[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie może go poślubić, nie będzie chciał jej znać. Ale gdyby miała dziecko, to
byłoby ono częścią jego.
Leżeli na ogromnym łożu w pokoju pana domu. Amira zerknęła na zegar.
Dochodziła piąta. Była okropnie głodna. Wstała i przeszła nago przez pokój.
Dokąd idziesz? spytał nagle rozbudzony Brent.
Chcę włożyć szlafrok i przygotować coś do jedzenia.
Nie rób tego.
Nie szykować jedzenia?
Nie wkładaj szlafroka.
Brent zerwał się z łóżka i podszedł do niej. Objął ją w pasie, przyciągnął
do siebie i zaczął całować.
Pomogę ci.
Pomożesz? roześmiała się Amira. Chyba będziesz mi tylko
przeszkadzał.
Wyślizgnęła się z jego ramion, wypadła z pokoju i szybko zbiegła po
schodach. Brent dogonił ją w kuchni i przytrzymał przy wysokim blacie, na
którym zwykle podawano wczesne śniadania. Stał za nią tak blisko, że czuła,
jak bardzo jest podniecony. Zaczęła się bezwiednie ocierać o jego nabrzmiałą
męskość.
Nie potrafiła mu się oprzeć. Delikatnie rozsunął jej nogi i przyciągnął jej
biodra do siebie, by znów w nią wejść. Amira zaciskała dłonie na kuchennym
blacie, czekając na ponowny spazm rozkoszy.
Jak to możliwe, że tyle lat mogła żyć bez niego? Bez tej bliskości, bez
tego bycia jednym ciałem? Kiedy dłonie Brenta znalazły się na jej piersiach, a
80
R
L
T
jego palce zaczęły pieścić jej sutki, Amira musiała przyznać, że nigdy nie
przestała go kochać i nigdy nie przestanie.
Oblała ją fala gorąca, kiedy wbił się w nią z całej siły. Poddawała się
temu rytmowi rozkoszy, przejmując aktywność, gdy chciała, by poruszał się w
niej szybciej i wchodził w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Jej zduszony
okrzyk świadczył o tym, że osiągnęła orgazm.
Amira z westchnieniem opadła na blat, podpierając się rękami.
Kiedykolwiek wejdzie do tej kuchni, będzie pamiętać te chwile bezgranicznego
upojenia. Brent ujął ją pod pachy i obrócił do siebie.
Musiał się szybko opanować i nie zapominać, że seks z Amirą nie może
wpłynąć na to, by zapomniał o swoich planach. Powinien być czujny. Pożądał
jej jak żadnej innej kobiety, a ona czuła to samo. Cudownie było znów się z nią
kochać, ale... Musi pamiętać o tym, co mu zrobiła i o tym, że poprzysiągł
zemstę. Również o tym, że przez jej lekkomyślność upada Fundacja Nadziei.
Wygładził jej potargane blond włosy i pocałował w usta.
To było... nie potrafił znalezć słów.
Sądził, że zaspokoiwszy swoje pożądanie, będzie się mógł odprężyć. Ale
było odwrotnie. Wciąż nie miał jej dość.
Tak, to było... uśmiechnęła się Amira. Czy chciałbyś... ? spytała.
Zawsze chcę odparł ale przyda się też coś do jedzenia.
Amira wyjęła z lodówki typową potrawę dla Australii i Nowej Zelandii
placek z mięsem. Jednak ten placek nie zawierał mięsa, tylko jarzyny i grzyby.
Na pewno nie robiła go sama, pomyślał Brent. W Auckland było mnóstwo tego
typu piekarni. Potem postawiła na blacie tacę serów. Następnie owoce, świeże
warzywa, bagietkę i trzy miseczki sosów. Zwietnie się przygotowała, stwierdził
z uznaniem.
81
R
L
T
Wez wino i kieliszki, a ja zaniosę sery na górę. Reszta będzie pózniej
powiedziała.
Słowo pózniej" spodobało się Brentowi. Oznaczało, że przedtem jeszcze
coś się będzie działo. Wziął butelkę wina i dwa kieliszki i udał się za Amirą do
swojego pokoju.
Zanim pojawiła się motorówka, by ich zabrać do miasta, zdążyli ustalić
listę gości i te szczegóły ślubu, które Amira uznała za ważne. Podczas pobytu
w Windsong Brentowi czasem ściskało się serce na myśl, że kiedy zrealizuje
swój plan, Amira znajdzie się w okropnej sytuacji. Tutaj była jego dawną
Amirą, prostą, wesołą, a może nawet kochającą. Ale on nie miał do niej
zaufania. To mogła być tylko gra. Pamiętał, co mu zrobiła osiem lat temu, a
teraz, o czym był przekonany, jej bezmyślność i nieliczenie się z innymi
ludzmi doprowadziło Fundację Nadziei do ruiny. Ona nigdy nie musiała
walczyć o przeżycie. Ciekawe, jak sobie z tym poradzi.
Zdziwił się, kiedy przyjechały po nich dwa samochody.
Nie chcesz jechać do mnie? spytał.
Przykro mi, ale nie mogę. Amira unikała jego wzroku. Jutro muszę
bardzo wcześnie wstać.
Ja też przyznał Brent.
Był przekonany, że ona coś przed nim ukrywa, ale nie wiedział co. Teraz
znów miał do czynienia z prawdziwą Amirą. Ucisk serca, jaki odczuł przedtem
na myśl o krzywdzie, którą jej wyrządzi, był tylko przelotną chwilą słabości.
Na nabrzeżu czekał na nich fotoreporter, jeden z tych, którzy uporczywie
im towarzyszyli.
Dajmy się sfotografować zaproponował.
82
R
L
T
Wziął Amirę w ramiona. Czując jego usta na swoich wargach, rozchyliła
je, by mógł pogłębić pocałunek. Nigdy nie będę jej miał dosyć, pomyślał
Brent.
Gdyby nie to, że wcześnie rano lecę do Sydney, nie poprzestałbym na
tym pocałunku szepnął.
Będę czekać na twój powrót powiedziała Amira, pocałowała go w
policzek i wsiadła do czekającej na nią limuzyny.
Brent stał przez chwilę, nadal czując jej ciało przy swoim ciele. Jego
powrót z Sydney nie będzie radosnym wydarzeniem dla Amiry. Zbliża się czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]