[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chorować, nie było bezproblemowe.
Anula & polgara
- Dasz mi pięć minut? Ubiorę się i wyjdę z tobą.
- Nie miałam zamiaru cię budzić - powiedziała miękko.
- Za późno, stało się. - Obudziła w nim śpiącą bestię i sam jeszcze
nie wiedział, jak się z tym czuje. Ostatnia noc zburzyła jego wizerunek
samego siebie, któremu, jak sądził, nic nie zagrażało. Ale w ramionach
Holly tracił kontrolę, rozsądek, poczucie granic własnego ja. Dlatego
zaczaj się zastanawiać na nowo, kim jest.
- Przepraszam. Dużo snu potrzebujesz?
Z nią w łóżku nie traciłby ani minuty na sen. Każda noc byłaby godna
tej pierwszej.
- Nie. Góra cztery godziny. Nigdy nie byłem śpiochem.
- Więc co miałeś na myśli?
Nie był pewien, czy chce, żeby wiedziała. Ale te jej nieszczęsne
błękitne oczy były smutne i czuł, że ona potrzebuje usłyszeć prawdę.
- Obudziłaś coś w mojej duszy. Pobladła i zrobiła krok w tył.
- Nie mam pojęcia, jak to się skończy. Mówiliśmy o jednej nocy.
- Wiem. Dlatego tańczymy wokół siebie jak para zawodowych
bokserów. Obaj nawzajem znają swoje mocne i słabe strony.
- I co dalej? Nie odpowiedział.
Zapomniał, jak to jest, kiedy trzeba chronić kogoś słabszego od siebie.
A jeśli ją zawiedzie, tak jak zawiódł Mary? Nie wiedział, czy potrafi
jeszcze raz oddać swoje serce kobiecie. Planować wspólne życie, a
potem patrzeć, jak powoli mu się wymyka.
Ubrał się szybko, widząc, że Holly stoi z odwróconym od niego
wzrokiem, ale nie wychodzi z pokoju. Zdał sobie sprawę, że oboje nie
wiedzą, jak się zachować. Potrzebował planu, ale w tej chwili przede
wszystkim potrzebował trochę dystansu.
Kiedy usiadł, żeby włożyć buty, Holly znów na niego spojrzała.
Skrzyżowała ramiona i patrzyła nieruchomo, tymi niewinnymi oczami,
które sprawiały, że chciał jej bronić przed całym światem. Wstał i
wyciągnął ręce.
Zawahała się.
- No chodź, kochanie. Nie skrzywdzę cię.
Jej oczy mówiły, że już się stało - krzywda została wyrządzona. Ale
podeszła bliżej, i to mu dało nadzieję.
Anula & polgara
- Wymyślimy coś. Potrzebujemy tylko planu.
- Planu. - Stanęła jak wryta. - A co to ma być? Propozycja fuzji?
Nie pomyślał o tym. Fuzja. Genialny pomysł. Dodał go do bazy
danych, która już powstała w jego głowie. Plik pod nazwą „Holly i Joe".
- Nie, ale jeśli potraktujemy to jak pewnego rodzaju fuzję, myślę, że
oboje wyjdziemy z tego cało.
Pokręciła smutnie głową. Ręce opadły jej bezwładnie, a dłonie
zacisnęły się w pięści.
- Sam w to nie wierzysz, prawda?
- Muszę, Holly. To jest sposób, w jaki nauczyłem się żyć.
Podeszła jeszcze bliżej i stanęła z nim oko w oko. Potem
wskazującym palcem postukała w jego wypięty tors.
- To nie jest życie, to jest chowanie głowy w piasek.
- Nazywasz mnie tchórzem? - Teraz i w nim zaczęła wzbierać złość.
- Nie... Chociaż tak, chyba to miałam na myśli.
- Facetowi, który by mnie tak nazwał, przyłożyłbym w zęby.
- Ulżyj sobie, jeśli ma ci to poprawić samopoczucie. Ale prawda nie
jest czymś, od czego można uciec w jakiś własny świat.
- Nie cierpię na urojenia.
- Niczego takiego nie powiedziałam. Tylko to, że łatwiej jest ci
uciekać przed życiem niż stawić mu czoło.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Powiem ci, czego ci życzę: żebyś był tym, kim byłeś ostatniej
nocy.
- Kim byłem?
- Człowiekiem, który nie analizuje rozumem tego, co wie jego serce.
- Holly, ja już nie mam serca.
- Rozumiem, że to oznacza pożegnanie.
- Nie. Nie pożegnanie. Jeszcze nie. - Przygarnął ją do siebie i
trzymał kurczowo w objęciach, chłonąc jej świeży zapach, próbując się
nią nasycić. - Zadzwonię do ciebie wieczorem i dojdziemy do
porozumienia - szepnął.
- Tak myślisz?
- Zaufaj mi.
Anula & polgara
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]