[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niczego. Nikt też nie grzebał w papierach zmarłego - zostały one starannie przejrzane i wynikało
z nich, że żywo interesował się polityką, plotkami, był wybitnym lingwistą i uwielbiał pisać
bardzo długie listy. Pozostawał na zażyłej stopie z politykami wielu krajów, nie znaleziono
jednak w jego życiu towarzyskim żadnych sensacji. Jeśli chodzi o kontakty z kobietami, były
one liczne, lecz powierzchowne - nie związał się z żadną na stałe. Miał wielu znajomych, sporo
przyjaciół i ani jednej kochanki. Prowadził regularny tryb życia i zachowywał się w sposób nie
przysparzający wrogów. Jego śmierć była zagadką i wydawało się, że pozostanie nią na wieki.
Aresztowanie służącego było ze strony policji krokiem desperackim - w przeciwnym wypadku
pozostawało im tylko powstrzymać się od jakiegokolwiek działania.
Oskarżenie przeciwko niemu nie mogło się jednak utrzymać. Naprawdę był u przyjaciół, którzy
potwierdzili jego alibi.
Co prawda wyszedł wystarczająco
wcześnie, by wrócić do domu
przed pojawieniem się tam
konstabla, ale twierdził, że
część drogi przebył piechotą, co z uwagi na dobrą pogodę tej nocy było całkiem zrozumiałe.
Wrócił dopiero około północy i sprawiał wrażenie wstrząśniętego tragedią. Jak zeznała
gospodyni, zawsze był z pracodawcą w dobrych stosunkach, a fakt, iż znaleziono w jego
rzeczach kilka przedmiotów zabitego nie wnosił nic nowego. Pochodziły one z darów tego
ostatniego, których dokonanie potwierdziła pani Pringle. Mitton pracował u Lucasa trzy lata, ale
nigdy nie wyjeżdżał ze swym panem na kontynent. Podczas regularnych wizyt chlebodawcy w
Paryżu zarządzał jego domem. Gospodyni z kolei niczego nie słyszała, a jeśli jej pan miał
gościa, to musiał go wpuścić osobiście.
I tak, przez trzy dni nic nowego się nie wydarzyło, a przynajmniej nie odnotowały tego gazety.
Holmes, jeśli nawet coś wiedział, to w każdym razie niczego nie mówił, ograniczając się do
stwierdzenia, że prowadzący tę sprawę Lestrade pozostaje z nim w kontakcie. Czwartego dnia
ukazała się dłuższa korespondencja z Paryża, która zdawała się rozwiązywać całą zagadkę. Oto
ona, zacytowana wiernie z Daily Telegraph :
Paryska policja dokonała
właśnie odkrycia, które wyjaśnia
tajemnicę tragicznej śmierci
pana Eduardo Lucasa, zabitego w
poniedziałkową noc na Godolphin
Street. Nasi czytelnicy
pamiętają zapewne, że
zasztyletowano go w jego własnym
mieszkaniu, i że podejrzenie
padło pierwotnie na służącego -
jak się jednak okazało,
niesłusznie. Wczoraj służba pani
Henri Fournaye, mieszkającej w
niewielkiej willi na Rue
Austerlitz doniosła władzom, że
ich chlebodawczyni jest
obłąkana. Lekarze stwierdzili,
iż istotnie zdradza ona symptomy
niebezpiecznej manii
prześladowczej, natomiast
śledztwo policji wykazało, że dopiero co powróciła z podróży do Londynu i odsłoniło
powiązanie pomiędzy nią, a zabójstwem w Westminster.
Porównanie fotografii dowiodło,
że pan Fournaye i Eduardo Lucas
to w rzeczywistości jedna i ta
sama osoba i że zmarły z sobie
tylko znanych powodów prowadził
podwójne życie. Małżonka, jego,
Kreolka, była osobą bardzo
gwałtownej natury i nieraz
zdarzały się jej ataki
zazdrości, przeradzające się niemal w szał. Stwierdzono też, że w kolejnym z nich popełniła
zbrodnię, która kilka dni temu stała się sensacją w Londynie.
Jak dotąd nie prześledzono
jeszcze poczynań pani Fournaye
poniedziałkowej nocy, ale nie
ulega wątpliwości, że kobieta
odpowiadająca jej opisowi
zwróciła swym wyglądem i
gwałtownością zachowania powszechną uwagę na dworcu Charing Cross we wtorek rano.
Prawdopodobnym więc wydaje się,
że morderstwo zostało popełnione
bądz w stanie obłędu, bądz też,
że jego popełnienie wprowadziło
ją w ten stan. Obecnie nie jest
w stanie zdać żadnej sensownej
relacji z przeszłych wydarzeń,
a lekarze nie rokują nadziei, by
udało się przywrócić ją do
normalnego stanu. Istnieją jednak zeznania świadków stwierdzające, że kobieta o jej wyglądzie
przez parę godzin obserwowała dom na Godolphin Street .
- Co sądzisz, o tym, Holmesie? - spytałem, przeczytawszy na głos tekst przy śniadaniu.
- Mój drogi - odparł, wstając i rozpoczynając przechadzkę po pokoju - okazałeś wiele
cierpliwości, a ja przez te dni nie mówiłem ci nic, gdyż nic nie miałem do powiedzenia. Nawet
ta wiadomość z Paryża niewiele nam daje.
- Wyjaśnia powody śmierci tego człowieka.
- Jego śmierć była przypadkiem niewiele znaczącym wobec naszego głównego zadania, jakim
jest znalezienie tego dokumentu. Jedynym ważnym wydarzeniem w ciągu ostatnich trzech dni
jest to, że nic się nie wydarzyło. Prawie co godzinę otrzymuję wieści od rządu i jak dotąd
nigdzie w Europie nie ma śladu po naszym liście. Jeśli nie został on dotąd przekazany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]