[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Piper skinęła w milczeniu głową. Bała się otworzyć usta z obawy, by nie wygadać się ze swymi
uczuciami i wszystkiego nie popsuć. W tej chwili potrzebowała ponad wszystko czułej troski i uwagi
Wade a.
Dobrze by było coś zjeść zauważył. Pani Dexter obiecała zostawić dla nas w saloniku tacę
z kolacją.
Starłszy z policzka Piper pojedynczą łzę, wziął ją za rękę i zaprowadził do saloniku. Na kominku
wesoło trzaskał ogień, story były zaciągnięte, a dwie stojące lampy rzucały łagodne światło. Dobra
pani Dexter zatroszczyła się nie tylko o jedzenie.
Piper zaczęło ogarniać znużenie. Opadła z ulgą na kanapę przed kominkiem, natomiast Wade
zainteresował się zawartością tacy.
Proszę odezwał się chwilę pózniej, podając Piper kawałek bagietki posmarowany czerwonawą
pastą.
Uhm, pyszota mruknęła Piper, wyraznie rozbudzona smakiem i aromatem kanapki. Co to
takiego?
Chyba pasta z suszonych pomidorów. Chcesz więcej?
Spróbuj mi nie dać! roześmiała się.
Obojgu dopisywał apetyt. Spałaszowali smakowite przystawki, po czym rzucili się na pieczone
kurze udka, przyprawione znaną tylko pani Dexter mieszaniną ziół. Zrezygnowali jednak z wina na
korzyść wody mineralnej z niewielkiej lodówki, którą Wade kazał ukryć w jednej z szafek
stanowiących część półek i schowków, którymi zabudowana była jedna ze ścian pokoju.
Po skończonej kolacji Piper podciągnęła nogi i położyła głowę na oparciu kanapy.
Zmęczona?
Raczej rozbita.
Powinnaś położyć się do łóżka.
O tej porze? obruszyła się, ale nie zdołała stłumić ziewnięcia.
Po tym, co dziś przeżyłaś, nikt nie będzie miał o to pretensji. Tym bardziej że już rano nie czułaś
się dobrze. Zawahał się i, wziąwszy głęboki oddech, dodał: Zapisałem cię jutro na wizytę u May.
Piper spuściła nogi na podłogę i wyprostowała się.
Mówiłam ci, że nie potrzebuję lekarza. Nic mi nie jest oświadczyła.
Muszę mieć pewność.
Zobaczymy, jak będę się czuła jutro rano.
Przecież już przed wypadkiem zle się poczułaś i musiałaś wcześniej wyjść z pracy. Nie chcesz
się dowiedzieć, co było przyczyną złego samopoczucia?
Owszem, zle się poczułam, ale już mi przeszło. Pewnie, że jestem zmęczona i trochę poobijana,
ale poza tym nic mi nie dolega. Nie chcę jechać do May. Chyba mam w tej sprawie coś do
powiedzenia, nie uważasz?
Wade popatrzył na nią podejrzliwie.
Piper, czy ty się czegoś boisz? zapytał.
Skurczyła się wewnętrznie. Wade bardzo chce, aby się okazało, że jest w ciąży, to jasne. Ale co
będzie, jeśli się okaże, że faktycznie poczęli dziecko? Czy Wade nie przestanie z nią sypiać? Czy nie
każe jej się przeprowadzić z powrotem do osobnego pokoju i nie każe spędzać samotnych nocy
w oczekiwaniu na poród i ostateczne wypełnienie zawartej umowy?
Kochała go. Pragnęła zostać z nim na zawsze. Wiedziała, że Wade nie odwzajemnia jej miłości,
miała jednak nadzieję, że im pózniej zyska pewność co do jej stanu, tym więcej będzie miała czasu
na skruszenie muru obojętności, jakim się obwarował. Czas dawał jej nadzieję na obudzenie w jego
sercu dawnej miłości i odbudowanie wzajemnego zaufania, aby mogli jako kochający się rodzice
wspólnie wychowywać dziecko. Były to jednak myśli, którymi żadną miarą nie mogła się z nim
podzielić.
Niczego się nie boję odparła. Po prostu nie chcę bez potrzeby zawracać May głowy. Miałam
dwa tygodnie temu normalny okres, nie mam też żadnych innych objawów.
Naprawdę nic nie czujesz? Moim zdaniem masz wyraznie nabrzmiałe piersi. Podszedł do
kanapy i zsunął z jej ramion szlafrok, obnażając biust i muskając palcem sutki. I wydaje mi się, że
koniuszki twoich piersi reagują jeszcze silniej niż niedawno, nie uważasz?
Odsunąwszy jego rękę, podniosła się z kanapy i stanęła przed kominkiem, owijając się szlafrokiem
po samą szyję.
To żaden dowód zaprzeczyła. Kochamy się od wielu dni, a ty jesteś wspaniałym kochankiem.
Może to reakcja na twój dotyk.
Wade stanął naprzeciwko niej i rozsunął poły jej szlafroka, ale tym razem odsłonił brzuch.
Albo naturalna reakcja twojego ciała na nasze kochanie się, co zazwyczaj prowadzi do poczęcia
dziecka.
Posłuchaj, Wade&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]