[ Pobierz całość w formacie PDF ]
upokorzenia. Rodzice bezustannie powtarzali jej, żeby trzymała się z dala od
takich mężczyzn. Dlatego właśnie, mimo że kochała Johanna, postawiła
sprawę jasno. Powiedziała mu, że nie jest taka jak większość jej koleżanek i
sprawy miłości traktuje serio. Razem zdecydowali, że kochać się będą
dopiero po ślubie. A ona ubiegłego wieczora złamała to postanowienie. Przez
resztę wieczoru prawie się nie odzywała. Cecil, przeciwnie, był ożywiony i w
dobrym humorze. Zdziwił się trochę, kiedy Cathy powiedziała, że idzie spać i
gdy podkreśliła słowo sama .
Przyjął to jednak bez protestów.
Kiedy się pożegnali i Cecil poszedł do swojego pokoju, Cathy usiadła w
fotelu. Nagle zauważyła kartkę leżącą na podłodze. Była to pocztówka ze
Szkocji. Mimowolnie podniosła ją do oczu, nim zdała sobie sprawę, że była
adresowana do Cecha.
Mam nadzieję przeczytała że równie miło jak ja wspominasz nasze
ostatnie spotkanie. Do zobaczenia za miesiąc. Betty . Stanęła jak rażona
gromem. Zerknęła na datę. Kartka nadeszła wczoraj.
Czuła, że kręci jej się w głowie.
A więc w życiu jej ukochanego była jakaś inna kobieta. Na pewno to z nią
właśnie rozmawiał przez telefon. Choć wszystko wskazywało na to, że tamtą
rzucił, wcale jej nie pocieszało. Przecież z nią mógł postąpić tak samo. Jak
mogła być tak głupia, by sądzić, że w jego życiu nie ma nikogo.
Cios został zadany tak nagle, że nie wiedziała, jak zareagować. Po chwili
wahania uznała jednak, że jedyne, co może zrobić, to spakować się i
wyjechać. %7łeby chociaż próbował jej wyjaśnić, wytłumaczyć. Ale Cecil
zbagatelizował całą sprawę i mimo pytań nic jej nie chciał powiedzieć o
nieznajomej, z którą rozmawiał.
Strona nr 58
CIEC PRZEZNACZENIA
Nie wspomniał też o pocztówce której treść była jednoznaczna. Pewnie
miał nadzieję, że Cathy jej nie zobaczy. Czemu jednak nie zniszczył
widokówki? Chciał zachować ją sobie na pamiątkę miłej znajomości?
Wszystkie te rozważania utwierdziły ją w przekonaniu, że powinna
wyjechać. Wiedziała, że jeśli się pospieszy, zdąży na nocny autobus
wyruszający do Stambułu z pobliskiego miasteczka. Szybko wrzuciła swoje
rzeczy do torby i zapukała do pokoju Freddiego.
Zaskoczony archeolog podniósł głowę znad rysunków.
Co się stało, Cathy? zapytał zdziwiony. Wyglądasz na bardzo
zdenerwowaną.
Czy mógłbyś mnie zawiezć do miasta? zapytała łamiącym się głosem.
Oczywiście, ale powiedz mi wreszcie, co się wydarzyło. Gdzie jest Cecil?
dopytywał się oszołomiony.
Po prostu muszę wyjechać. Dostałam wiadomość, że rodzice mieli
wypadek skłamała na poczekaniu.
To okropne! Jak to się stało? Czy są ranni? Freddy wyrzucił z siebie
wszystkie te pytania, szybko wkładając buty i koszulę. Już jedziemy!
krzyknął i popędził do wozu.
W drodze Cathy ogarnęły wątpliwości. Może to po prostu zwykłe
nieporozumienie usiłowała przekonać samą siebie.
Na dworcu autobusowym Freddy kupił jej bilet i zaniósł torbę do luku
bagażowego. Nie miała już czasu, żeby porozmawiać z nim, choć miała na to
wielką ochotę. Może Freddy mógłby jej pomóc. Oprócz niego nie było
nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić o radę. %7łałowała teraz, że nie zaczęła
rozmowy w samochodzie. Po drodze jednak musiała wymyślać dalsze
kłamstwa o rodzicach, ponieważ Freddy ciągle pytał ją o jakieś szczegóły.
Czy jesteś pewna, że wszystko w porządku? Czy Cecil wie o twoim
wyjezdzie? dopytywał się zaniepokojony.
Nie martw się, powtórz mu tylko... zastanowiła się przez chwilę.
Zresztą to nie ma znaczenia. Po prostu nie wyobrażam sobie siebie i Betty u
jego boku! wykrzyknęła niespodziewanie dla siebie samej.
Freddy stał osamotniony na pustoszejącym placu.
Jakiej Betty? Nic nie rozumiem! powiedział bezradnie, ale Cathy już
tego nie słyszała.
Wsiadła już do autobusu i z daleka pomachała mu ręką. Bała się odwrócić
głowę, żeby Freddy nie zauważył jej łez. Pojazd ruszył i światła miasteczka
wkrótce rozpłynęły się w ciemności. Dopiero teraz poczuła, że jest jej
chłodno. Cały dzień chodziła w krótkich szortach i bardzo wydekoltowanej
jedwabnej bluzce. Kiedy podjęła decyzję o wyjezdzie, w zdenerwowaniu nie
pomyślała o tym, żeby założyć coś cieplejszego. Teraz wszystkie jej rzeczy
jechały w bagażniku i nie było szans, żeby się przebrać. Zaczęła się trząść.
Nie wiedziała, czy na skutek zdenerwowania czy z zimna.
Strona nr 59
Edith Flanagann
A więc tak kończyła się jej przygoda w Turcji, pomyślała. Uśmiechnęła się
gorzko. Przez chwilę sądziła, że zniknęło fatum ciążące nad jej życiem. Już
myślała, że odwrócił się zły los.
Wydawało się, że szczęście jest o krok.
Pomyślała o Cecilu. Czy byliby razem szczęśliwi? Ale nie wytrzymałaby
przecież ciągłej obawy i strachu, że pewnego dnia odejdzie i wróci do Betty.
A jeśli były jakieś inne?
W kącikach oczu znowu zakręciły się jej łzy. Starannie wytarła je
chusteczką i szepnęła cicho: Catherine Schroeder, pani ma jednak chyba
pecha . W końcu jednak zmęczenie wzięło górę nad zdenerwowaniem i
skulona w kłębek Cathy zasnęła.
Obudził ją dopiero uporczywy dzwięk klaksonu. Otworzyła oczy i
rozejrzała się dookoła. Autobus nadal jechał po krętej drodze wśród skał.
Niebezpiecznie blisko autobusu pędził jakiś samochód bezustannie trąbiąc.
Cathy przez moment wydawało się, że to jeep Cecila. To niemożliwe
skarciła się szybko w duchu i odwróciła wzrok od szyby. Szaleni kierowcy
nie należeli w Turcji do rzadkości. A Cecil nie mógł przecież tak szybko
dowiedzieć się o jej odjezdzie.
Kątem oka zdążyła zauważyć, że samochód wyprzedził ich i zatarasował
drogę.
Autobus zatrzymał się z piskiem hamulców. Kierowca wstał ze swojego
fotela głośno złorzecząc. Nim jednak zdążył wyjść i zwymyślać
zwariowanego szofera, drzwi otworzyły się i do środka wbiegł mężczyzna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]