d  Iskra
otrzymywa�a dwa razy do roku po sto dolarów?
W Bretanji spotka� si� z matk�.
Rozmawiali z sob� krótk� chwil�. Marja Aleksandrówna zrozumia�a dusz� syna. Wszyst-
ko by�o poza nim. On zaS ca�y by� w przysz�oSci, któr� zamierza� budowa�. Nie pozosta�o
w nim miejsca dla niej  matki! Zasmuci�o to j�, bo biedne, kochaj�ce serce matczyne pra-
gn�o mi�oSci i uczucia ciep�ego; chcia�o ujrze� dziecko... syna.
Uspokoi�a si� jednak pr�dko, bo wra�liwa i pe�na wyrozumia�oSci ujrza�a, �e w sercu W�o-
dzimierza niema miejsca nawet dla niego samego. Sta� si� cz�owiekiem maszyn�, pracuj�-
cym pod�ug wy�szego nakazu, wskazuj�cego cel daleki, czy bliski, jemu tylko widzialny.
91
W�odzimierz ca�e dnie, wieczory, a nawet noce, sp�dza� nad morzem.
Wciska� si� pomi�dzy poszczerbione ska�y, wy�arte przez ba�wany i wichry, i zapada�
w zadum�.
Przygl�da� si�, jak nadbiegaj�ce fale przyp�ywu bi�y w strome urwiska, rozpryskiwa�y si�
w pian� i bryzgi, cofa�y si� i znowu mkn�y z sykiem, hukiem i pluskiem wSciek�ym. Zdawa-
�o si�, �e nie mia�y mocy zada� ciosu tym ska�om czarnym, twardym, odwiecznym. Par�y,
zderza�y si� z piersi� brzegu i odbiega�y...
Jednak bystre oczy W�odzimierza spostrzeg�y g��bokie szczeliny w urwistych spychach,
pe�ne mroku zag��bienia w granitowej zbroi ska� i od�amy niezliczone, staczaj�ce si� na zale-
wany wod� zdziar nadbrze�ny.
By�a to robota fal i zdobycz ich...
 Wieki przemin�  mySla� Uljanow  i nic z tej twierdzy skalnej nie pozostanie! Siwe,
spienione morze wdziera� si� pocznie tam, gdzie teraz skrz�tny rolnik ziarno rzuca na rol�
zaoran�. O, gdyby wiedzia�o morze, czego chce i do czego d��y! Podwoi�oby wysi�ek, po-
mno�y�oby szeregi fal pot�nych i zdoby�oby za jednym zamachem to, na co teraz, walcz�c
bezmySlnie, wieki ca�e trawi. Nie tak czyni� ja! Przebijam i dr��� pierS starych poj�� i ma-
rze� odrywam od nich ska�� po skale, po�a� po po�aci, lecz wiem, �e za t� przegrod� le�y
od�ogiem nizina. Chc� zdoby� j�, zala� falami moich mySli i now� twierdz� wznieS�, pot�-
ne zamczysko, którego zdoby� nie potrafi nikt, nikt!
Tymczasem fale odbiega�y. Ju� nie dociera�y do skalistych przyl�dków i ciemnych zatok;
ukojone, omdlewaj�ce liza�y kamieniste �achy, rozbija�y si� bezsilnie o ostre kraw�dzie raf [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •  
     

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.