[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pod nim.
Jego spokój i opanowanie prysły jak bańka mydlana.
S
R
Powiedziała, że go pragnie, więc będzie trzymał ją za
słowo.
Wargi Traya wpiły się w usta Jenny. Z wrażenia aż jęk-
nęła. Tę chwilę wyobrażała sobie wiele razy. Chciała, by
Tray przestał się kontrolować i dał ponieść zmysłom. Ni-
gdy jednak nie potrafiła wyobrazić sobie iskier, który-
mi emanowało teraz jego ciało. Iskier, które przenikały ją
do głębi, wywołując nie znane dotychczas, zmysłowe od-
czucia.
Jenny przestała myśleć, gdy Tray językiem zaczął badać
jej usta. Odsuwał wargi i znów je przybliżał, wzmagając
pieszczotę.
Jenny poddała się fali pożądania. Tray wzniecił w niej
ogień. Przestała być opanowana i ostrożna. Spalało ją pod-
niecenie. Promieniowała z niej teraz najbardziej prymityw-
na energia.
Dłonie Jenny odnalazły jedwabiste, spłowiałe od słońca
włosy leżącego na niej mężczyzny. Przycisnęła brzuch do
jego bioder. Przylgnęła piersiami do umięśnionego torsu.
Tak. To było to, czego od dawna pragnęła.
Po raz pierwszy w życiu poczuła, że jest kobietą. Praw-
dziwą kobietą.
Oderwał usta od jej warg. Ujął w dłonie głowę Jenny
i wpatrywał się uważnie w roznamiętnione niebieskie
oczy, które go uwiodły. Starał się przeniknąć je na wylot.
Wyczytać w nich wszystko.
- Nie boisz się - stwierdził miękkim głosem. Złagod-
niały rysy jego twarzy. Uśmiechnął się ciepło i czule.
Z niezwykłą delikatnością wycisnął na wargach Jenny lek-
ki pocałunek. - Posłuchaj - szepnął. - To jeszcze nie jest
wszystko, co nas łączy. Będzie więcej...
Jenny westchnęła głęboko.
S
R
- To... to już jest więcej, niż kiedykolwiek doznałam.
- Taka właśnie jest miłość -po chwili odezwał się Tray.
- Zakochałem się w tobie, Jenny Louise Rossi. Musisz
o tym wiedzieć. Nie masz pojęcia, jak długo czekałem na
tę chwilę. Na to, co robimy teraz razem. Jest tak dobrze,
tak uroczo. ..tak pięknie!..
W oczach Jenny zaszkliły się łzy. Tray nie mógł znalezć
odpowiednich słów, by wyrazić swoje uczucia. Fakt, że
przedkłada emocje nad czysto fizyczną przyjemność, był
dla Jenny niezwykle ważny.
Dłońmi drżącymi ze wzruszenia objęła Traya za szyję.
Jej drżące wargi nie były w stanie wymówić słów, które
cisnęły się jej do gardła: Ja także cię kocham.
- Jenny...
Wyszeptał to imię tak, jakby osoba, która je nosiła, była
kimś absolutnie cudownym. Kiedy zaczął ją całować,
wzmogło się jego pożądanie.
Jenny zaczęła brać udział w miłosnej grze. Ich języki
wykonywały erotyczny taniec.
Trzymając się mocno w objęciach, tarzali się na kołdrze
leżącej pod gigantycznym kaktusem, w blasku zachodzą-
cego pustynnego słońca.
Znalezli w sobie dość siły, by wykazać się niezwykłą
wręcz cierpliwością; Przedłużali wstępne pieszczoty. Potrafi-
li, cieszyć się każdą chwilą pierwszego zespolenia. Miłosne-
go aktu, który będą pamiętali przez całe życie. Wyryje się im
w pamięci każdy dotyk; każde spojrzenie i każde nowe od-
krycie. Te właśnie chwile stały się dla nich najważniejsze.
Drżącą ręką Tray odpinał powoli guziki przy bluzce
Jenny. Nie miała na sobie biustonosza. Odsunął poły bluz-
ki, a widok, który ukazał się jego oczom, wprawił go w za-
chwyt i wywołał następną falę pożądania.
S
R
Dłonie Traya zaczęły poruszać się szybciej i coraz bar-
dziej niecierpliwie. Jak niewidomy, dotykiem sprawdzał
gładkość jedwabistej skóry i miękkość gorących piersi. Je-
go usta drażniły łaknące pieszczot, sterczące sutki. Ssał je
i lekko kąsał.
Ciało Jenny wygięło się w łuk. W miarę jak tonęła
w czeluściach złotych oczu Traya, coraz mocniej wbijała
palce w jego ramiona. Głód pożądania sprawił, że stała się
wilgotna. I niecierpliwa.
Odruchowo zaczęła zmysłowo poruszać biodrami. Tra-
ya cieszyła powolna gra miłosna, lecz jego ciało zaczęło
gwałtownie domagać się spełnienia. Zrzucił z siebie ubra-
nie, a potem pomógł Jenny pozbyć się dżinsów. Ledwie
panował nad sobą. Ale dla tej niezwykłej kobiety był gotów
uczynić wszystko.
Nie dzieliły ich już żadne ubrania. Ani wątpliwości.
%7ładne zahamowania.
Jenny zachwycała się ciałem Traya. Ponad jego umięś-
nionymi ramionami lśniło nisko na niebie wieczorne, za-
chodzące słońce.
Gorące, pustynne powietrze stygło szybko. Jego po-
wiew przyjemnie chłodził rozgorączkowane ciała, Jenny
zdawało się, że przeżywa cudowny sen; na jawie. Jej do-
tychczasowe senne marzenia nigdy nie były tak wyraziste.
Palce Traya pieściły piersi Jenny, gdy ostrożnie i powoli
wsuwał się między jej uda, W oczach leżącej zobaczył
dzikie, nieokiełznane pożądanie, Powtarzała szeptem jego
imię:
- Tray... Tray... Tray...
Słysząc, jak wymawiają je wilgotne, obrzmiałe kobiece
wargi, Tray poczuł się bardziej kochany, lepiej przyjmowa-
ny i potrzebniejszy niż kiedykolwiek przedtem.
S
R
Wtulił się w nią. Aż jęknęła z wrażenia.
- Jenny, spójrz na mnie - zażądał szorstkim z podnie-
cenia głosem. - Spójrz na mnie.
Ledwie go słyszała, bo tak głośno biło jej serce. Zmusiła
się, żeby wytrzymać palący wzrok Traya. Poczerwieniała
na twarzy i szyi. Niech to się stanie teraz, pomyślała. Nigdy
tak bardzo na niczym jej nie zależało.
Patrzyła Trayowi prosto w oczy, chcąc przekazać mu
swoje gorące pragnienie. Zrozumiał jej prośbę.
Naprężył ciało.
Powoli... Powoli...
Oczy Traya rozszerzyły się i zaraz potem, skoncentro-
wane na twarzy Jenny, zasnuły mgłą, tak jakby obezwład-
niła go siła przeżywanych doznań.
Pragnął myśleć o kobiecie, która pod nim leżała lecz
już nie potrafił.
Potrzebował jej. Potrzebował... Potrzebował...
W krótkich chwilach przytomności Jenny zauważała
wysiłki Traya. Za wszelką cenę starał się nie stracić samo-
kontroli. Chciała, żeby mu sięto przestało udawać.Pragnę-
ła, żeby zawładnęły nim wszechpotężne zmysły,
Celowo rozsunęła nogi.
Poczuła, jak zadrżał na całym ciele. Chwilę potem przy-
ciągnął ją mocno do siebie. Jego ciało zaczęło wykonywać
zmysłowe, rytmiczne ruchy.
Był zdziwiony, gdy biodra Jenny przejęły inicjatywę.
Zaczęły kołysać się, sprawiając, że wchodził w nią coraz
głębiej. Jenny szalała z pożądania. Walczyła o wyzwole-
nie. Z napięcia. Tylko on, Tray, mógł je rozładować.
Zaczęła'krzyczeć:
I w tym momencie przestał się kontrolować.
Wbił się mocno w jej ciało. Raz. Drugi. Dziesiąty.
S
R
W przebłysku świadomości zobaczył, jak Jenny gwał-
townym gestem odrzuca głowę w tył i tak silnie zagryza
wargę, że pojawia się na niej kropelka krwi.
Widok ten podniecił Traya jeszcze bardziej. Zaczął moc-
niej ją pieścić.
- Kocham cię - szeptał zduszonym głosem. - Kocham
cię... Kocham... Och, Jenny...
Usłyszał jęk rozkoszy. Zwiadomość, że potrafił do-
prowadzić ją do stanu najwyższej ekstazy, jeszcze bar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •