[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziećmi czekał zdenerwowany przed ich domem.
Anna często była zamyślona, wciąż na nowo
analizowała swoje życie, dawne i aktualne, nie mogła
poradzić sobie z własnymi emocjami. Nie całkiem
świadomie, ale oddalała się od Michała, a on, czując
to, próbował jeszcze bardziej się do niej zbliżyć. Gdy
była smutna, apatyczna, koniecznie starał się ją
rozweselić, zabierał do kina, do restauracji. Przynosił
prezenty, których nie chciała, ale udawała, że
sprawiają jej przyjemność. Dzwonił do niej kilka razy
dziennie, by zapytać, co robi lub gdzie się wybiera. Z
jednej strony schlebiała jej ta troska, z drugiej
trochę męczyła. Michał pomagał jej w opiece nad
dziećmi, ale teraz, gdy chodziły do przedszkola i były
dużo bardziej samodzielne, nie było jej już tak
ciężko. Chłopcy nie mieli nic przeciwko wyjściom
razem z Michałem, nie chcieli jednak zostawać z nim
samym, zawsze musiała być z nimi matka. Zdarzało
im się również pytać, kiedy wreszcie mama wróci do
taty i zamieszkają w swoim dawnym domu. Anna
bardzo potrzebowała wsparcia i takie najczęściej od
partnera otrzymywała, a problemy, które się
pojawiały, tłumaczyła swoim niezdecydowaniem.
Uważała, że sama je tworzyła w swojej głowie,
prowokowała.
Na tydzień przed rozprawą Michał musiał pilnie
wyjechać do Gdańska, organizowano tam aukcję, na
której licytowany miał być jeden z jego obrazów.
Choć miało go nie być zaledwie kilka dni, Anna
czuła się bardzo samotna, dlatego niezmiernie
ucieszył ją e-mail, który dostała w drugim dniu
nieobecności partnera.
Najdroższa Aniu! Mój Ty Aniele! Wiem, że
przechodzisz trudny okres w życiu, a ja cierpię wraz
z Tobą. Wiem jednak, że nasza miłość jest silniejsza
niż jakiekolwiek uczucie łączące innych ludzi.
Pasujemy do siebie jak elementy układanki,
tworzymy idealny obraz. Bez Ciebie jestem nikim,
Ty beze mnie nie istniejesz. Natomiast razem
możemy wszystko. Dla Ciebie zrobię wszystko i
pragnę, byś i Ty zrobiła wszystko dla mnie. Nasze
problemy niedługo się rozwiążą i nikt nigdy więcej
nie stanie nam na drodze. Kocham Cię, Jedyna i
Niepowtarzalna. Twój Michał.
Rozczulił ją tymi słowami. Bardzo ich w tej
chwili potrzebowała. Nie pamiętała już, kiedy Robert
mówił, że ją kocha, nie wspominając już o poetyckim
określaniu uczuć do niej. Michał niewątpliwie był
artystą, nie tylko w obrazie, ale też w słowie. Nikt
inny nigdy nie zwracał się do niej w ten sposób.
Uwierzyła, że nic nie było dziełem przypadku,
musiała przejść przez to, co przeżyła, by na swojej
drodze spotkać właśnie jego. Przecież zawsze
marzyła o tym, by być u boku prawdziwego
mężczyzny, który jest gotów zrobić dla niej
wszystko, który dostrzegał w niej cały jej potencjał i
miłość, który zamierzał o nią walczyć. Poczuła, że
wygrała los na loterii i postanowiła być silna, przejść
przez rozwód z podniesioną głową i udowodnić
Michałowi, że dobrze ulokował swe uczucia, że
kobieta, którą wybrał, na niego zasługuje. Jednak w
jej głowie pojawiła się wątpliwość, czy aby na pewno
gotowa jest na bliskość, jaką obdarzał ją Michał.
Było jej z nim dobrze, darzyła go przyjaznią,
wydawało jej się, że nawet go kocha, ale nie
potrafiłaby mówić o miłości aż po grób. Przeżyła już
w życiu taki zawód, że wątpiła, by mogła jeszcze
pokochać kogokolwiek bezwzględną miłością.
Zadrżała. W jej sercu nagle pojawił się nieokreślony
lęk. Poczuła, że znów wznosi wokół siebie osłonę,
barierę przed zranieniem. Chyba jestem nienormalna
pomyślała powinnam iść do psychiatry, albo
chociaż do psychologa. Nie radzę już sobie, jestem
rozchwiana emocjonalnie i nie wiem sama, czego
chcę . Zdawała sobie sprawę, że coraz trudniej jest
jej trzezwo ocenić sytuację. Otaczające ją osoby w
jednej chwili były bliskie, w innej niemal wrogie. Nie
potrafiła właściwie odczytywać wysyłanych w jej
kierunku sygnałów, nie ufała już swojej intuicji,
rozum nakazywał wszędzie dopatrywać się podstępu,
a serce pragnęło bezwarunkowej miłości.
* * *
Nadszedł termin kolejnej rozprawy. Sąd zdążył
zawiadomić świadków, jednak na rozprawie tej jako
pierwsi mieli być przesłuchani ci powołani przez
stronę powodową. Na kolejnym terminie sąd miał
przesłuchać świadków ze strony Roberta. Zgłosił on
w tym celu Marcina, męża Agaty oraz Wojtka,
kolegę, który był świadkiem na ich ślubie.
Po wywołaniu sprawy sąd ustalił, kto stawił się
na niej, a następnie standardowo zapytał, czy strony
nie doszły przypadkiem do porozumienia. Kiedy obie
strony pokręciły przecząco głowami, sąd poprosił
Michała Dawidowicza, by stanął za barierką, na
miejscu dla świadków, i odpowiadał na zadane mu
pytania. Wcześniej jednak poprosił go o
wylegitymowanie się dowodem osobistym.
Proszę powiedzieć, kim pan jest dla stron?
Jestem& Mieszkam z powódką.
To znaczy jest pan jej konkubentem?
Można tak powiedzieć, choć nie lubię tego
słowa.
Proszę zaprotokołować: konkubent powódki
sędzia podyktowała protokolantce, a następnie
zwróciła się do świadka: Jak długo państwo się
znają?
Znamy się od dwa tysiące ósmego roku.
Przedstawiła nas sobie moja siostra, która jest
przyjaciółką obu stron. Byliśmy zaproszeni do nich
na siódmą rocznicę ślubu. Wtedy się poznaliśmy, ale
potem przez długi czas nie mieliśmy kontaktu. Chyba
po roku spotkaliśmy się przypadkiem w parku,
zamieniliśmy kilka słów. Kiedyś znów przelotnie się
widzieliśmy i Anna powiedziała mi wtedy, że
poszukuje pracy. Zaproponowałem jej pracę w mojej
galerii i zaczęliśmy spotykać się częściej, ale zawsze
tylko na stopie przyjacielskiej. W któreś wakacje
pojechaliśmy razem z Anną, Robertem, moją siostrą i
jej mężem do Chorwacji. I właściwie na tym przez
wiele lat polegały nasze kontakty.
A kiedy stał się pan konkubentem?
Anna zamieszkała u mnie zaraz po
wyprowadzce od męża, ale parą staliśmy się pózniej,
dopiero po tym, jak złożyła pozew o rozwód.
Czy wcześniej mieli państwo romans?
Nie. Kategorycznie zaprzeczam. Anna jest
osobą bardzo uczciwą i słowną. Nie pozwoliłaby
sobie na romans, gdyby jej małżeństwo nie było
skończone. Zresztą bardzo ciężko było jej związać się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]