[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A powinno? - zapytała, doskonale udając zdziwienie. - Skoro dla niego
to nie ma znaczenia...
Być może, Luce nie podobał się pomysł, że jego przyjaciel mógłby się
zaangażować w związek ze zwykłą sekretarką. Nie musiał się jednak
obawiać; Seth był bardzo miły, ale Alice już po dwóch minutach
rozmowy wiedziała, że nie ma między nimi żadnego przyciągania.
- Czy ty nie masz ani odrobiny szacunku do siebie? Przestała udawać
obojętność' i z jej oczu posypały
siÄ™ iskry.
- I to mówi człowiek, który nie zawahał się odbić dziewczyny własnemu
bratu! Doprawdy, doskonałe! Jesteś zwykłym hipokrytą.
Luca odrzucił głowę do tylu i wybuchnął donośnym śmiechem.
- Mówisz o Ingrid?
- Sądzisz, że to zabawne? - odparowała zimno.
- Ogromnie - wykrztusił. - Ale nie rozmawiamy teraz o Ingrid.
- Nie, rozmawiamy o moim braku kręgosłupa moralnego. Powiedz mi,
Luca, ile czasu minęło, odkąd ostatnio widziałeś się z Sethem?
- Jakieś pół roku, może trochę dłużej.
62
KIM LAWRENCE
- Chyba trochę dłużej, skoro nie wiesz, że jego urocza żona zdążyła się z
nim rozwieść. Zostawiła go dla francuskiego hrabiego.
- Dla francuskiego hrabiego! Czy Seth nie mógł wymyślić czegoś
lepszego? Ale z drugiej strony chyba nie musiał się wysilać. Czy zawsze
wierzysz we wszystko, co usłyszysz?
- Nie zamierzam czuć się winna z tego powodu. A ty chyba jesteś
przekonany, że wszyscy oszukują tak samo jak ty.
Luca wziął głęboki oddech.
- Czy to prawda? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Owszem, prawda. Poza tym Seth nie byłby w stanie czegoś takiego
wymyślić. Nawet nie wiedziałam, że we Francji żyją jeszcze jacyś
hrabiowie. A Seth czuje się tym bardziej podle, że jego żona spotkała tego
hrabiego w kurorcie, do którego wysłał ją w prezencie urodzinowym.
Z pewną satysfakcją odnotowała szok na jego twarzy.
- Mówisz poważnie?
- Rozwód został sfinalizowany w zeszłym tygodniu.
- A więc Seth wraca do obiegu. Gratulacje. Przy-" puszczam, że to było
nieuniknione. Chyba tylko on wierzył, że to małżeństwo może przetrwać.
- Już rozumiem, dlaczego ci się nie zwierzał - parsknęła Alice. - Nie jesteś
wspierajÄ…cym przyjacielem.
- Za to ja doskonale rozumiem, dlaczego zwierzał się tobie - odparował
Luca. - ZÅ‚amane serce, Å‚zy
WIECZÓR NA MANHATTANIE
63
w oczach - czego więcej trzeba, byś zapragnęła go pocieszyć?
Alice przymknęła oczy.
- Jesteś obrzydliwym, złośliwym chamem. Ciebie nie próbowałabym
pocieszać nawet wtedy, gdybyś wypłakiwał mi się w rękaw.
- Wolę być chamem niż idiotą.
- Uważasz, że komuś, kto jest w dołku, najlepiej wymierzyć kopniaka,
tak? To całkiem w twoim stylu.
- Trudno mi współczuć mężczyznie, który ożenił się z kobietą tylko
dlatego, że pożądali jej wszyscy inni mężczyzni. To była po prostu cenna
zdobycz. Ale Seth lubi kolekcjonować piękne przedmioty, sama się o tym
przekonasz.
- Jeśli można wiedzieć, ile razy spotkałeś jego żonę?
- Tylko raz.
- To z pewnością wystarczyło, żeby na wylot przeniknąć jej charakter.
- Próbowała mnie podrywać - wyjaśnił rzeczowo.
- To niemożliwe. - Alice z niedowierzaniem potrząsnęła głową. - Przecież
była żoną twojego przyjaciela!
Luca popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Ty chyba żyjesz w jakimś odrealnionym świecie, w którym żony nigdy
nie zdradzają i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
- Czy jesteś pewien, że to nie ty fantazjujesz? Ta biedna kobieta pewnie
tylko uśmiechnęła się do ciebie, a ty od razu wyobraziłeś sobie Bóg wie
co.
64
KIM LAWRENCE
- Alice, wyobrażenia nie pchają ci języka do gardła i ręki do spodni.
Alice zaczerwieniła się.
- Naprawdę to zrobiła? A czy ty...
- Czy skorzystałem z oferty? Nie, nie lubię agresywnych kobiet. Poza tym
nawet taki drań jak ja nie sypia z żonami przyjaciół. No i mam alergię na
silikon.
- Biedny Seth... Los czasami naprawdÄ™ bywa okrutny.
- Los? Ten sam los, który sprawia, że spojrzenia dwojga ludzi krzyżują się
w zatłoczonym pomieszczeniu?
Skrzywiła się, słysząc jego lekceważący ton.
- Zapewne wierzysz, że każdy jest kowalem własnego losu?
Luka przyjrzał się jej z nieskrywaną irytacją.
- Nic mnie nie obchodzi, co robiÄ… inni.
- To znaczy, że się nie mylę?
- Nie mogę temu zaprzeczyć... Alice, jak ty mnie dobrze znasz. Roman
zdecydowanie cię nie docenia. Ale cóż, nigdy nie był zbyt dobrym
obserwatorem.
- Z pewnością zna mnie znacznie lepiej niż ty.
- Z pewnością. Albo tak mu się tylko wydaje? Uważa cię za niezastąpioną
asystentkÄ™ i sekretarkÄ™.
Lekceważący ton jego głosu zirytował Alice. Nie przypuszczała, że
pomimo całego gadania o egalitaryzmie i zmywaniu naczyń Luca
0'Hagan jest zwyczajnym snobem.
- Jestem czymś więcej.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
65
- Ale może nie znaczysz dla niego tyle, ile chciałabyś znaczyć?
Poczuła, że policzki zaczynają ją palić. Czyżby zakładał, że jej celem jest
uwieść własnego szefa? Zaśmiała się krótko i prowokująco.
- Nie mam z nim co prawda dziecka, ale poza tym chyba już nie
moglibyśmy być ze sobą bliżej.
Napotkała jego spojrzenie i dopiero teraz uświadomiła sobie, co
powiedziała.
- To znaczy...
- Nie musisz mi tego rozrysowywać na diagramie.
- Posłuchaj, nie wiem, dlaczego tak powiedziałam - przyznała z
desperacją. -1 nie mam pojęcia, dlaczego uważasz, że podkochuję się w
twoim bracie. Ale nie sypiam z nim.
Zdawało się, że te słowa nie zrobiły na Luce żadnego wrażenia. Nadal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •