[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wiedziałam, że wciąż tu jesteś. - Wzięła kubek, ściskając go jak koło ratunkowe.
Od chwili, gdy się tu znalazła, dygotała z zimna.
- Ja też mam mieszane uczucia co do naszej przyszłości, tak jak ty, ale nie mogłem was
zostawić.
- Nie chcę, żebyś nas zostawił. - Gabby wciągnęła powietrze, a potem je wypuściła. - Je-
śli ty tego chcesz, uszanuję twoją wolę. Ale pragnęłabym, żebyś był częścią naszej rodziny.
Neil się zaśmiał.
- Zawsze mówisz wprost, to jedna z rzeczy, która mi się w tobie spodobała. Z Karen nig-
dy nie wiedziałem, na czym stoję.
- Życie jest za krótkie na gierki. Teraz rozumiem, co to znaczy. Mój tata zawsze powta-
rzał, że należy chwytać szansę, kiedy się pojawia, bo drugiego razu może nie być.
- Twój ojciec był mądrym człowiekiem. Szkoda, że go nie poznam.
- Ja też żałuję, polubiłbyś go, a on ciebie.
- Może poznam go przez jego wnuka.
- Naprawdę tego chcesz? To wnuk Bryce'a Evansa, ale także syn Gavina.
- Opowiedz mi o moim bracie. Wiesz o nim coś, co ja powinienem wiedzieć.
Nareszcie. Gabby wzięła głęboki oddech.
- Poznaliśmy się na seminarium w Chicago jakieś dziewięć miesięcy temu, parę tygodni
po pogrzebie mojego ojca. Czułam się samotna. Prócz ojca nikogo nie miałam. Żadnych krew-
nych poza dalekimi kuzynami. Byliśmy ze sobą bliżej niż większość ojców i córek. On mnie
wychował. Wówczas nie wróciłam jeszcze do pracy i czułam, że muszę coś zmienić. Byłam
zagubiona. Wybrałam się na seminarium z pediatrii, bo stwierdziłam, że skoro przyjmuję na
świat dzieci, nie zaszkodzi dowiedzieć się czegoś o postępie w tej dziedzinie medycyny.
- I tam poznałaś Gavina.
Gabby przytaknęła.
- Był wykładowcą. Wspaniałym, pełnym pasji. Chyba trochę się w nim zadurzyłam, bo
nie słyszałam nikogo, kto mówiłby o swojej pracy z taką miłością. Opowiadał o prowadzeniu
praktyki na prowincji. Prosił, żebyśmy nie skreślali tej opcji, rozważając zmianę miejsca pracy.
Po wykładzie ludzie go otoczyli i mówili, że dał im wiele do myślenia.
- Naprawdę?
Gabby kiwnęła głową.
- Był dla mnie serdeczny, kiedy bardzo tego potrzebowałam. Dzięki niemu nie myślałam
o tym, o czym nie chciałam myśleć. Może byłam trochę zakochana, może tylko zauroczona.
Ale to nie było nic stałego, zrozumieliśmy to bardzo szybko. Za to przez kilka dni pomagaliśmy
sobie wyjść z dołka.
- On też był w dołku?
- Nie mówił na ten temat, ale widziałam to w jego oczach. - Tak podobnych do oczu Ne-
ila. Lekko uniosła głowę i opuściła powieki, starając się przywołać w pamięci Gavina. Zabaw-
ne, bo widziała Neila. - Sądziłam, że jestem bezpłodna, ale najwyraźniej Bryce miał się uro-
dzić. Chciałam, żeby Gavin wiedział o jego istnieniu i brał udział w jego życiu, gdyby wyraził
taką chęć.
- Nie bałaś, się?
- Bałam. Mógł zażądać pełnej czy częściowej opieki nad dzieckiem. Na to bym się nie
zgodziła.
- Więc dlaczego postanowiłaś go powiadomić? Inaczej by się nie dowiedział.
- Bo tak należało. Bryce miał prawo znać swojego ojca i vice versa. - Szpitalne światło ją
raziło, więc je wyłączyła. Potem się odwróciła, by lepiej widzieć Neila. - Wszystko tak dobrze
się układało. Spodziewałam się dziecka, choć twierdzono, że to niemożliwe. Zakochiwałam się
w mężczyźnie, a myślałam, że już mi się to nie zdarzy. Ale tamtego dnia, gdy zobaczyłam ta-
blicę z imieniem Gavina... Na to nie można być przygotowanym. Gavin cię skrzywdził, a ja,
nosząc jego dziecko, zakochałam się w tobie.
Zabrakło jej słów. Z przerażeniem myślała, co powie Neil. Jej los leżał w jego rękach.
- Gavin i ja byliśmy... w chwili, gdy zmarł, byliśmy prawie pogodzeni. On się zmienił.
Dostrzegłem to, gdy wrócił z Chicago. Zadzwonił do mnie, kilka razy rozmawialiśmy przez
telefon. Przeprosił mnie za to, że zrujnował moje małżeństwo. Błagał mnie o wybaczenie, a ja
odparłem, że jeszcze nie jestem gotowy, może z czasem...
- To dobrze - rzekła Gabby z rosnącą nadzieją.
- Zbyt dużo było złych uczuć, żeby to załatwić w parę dni czy tygodni. Chyba to rozu-
miał.
- Pewnie stąd ten jego psychiczny dołek. Żałował tego, co ci zrobił. Wszyscy popełniamy
błędy. Może zdał sobie sprawę, że największym błędem była utrata brata.
Neil wzruszył ramionami.
- Może. Nigdy się nie dowiemy.
- Wiemy, że człowiek, którego poznałam, nie był tym, który zabrał ci żonę. Nie wiemy,
co go zmieniło. Prawdopodobnie pragnienie odnowienia kontaktu z tobą. Sądzę, że jego wykład
dotyczył White Elk, choć ta nazwa nie padła. Medycyna była jego pasją, tak jak twoją.
- Nie układało nam się z Karen, kiedy Gavin wkroczył między nas. Nie powinienem był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •