[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zebrawszy swą świtę szła ku wyjściu, podczas gdy Mahaut i Valois powolnym krokiem
prowadzili Filipa do tronu.
Kiedy na nim zasiadł, oparłszy stopy na jedwabnej poduszce, arcybiskup odłożył mitrę i
pocałował króla w usta mówiąc:
- Vivat rex in aeternum . ( Niech nam wiecznie żyje król. )
Pozostali parowie duchowni i świeccy powtórzyli gest i słowa.
- Vivat rex in aeternum.
Filip czuł się znużony. Po siedmiu miesiącach nieustannych walk wygrał ostatnią swoją
bitwę, aby objąć najwyższą władzę, której teraz nikt mu nie mógł zaprzeczyć.
Dzwony wstrząsały powietrzem, aby ogłosić jego triumf. Lud huczał przed katedrą życząc
mu sławy i długiego życia, wszyscy przeciwnicy zostali pokonani. Miał syna - następcę tronu,
szczęśliwą małżonkę, która miała z nim dzielić trudy i radości. Do niego należało królestwo
Francji.
 Jaki jestem zmęczony, jakżem zmęczony! - myślał Filip.
Chyba już nic nie brakowało temu dwudziestopięcioletniemu królowi, który upartą wolą
narzucił swą władzę, wykorzystał dobrodziejstwa zbrodni i posiadał wszystkie cechy wielkiego
monarchy.
Nadchodziły lata kary. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •