[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łu. Marek Piegus. Zamknięci w lochu. Sekret białego tynku
To było genialne detektyw spojrzał z podziwem na Teodora. Ale w ja-
ki sposób, mój chłopcze, odgadłeś, że Marek został zmuszony do odrabiania lekcji za
wszystkie dzieci złodziejskie?
Wcale nie odgadłem uśmiechnął się Teodor. Wywnioskowałem.
Z czego?
318
Znalezliśmy zmięty, zakrwawiony i wdeptany w ziemię zeszyt do polskiego z pi-
smem Marka, chociaż naklejka wskazywała, że właścicielem zeszytu jest Jerzy Turpis.
Zapomniałem panu powiedzieć, że opryszek nazwiskiem Turpis został pobity w głów-
nym korytarzu przez Bosmanna w trakcie kłótni.
I gdzie on teraz jest?
Zpi w skarbcu.
Turpis śpi w skarbcu razem z zarośniętym strażnikiem, Cherlawy jest zamknięty
tutaj, Bosmann leży związany w skrzyni na odpadki liczył detektyw w takim razie
zagraża nam tylko jeszcze trzech opryszków. Dyżurny w centralce i dwu strażników:
Zlepy Tadzio i Zezowaty. Reszta bandy pracuje w tym czasie na powierzchni.
Gdzie są ci strażnicy? zmarszczył brwi Teodor. Nie widzieliśmy ich jakoś
do tej pory.
To macie szczęście. Musieli się zagapić w telewizor. Odkąd zainstalowano w me-
linie telewizor, zdarza się tutaj od czasu do czasu takie zagapienie strażników. Zaraz. . .
czy dzisiaj przypadkiem nie było Misia z okienka ?
Był odparł Nudys.
319
To by definitywnie wyjaśniało sprawę zamruczał detektyw Kwass. Ze-
zowaty przepada za Misiem z okienka. Gdyby nie ten Miś, z pewnością wpadlibyście
w jego ręce. On zwykle kręci się w pobliżu miejsca, gdzie schodzi się pięć korytarzy.
Przy pieczarze?
Tak, bo stąd najlepiej widać.
Więc jeśli chcemy się dostać z tego miejsca do piątego korytarza, musimy przejść
koło posterunku Zezowatego stropił się Nudys.
Tak by wypadało, mój chłopcze.
Może się znów zagapi. Teraz w telewizji będzie film o Sherlocku Holmesie.
Wykluczone. Zezowaty nie znosi filmów detektywistycznych, on lubi tylko Mi-
sia potrząsnął głową Kwass i spojrzał na zegarek. Ale Miś się już skończył. No,
to będzie gorąco.
Niekoniecznie odezwał się milczący dotąd Teodor.
Jak to? Nudys spojrzał na niego zaskoczony.
Nie musimy przechodzić koło posterunku Zezowatego.
To jak się wydostaniemy?
320
Wydostaniemy się linią obwodową.
Linią obwodową? A to co znowu?
Nic. Po prostu korytarz przebiegający naokoło i łączący wszystkie pięć pozosta-
łych korytarzy podobnie jak obręcz koła łączy jego szprychy.
Skąd wiesz o istnieniu tej linii? Detektyw Kwass patrzył na Teodora ze zdu-
mieniem. Byłeś tam?
Przecież przechodziliśmy przez nią.
Przechodziliśmy, kiedy? zapytali chłopcy.
Wtedy kiedy przechodziliśmy przez pierwsze skrzyżowanie na dole. To było
właśnie skrzyżowanie korytarza wyjściowego z linią obwodową. Patrzcie, to wygląda
tak. Teodor narysował plan.
Czy jesteś tego pewien? zapytał detektyw.
Najzupełniej. Zrobiłem małe doświadczenie i ono mnie przekonało.
Jakie?
Zaraz je powtórzę.
Teodor wydobył z plecaka świeczkę i zapalił ją.
321
Rozumie pan, panie Hippollicie? uśmiechnął się do detektywa.
Zwietny pomysł! wykrzyknął Kwass.
Porwał świeczkę i podniósł ją do góry. Płomień świeczki zamrugał, a potem odchylił
się gwałtownie.
Przeciąg. Ruch powietrza. A zatem korytarz nie jest ślepy. Brawo, mój chłop-
cze! poklepał Teodora Hippollit Kwass.
Niech pan zwróci uwagę na kierunek przelotu powietrza w górze dodał Teo-
dor.
Powietrze przelatuje z końca korytarza na początek, to znaczy w kierunku do-
środkowym powiedział detektyw Kwass.
Tak jest skinął głową Teodor. Wynika z tego, że powietrze przy końcu kory-
tarza jest cieplejsze. W korytarzach nie ma żadnych pieców ani grzejników. Natomiast
przy przekraczaniu skrzyżowania, gdy szliśmy od strony windy, zauważyłem w kory-
tarzu obwodowym rury centralnego ogrzewania niedawno założone, bo minia na nich
była jeszcze bardzo czerwona. A potem znalezliśmy nawet grzejnik. Jeśli więc teraz wi-
322
dzimy, że z końca korytarza leci cieplejsze powietrze, to znaczy, że musi tam znajdować
się połączenie z lochem, w którym są kaloryfery, czyli z korytarzem obwodowym.
A przez ten korytarz prawdopodobnie z korytarzem piątym dodał detektyw.
Można tak twierdzić bez wielkiego ryzyka przytaknął Teodor. Zresztą odci-
ski stóp Turpisa potwierdzają tę hipotezę. Pamiętamy, że pobity Turpis uciekał obwodo-
wym korytarzem, tym z kaloryferami, a znalazł się w skarbcu w pierwszym korytarzu.
Znaczy to, że lochy mają połączenie. Niech pan tylko spojrzy na rysunek.
Doskonale, mój chłopcze, przekonałeś mnie. Tą drogą powinniśmy dojść do Mar-
ka bez narażania się na niebezpieczeństwo spotkania z Zezowatym, na które, mówiąc
szczerze, nie mam najmniejszej ochoty.
Pozostaje jeszcze Zlepy Tadzio. . . no i ten dyżurny.
Zlepy Tadzio śpi o tej porze, gdyż musi być gotowy na nocną służbę o szóstej
wieczorem, a dyżurny nigdy nie opuszcza centralki. Nie wolno mu. Wierz mi, chłopcze,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]