[ Pobierz całość w formacie PDF ]
urządził sobie pokój do spania w bunkrze Kancelarii.
Narady ze współpracownikami odbywały się w wielkim holu Kancelarii, a posiłki jadł razem z
nami w małym, narożnym pokoiku.
Jednak gdy zarówno narady, jak i posiłki zaczęły być coraz częściej przerywane alarmami, Hitler
postanowił pewnego dnia nie opuszczać więcej swego bunkra.
Zajął w nim bardzo ciasne pomieszczenie, w którym było miejsce tylko na małe biurko,
niewygodną kanapę, stół i trzy fotele.
Było tam zimno i nieprzyjemnie.
Po lewej stronie znajdowała się łazienka, a po prawej - pokój do spania, również zmniejszony do
wymiarów więziennej celi.
Biuro przytłoczone było obrazem przedstawiającym Fryderyka Wielkiego.
Cały czas miało się wrażenie, że stary "Fritz" swym niezmierzonym spojrzeniem karci wszystkie
przebywające tam osoby.
Ciasnota tego pokoju - za każdym razem trzeba było przesuwać fotele, żeby zrobić przejście - i
jego atmosfera dosłownie paraliżowały moje ruchy i myśli.
Nie rozumiałam już, jak on, który ciągle broni ascetycznego trybu życia, może się
łakomstwem opychać słodyczami.
z takim
Tłumaczył nam wtedy, że mniej zjadł na kolację, więc teraz może sobie pozwolić na więcej.
Gdy poświęcał się zaspokajaniu tej przyjemności, nic nie mówił.
Pochłaniał ciasto tak chciwie, jakby się bał, że mu je ktoś zabierze.
Traktując to jako przeprosiny, mówił nam, że nigdy nie mógł zrozumieć, jak człowiek może nie
lubić słodyczy.
Ta nieprawdopodobna żarłoczność w momencie gdy Berlin przekształcał się w pogorzelisko,
przerażała mnie.
W obecności tej ruiny człowieka, który napycha się ciastem, miałam wrażenie, że to wszystko to
jakiś koszmar.
Wygląd Hitlera również stał się nieprzyjemny.
Jego zwiędła cera, mętne oczy, wąskie i lekko zsiniałe usta, na których pozostawały przylepione
okruszki, wywoływały we mnie wstręt i litość.
Co więcej: Hitler, zaprzysięgły wróg alkoholu, zachęcał nas teraz do picia.
Prawdą jest, że jego otoczenie, nie czekając na jego zgodę, oddawało się szaleńczo piciu, żeby
zapomnieć o nienormalnej egzystencji, jaką prowadziliśmy w tym betonowym grobowcu.
Poranne herbaty trwały dwie godziny.
Następnie Hitler udawał się, powłócząc niemal nogami, do boksu Blondi i długo się z nią bawił.
W marcu urodziła ona dwa małe.
Gdy po nocnych naradach Hitler przyjmował nas tam około szóstej rano, daleki był od wnoszenia
jakiegoś świeżego powiewu w tę grobową atmosferę.
Spał na małej kanapie, kompletnie wyczerpany niekończącą się jałową gadaniną ze swymi
doradcami wojskowymi.
Mimo rozpaczliwych wysiłków, jego upadek fizyczny i intelektualny postępował z dnia na dzień.
Gdy wchodziłyśmy do jego pokoiku, znajdował jednak siły, aby się przywitać.
Stawał przed nami z trzęsącymi się ręką i nogą, po czym z powrotem opadał na kanapę, a służący
natychmiast kładł mu stopy na grubej poduszce.
W jego apatycznym spojrzeniu wyczytywałam tylko jedno pragnienie: aby móc wreszcie najeść się
ciastkami i wypić kakao.
Jego łakomstwo na słodycze stało się już chorobliwe.
Jeśli kiedyś poprzestawał na trzech kawałkach, to teraz potrzebny mu był wypełniony po brzegi
talerz.
Niepokoiła go myśl, że jakaś bomba może uderzyć w bunkier ukosem,
ściany.
wyrywając kawał bocznej
A skoro cała konstrukcja otulona była warstwą wody, to bał się, że zaleje ona bunkier.
Gdy zbliżały się nieprzyjacielskie bombowce, wstawał, ubierał się i nawet nie zapominał się ogolić.
Nigdy nie pozostawał wtedy sam w swoim pomieszczeniu, lecz przychodził do nas, do małego
przedsionka.
Hitler lubił się spóźniać na kolację, do której zazwyczaj zasiadano między 9 a 10 wieczorem.
Podczas wszystkich posiłków w radiu powtarzane były monotonne apele specjalnej stacji
nadawczej policji.
W czasie nalotów Hitler był cały skoncentrowany na radiowych informacjach o ich przebiegu.
Siedzieliśmy więc obok niego bez ruchu, wyczekując eksplozji, które nigdy nie omijały rejonu
Kancelarii.
Na przykład podczas nalotu 3 lutego 1945 roku w naszym sąsiedztwie spadło 58 bomb burzących.
Przy każdym wybuchu cały bunkier trząsł się w posadach.
Miało się wrażenie, że po prostu kołysze się w swej wodnej powłoce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]