[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cześć bóstwu wojny. W jakiż sposób obronicie się przed Piktami?
- Ekscelencja wie, że wielu dzielnych legionistów jest z rodu Brytami. Ci będą nas
bronić.
- Ale karności, człowieku, kierownictwa, znajomości sztuki wojennej, pewności
działania - tego wam będzie brakować. Zbyt długo spoczywaliście.
- Będziemy mieli trudności, ale skoro je zwalczymy, Brytania poczuje się znowu
wolną.
- Nie, dostanie tylko innego, bardziej bezwzględnego pana - rzekł Rzymianin. - Na
wschodnich wybrzeżach widziano już piratów. Gdyby nie rzymskie załogi wylądowałyby już
jutro. Widzę dzień w którym Brytania może się stać, w istocie, jednym państwem, ale
wówczas ty i ziomkowie twoi żyć nie będziecie, chyba w górach na zachodzie. Wszystko
wraca z powrotem do kotła, a kiedy wyjdzie z niego lepszy Albion, będzie to po wiekach
walki... Ani ty, ani twój naród chwili tej nie doczekacie.
Regnus, wysoki, młody Celt, uśmiechnął się.
- Przy boskiej pomocy wywalczymy sobie z bronią w ręku lepszą przyszłość - rzekł. -
Dajcie nam tylko sposobność.
- Żądacie własnej zguby - rzekł ze smutkiem wicekról. - Stoi mi przed oczami ta
rozległa kraina, z jej ogrodami i sadami, pięknymi willami i otoczonymi wałem miastami,
mostami i gościńcami. Wszystko to dzieło Rzymian. Nie ulega wątpliwości jednak, że minie
jak sen i że te trzysta lat ujętego w normy osadnictwa nie pozostawi żadnych śladów.
Dowiedzcie się bowiem, że stanie się według waszego życzenia i że dziś właśnie otrzymałem
rozkazy, aby legiony wróciły do kraju.
Trzej Brytowie spojrzeli na siebie zdziwieni. Z początku ogarnęło ich uczucie dzikiej
radości, ale wkrótce w duszy zbudziła się rozwaga i zwątpienie.
- Zaprawdę to zadziwiające wieści - rzekł Ceticus. - Jest to dla naszej ojczyzny dzień
szczęśliwy. Kiedy odchodzą legiony, ekscelencjo i jakie wojska pozostają dla naszej obrony?
- Legiony odchodzą zaraz - rzekł wicekról. - Zapewne radość przepełni wasze serca,
kiedy powiem, że od dziś za miesiąc nie będzie na tej wyspie żadnego rzymskiego żołnierza,
żadnego w ogóle Rzymianina bez względu na wiek i pleć, o ile zechce pójść ze mną.
Twarze Brytów spochmurniały, a Caradoc, poważny i rozumny mężczyzna przemówił
po raz pierwszy.
- Ależ to zbyt prędko, ekscelencjo - rzekł. - Wszak sam wspominałeś o piratach. Z
willi mojej w pobliżu fortu w Anderidzie widziałem przed tygodniem osiemdziesiąt ich
galer... Wiem, że rzucą się na nas, jak kruki na padlinę. Przez szereg lat jeszcze nie zdołamy
im stawić oporu.
Wicekról wzruszył ramionami.
- To wasza rzecz - odparł. Rzym musi własnych spraw pilnować.
Ostatnie ślady radości zniknęły z twarzy Brytów. W jednej chwili przyszłość stanęła
im wyraźnie przed oczami, a przyszłość ta przyprawiała o strach.
- Mówią, - rzekł Ceticus - że barbarzyńcy z północy przedostali się przez wał. Kto
powstrzyma ich pochód?
- Wy i wasi ziomkowie - odparł Rzymianin. W oczach wysłanników widać było lęk.
- Ależ ekscelencjo, jeśli: legiony odejdą od razu, będziemy mieli za miesiąc dzikich
Szkotów w Yorku, a mieszkańców Północy na Tamizie. Możemy zorganizować się tylko pod
waszą opieką. Za kilka lat łatwiej damy sobie radę, ale nie teraz, ekscelencjo, nie teraz.
- Trudno. Od szeregu lat krzyczeliście nam nad głową i buntowali rodaków. Dziś
macie, czegoście chcieli. O cóż jeszcze chcecie prosić? Nim miesiąc upłynie, będziecie wolni,
jak wasi przodkowie przed wylądowaniem na tych brzegach Cezara.
- Na miłość boską, ekscelencjo, nie chwytaj nas za słowa. Wszystko to trzeba omówić.
Wyślemy ludzi do Rzymu. Pojedziemy sami. Padniemy do nóg cesarza. Będziemy błagać
Senat, aby legiony pozostały.
Prokonsul rzymski powstał z krzesła, dając znak, że audiencja skończona.
- Zrobicie, co uważacie za stosowne - rzekł. - Ja z wojskiem powracam do Włoch.
* * *
I tak się stało, gdyż jeszcze przed nadejściem lata oddziały rzymskie podążyły przez
via Aurelia ku wąwozom liguryjskim, a wszystkie drogi w Galii zaroiły się od wozów i pod
wód, na których uciekinierzy z Brytanii podróżowali do swojej dalekiej ojczyzny. A kiedy
nadeszło drugie lato, Ceticus już nie żył, gdy zasmagany został na śmierć przez piratów, a
jego skórę przybito do drzwi kościoła w pobliżu Caistor. Nie żył i Regnus, gdyż przywiązali
go do drzewa i ustrzelili z łuku Piktowie po zdobyciu Iści. Jeden tylko Caradoc pozostał przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •