[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się lub pogarszał w zależności od poziomu gazów we krwi. Czy powtarzający się lub
nieprzerwany niedobór tlenu w siatkówkach (i prawdopodobnie także w odpowiedzialnych za
wzrok częściach kory) mógł być czynnikiem decydującym? Zastanawiano się, czy
zwiększenie dotleniania krwi do stu procent (co wymagałoby długotrwałego sztucznego
oddychania czystym tlenem) mogłoby doprowadzić do przywrócenia funkcjonowania
siatkówki lub odpowiednich ośrodków mózgowych. Stwierdzono jednak, że byłoby to zbyt
ryzykowne i mogłoby spowodować długotrwałe lub stałe zahamowanie funkcjonowania
ośrodka oddechowego mózgu.
Oto historia Virgila, historia cudownego" przywrócenia wzroku u niewidomego
mężczyzny, podobna do historii młodego pacjenta Cheseldena z 1728 roku i do kilkunastu
innych, które wydarzyły się w ciągu minionych trzystu lat; jednak historia Virgila ma
niespodziewane i ironiczne zakończenie. Pacjent Gregory'ego, tak dobrze radzący sobie ze
swoją ślepotą przed operacją, był początkowo zachwycony widzeniem, ale wkrótce
przygniotły go niemożliwe do zniesienia stresy i trudności. Dar" stał się klątwą; S.B. popadł
w głęboką depresję i krótko potem zmarł. Prawie wszyscy pacjenci po początkowej euforii
zostali przygnieceni ogromnymi trudnościami, jakie sprawiało im przystosowanie się do
nowego zmysłu. Valvo odkreśla jednak, że nieliczni przystosowali się i dobrze sobie radzili. Czy
Virgil potrafił pokonać te trudności i przywyknąć do widzenia, pomimo iż tak wielu innych nie
dawało sobie z tym rady?
Nigdy się tego nie dowiemy, gdyż proces adaptacyjny i tym samym proces życia
został nagle przecięty przez niczym nie uzasadniony cios losu: chorobę, która jednym
silnym uderzeniem pozbawiła go pracy, domu, zdrowia i niezależności; uczyniła z niego
chorego człowieka, który nie potrafił się już sam o siebie zatroszczyć. Dla Amy, która była
inicjatorką operacji i która tak gorąco zaangażowała się w widzenie Virgila, był to cud, który
się nie urzeczywistnił, klęska. Virgil natomiast twierdził, że takie rzeczy się zdarzają". Ale ten cios
go powalił, spowodował wybuch wściekłości: wściekłości z powodu bezradności i
choroby; wściekłości spowodowanej zaprzepaszczoną szansą i zniweczonymi marzeniami; a
także i to było najważniejsze wściekłości, że został zaangażowany w bitwę, której nie
mógł ani zaniechać, ani wygrać. Na początku była ciekawość, radość, zabawa. I była także
wielka odwaga. To była przygoda, wyprawa do nowego świata, której smak zna tak niewielu.
Ale potem przyszły problemy i konflikty: niemożność skonstruowania wizualnego świata, a
jednocześnie presja, żeby porzucić świat dotykowy. W ten sposób Virgil znalazł się gdzieś
pomiędzy dwoma światami wszystko stracił, a nic nie zyskał. To było rozdarcie, z
którego, zdawało się, nie było ucieczki. Ale potem paradoksalnie przyszła ulga w formie
drugiej i finalnej ślepoty ślepoty, którą otrzymał w darze. W końcu Virgil mógł wreszcie nie
widzieć, mógł uciec od jasności, od dziwnego świata obrazu i przestrzeni, i powrócić do
swojego prawdziwego bytu: do intymnego, skupionego świata innych zmysłów, który od bez
mała pięćdziesięciu lat był jego domem.
22
[ Pobierz całość w formacie PDF ]