[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebieskie jeziora błyszczące od drobinek brokatu zmieszanych z farbą. Na dole zaś podpis:  Dla
cioci Sary. Dziękuję, że dałaś mi tatę na calutki miesiąc. Kocham cię, Bonny .
I trzy iksy oznaczające całusy.
Sarze ciepło zrobiło się koło serca.
 Spójrz, Marjorie, czy nie piękny rysunek?
 Wspaniały. Po prostu cudny. Musimy go przypiąć na tablicy w poczekalni.
 Zgoda, ale uważaj, aby go nie zniszczyć. Odtąd będzie mi towarzyszył zawsze i wszędzie.
 Dobrze, że mała nie odziedziczyła talentu malarskiego po ojcu  rozległo się od progu.
Marjorie i Sara, zaskoczone, odwróciły się jednocześnie. Nie słyszały otwieranych drzwi.
 Stu nawet pod grozbą pistoletu nie potrafiłby namalować ani kreski  rzucił Tom i zniknął
w swoim gabinecie.
Ani  Cześć , ani  Jak leci? , ani jednego słowa powitania? To skutek wczorajszego zajścia,
pomyślała Sara. Było jej przykro.
 Co tutaj robisz?  zapytała, wchodząc za nim do pokoju.
W milczeniu zmierzył ją wzrokiem.
 Jedzenie ci nie stygnie?
 Byłam zmarznięta, głodna i&
 I nieuprzejma  dokończył za nią.
Sara zamknęła drzwi i podeszła bliżej.
 Masz rację. Byłam nieuprzejma i przepraszam. Ale w przeszłości bywaliśmy dla siebie jeszcze
bardziej nieuprzejmi.
 Możesz powiedzieć, kiedy?
To prawda. Bywały między nimi różnice zdań, ale nigdy nie potraktował jej tak okrutnie i ozięble,
jak ona jego.
 W porządku. Przepraszam za moje zachowanie.
Podeszła do okna i w milczeniu wpatrywała się w dal. Nie chciała zdradzić przed nim swoich
uczuć, bo to niczego by nie zmieniło. Pozostawała jej tylko nadzieja, że z czasem zbledną i osłabną.
Nagle poczuła dłonie Toma na ramionach. Wzdrygnęła się, zdusiła westchnienie. Stał tuż za nią
i delikatnie masował napięte mięśnie jej karku. Zapach jego ciała znowu wywołał w niej falę gorąca.
 Potrafię zrozumieć. Wrzuciłem cię tu od razu na głęboką wodę. Jesteś wykończona.
Dotyk palców Toma był cudowny, lecz Sara za żadne skarby świata nie chciała tego okazać.
Zaśmiała się nieszczerze.
 Nigdy nie lubiłam tej teczki, a ty zastawiłeś na mnie pułapkę.
Tom łagodnym ruchem obrócił ją twarzą ku sobie. Jego usta znalazły się tuż przy jej wargach.
Zapragnęła go pocałować tak jak kilka tygodni temu.
 Muszę pędzić  rzekł niskim głosem.  Mam huk roboty w szpitalu.
Z tymi słowami odwrócił się i odszedł.
Sara opadła na krzesło. Cieszyła się, że nie uległa impulsowi i go nie pocałowała. Tę próbę
przeszła zwycięsko. Tak trzymać, pomyślała.
Wzięła głęboki oddech, wróciła do swojego gabinetu i przygotowała dokumentację pacjentów
zapisanych na popołudniowe operacje w szpitalu.
Tom wyszedł z przychodni i wciągnął w płuca haust zimnego powietrza. Nie spodziewał się, że
bliskość Sary wywoła w nim taką burzę uczuć.
Nie zapominaj, że Sara wyjeżdża, pogódz się z tym, że nie ma dla was wspólnej przyszłości,
powtarzał w myślach. Nic się nie zmieniło. Ona nie ma powodu zostawać. Marzy o małym domku
pełnym dzieci, tobie wystarczy życie wypełnione pracą. Nie planujesz mieć dzieci, a ona nie
powinna rezygnować z marzeń.
Kochasz ją za to, że jest ciepłą, pełną opiekuńczych uczuć kobietą i nie możesz zamykać jej drogi
do osiągnięcia tego, czego pragnie i na co zasługuje.
Sara podjechała pod szpital, zostawiła samochód w części parkingu zarezerwowanej dla lekarzy
i wjechała na czwarte piętro. Zwieżą rybę i warzywa, które kupiła po drodze, włożyła do lodówki.
Cieszyła się, że dziś wieczorem zje lekką, zdrową kolację, a nie po raz kolejny danie na wynos.
Prosto z pokoju lekarskiego udała się na blok operacyjny. Tam przebrała się w kombinezon i umyła
do pierwszej z czterech zaplanowanych na dzisiaj operacji. Około siódmej wieczorem, kiedy
ostatniego pacjenta przewieziono na oddział pooperacyjny, podziękowała całemu zespołowi za
wspaniałą współpracę. Potem przebrała się, sprawdziła, jaki jest stan pacjentów, i porozmawiała
z ich bliskimi.
Była wykończona, więc przed powrotem do domu postanowiła odpocząć chwilę w pokoju
lekarskim.
Ledwie zdążyła usiąść z kubkiem kawy, kiedy do pokoju wszedł Tom w towarzystwie kolegi,
również lekarza.
 Poznajcie się  powiedział.  Sara, Jake. Sara była taka dobra, że zgodziła się zastąpić Stu.
Sarę uderzyło, że Tom nie wymienił jej nazwiska.
 Jake Manning. Z chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej.  Mężczyzna zbliżył się z wyciągniętą
ręką.  Miło mi.
 Mnie również  odparła. Uścisnęli sobie dłonie.  Przepraszam, że nie wstaję, ale po siedmiu
godzinach przy stole jestem wykończona.
Jake ciężko opadł na krzesło obok.
 Ja też padam z nóg, chociaż nie operowałem.
 Czyli mnie przypadł zaszczyt podania kawy  zażartował Tom.
Sara nie mogła się oprzeć, aby nie patrzeć na jego sprężystą sylwetkę i zręczne ruchy.
W dopasowanych czarnych spodniach z lnu i morelowej koszuli wyglądał bardzo pociągająco.
 Biała z cukrem?  zwrócił się do kolegi.
 Czarna bez cukru. Czeka mnie długa jazda do domu i muszę być przytomny.
 Dlaczego dyżur był taki ciężki?  zapytała Sara.  Wyjątkowo trudne przypadki czy&
 Nie, to nie pacjenci, to ten strasznie nerwowy stażysta, jak on się nazywa&
 Johnson  podpowiedział Tom z uśmiechem.  Ciekaw byłem, gdzie się podział.
 Facet ma gadane.  Jake wziął od Toma kubek i objął go dłońmi.  Usta mu się nie zamykają. Nie
oglądajcie się, ale o wilku mowa&
W uchylonych drzwiach pojawił się doktor Johnson.
 Doktorze Fielding, przepraszam, że zawracam panu głowę, ale chodzi o tego Kowalskiego, no
tego, który się zgubił, pamięta pan?  Stażysta wszedł do pokoju.  Mogę się przysiąść?
Tom i Jake milczeli.
Sara odstawiła swój kubek na stół.
 Oczywiście  rzekła.  Jeszcze się nie znamy. Jestem Sara, zastępuję Stu Andersona.
 Pamiętam! Jak kolano? Musiałaś wziąć mnie za wariata. Najpierw gubię pacjenta, potem
wpadam na ciebie&
Tom energicznym ruchem postawił kubek na stole.
 Doktorze Johnson, do rzeczy, proszę. Robi się pózno i chcemy jechać do domu. Czy pan
Kowalski czuje się dobrze?
 Tak, tak. Chodzi o to, że on nie ma rodziny. Dziesięć lat temu zmarła mu żona, potem jego firma
splajtowała. Dzieci nie mieli. Z bratem stracił kontakt. Przez ostatnie dziewięć lat tułał się po
schroniskach dla bezdomnych. Chciałbym, aby jutro skontaktował się z nim ktoś z opieki społecznej,
dobrze?
 Popieram.
Doktor Johnson wstał i ruszył do drzwi.
 Dziękuję, doktorze Fielding. Zaraz się tym zajmę.
 Jak to dobrze, że ty masz z nim częściej do czynienia niż ja  westchnął Jake.  Ma tyle dobrych
chęci, że można zwariować.
Tom poklepał go po kolanie.
 Przyznaję, jest męczący, ale to z gruntu dobry chłopak.
Sara wstała, automatycznym ruchem wygładziła spódnicę i podeszła do zlewu. Nie była pewna, czy
Tom ją obserwuje, lecz czuła się jak na scenie.
 Więc jak?  Jake zwrócił się do Toma.  Zastanowiłeś się nad moją propozycją? Mam dla ciebie
wspaniałą dziewczynę. Mogę was umówić na sobotę. To koleżanka Belli, radiolożka, obecnie wolna.
Przyjeżdża z Adelaide i&
Dzwięk kubka, który wypadł Sarze z rąk, zagłuszył odpowiedz Toma.
 yle się czujesz?  zapytał.
 Nie, ale jestem zmęczona. Miałam ciężki dzień.
Tom ściszonym głosem rozmawiał z Jakiem. Nie musiała jednak słyszeć, co mówi, bo odpowiedz
Jake a wszystko wyjaśniła.
 Uważam, że popełniasz poważny błąd. To przemiła osoba. Ale cóż, może następnym razem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •