[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie odrobinkę pamiętać. Dobrze?
 Dobrze  skinęła głową i wbiegła do bramy, jakby przed nim uciekała.
Zdarzenie to przejęło ją ogromnie. Przez cały wieczór nic nie robiła, tylko myślała o Pawle
Dalczu i o jego zachowaniu się w samochodzie. Jakkolwiek mogła to tłumaczyć, nie ulegało
wątpliwości, że wywarła na nim dodatnie wrażenie. W fabryce wszyscy mówili, że w ogóle
na kobiety nie zwraca uwagi. Nie na próżno odwiózł najpierw Ottmana... Ile razy przychodził
do gabinetu Krzysztofa, zawsze z nią rozmawiał i okazywał dla niej szczególne względy.
Początkowo myślała, że to przez wzgląd na Krzysztofa. Teraz jednak wiedziała, że mu się
bardzo podoba. Nie wiedziała tylko, co z tego będzie, nie wiedziała, jak ma postępować w
stosunku do niego, no i do Krzysztofa. W każdym razie Krzysztofowi nie wspomni ani sło-
wem o tym wszystkim...
Zasypiając doszła do przekonania, że los człowieka bywa dziwny i że nigdy nie wiadomo,
jak się życie ułoży. Najlepiej tedy zostawić wypadki ich własnemu biegowi.
Nazajutrz po przebudzeniu się całe wczorajsze zdarzenie wydało się jej czymś fantastycz-
nym, jakimś przygodnym kaprysem Pawła Dalcza, który na pewno już sam o nim zapo-
mniał... Na próżno też za każdym otwarciem drzwi gabinetu odwracała głowę od maszyny.
74
Nie przyszedł. Podczas przerwy obiadowej spotkała go na korytarzu. Rozmawiał z szefem
buchalterii, lecz wcale jej nie zauważył. Był jakiś chmurny i grozny.
O trzeciej umyślnie zwlekała z wyjściem. Pod oknami stała limuzyna dyrektorska, lecz on
nie wychodził. Wróciła do domu sama, gdyż i Ottmana nie było. Czytała wiersze, nie mogąc
złapać ich treści, wreszcie rozpłakała się, owinęła się w ciepły szal i tak przesie-1 fonować
albo przysłać bodaj kilka słów, świadczących o tym, że pamięta. Bardzo to nieładnie z jego
strony...
 Panno Marychno, herbata na stole!  rozległ się głos gospodyni.
 Już idę.
W chwili gdy poprawiała włosy, zadzwonił telefon w przedpokoju.
 Jakiś pan do pani, panno Marychno  zawoła gospodyni.
Krzysztof!  pomyślała Marychna  jak to dobrze! Może przyjdzie...
W słuchawce jednak zabrzmiał niski, fascynujący głos Pawła Dalcza:
 Dobry wieczór, miła koleżanko. Dzwonię, by się dowiedzieć, co pani porabia?
 Ach... to pan...
 Dziwi się pani?
 Nie spodziewałam się  powiedziała tak, jakby mówiła: jakże to pięknie, że pan dzwoni.
 To zle. Zapomniała pani o mnie...
 O...
 Czy pani już po kolacji?
 Już  skłamała, sama nie wiedząc dlaczego.
To szkoda. Bo widzi pani, ja jestem głodny, lecz nie mniej spragniony widoku pani, i tak
sobie pomyślałem, że dobrze byłoby zjeść kolację razem. Hm... Nie zlituje się pani nad sa-
motnikiem?
 Ja doprawdy nie wiem  powiedziała i dostrzegła w lustrze swoją uśmiechniętą i zaró-
żowioną twarz.
 Wobec tego ja muszę wiedzieć. Proszę się prędziutko ubrać, za dziesięć minut zajadę i
będę trąbił na dole. Dosłyszy pani?... Zresztą i to jest zbędne. Punktualnie za dziesięć minut
czekam.
Nim zdążyła coś odpowiedzieć, położył słuchawkę.  Tra la la, tra la la  zanuciła Ma-
rychna i szybko zaczęła się przebierać.
 Herbata, panno Marychno!  Dziękuję pani, ale muszę wyjść.
Nagle przyszło jej na myśl, że to bezczelne z jego strony tak rozporządzać się nią. %7łe jest
dyrektorem, to jeszcze nie daje prawa. Właściwie nie powinna schodzić. Cóż on sobie wy-
obraża, że ledwie raczy kiwnąć palcem... Rzuciła okiem na zegarek i z pośpiechem zaczęła
nakładać suknię, tę samą, projektowaną przez Krzysztofa. W tej jest najładniej.
Zbiegła na dół o kilka minut za wcześnie. Dął silny północny wiatr i jej lekkie palto zda-
wało się niczym. Wypatrywała wielkiej ciemnozielonej limuzyny, dlatego też nie spostrzegła
zajeżdżającej taksówki. Dopiero gdy się otworzyły drzwiczki, zorientowała się, że to on.
Nie zdejmując swojej futrzanej czapki, pocałował ją w rękawiczkę i pomógł wsiąść.
 Co pan sobie o mnie pomyśli  odezwała się, gdy wóz ruszył.
Uśmiechnął się:
 Przede wszystkim pomyślę, że pani jest zimno.
Odchylił połowę swego futra i otulił jej nogi.
 Cieplej tak?
 Ale panu będzie zimno.
 To zależy od pani.
 Ode mnie?
1
Następnego wiersza brak we wszystkich wydaniach.
75
 No, tak. Jeżeli panna Marychna będzie dla mnie dobra i miła, to o chłodzie nie ma mo-
wy. Ale jak można w takim lekkim paletku... Trzeba będzie coś na to zaradzić... Zjemy kola-
cję w  Bristolu . Lubi pani  Bristol ?
 Nie byłam tam jeszcze nigdy.
 Mam tam mały interes do załatwienia, ale to nie zabierze wiele czasu.
Już w hallu ogarnęło ją miłe ciepło. W sali restauracyjnej było jeszcze prawie pusto. Or-
kiestra grała cygańskie romanse. Zajęli stolik w dalekim końcu sali.
 Przede wszystkim musimy się rozgrzać  powiedział kelnerowi  piekielny mróz.
 Koniaczek szanowny pan każe? Aosoś? Kawiorek?...
 Byle prędko.
 Ja nie będę jadła  odsunęła talerz Marychna  jestem już po kolacji.
 Nie nalegam, ale przecie coś pani przegryzie po koniaku!
Nigdy jeszcze nie jadła kawioru. Był świetny. Z zazdrością patrzyła na towarzysza, który
bezceremonialnie połykał wielkie jego porcje. Jej nie wypadało, gdyż była już po kolacji.
Wreszcie dała się namówić, gdyż wprost nie była w stanie zapanować nad apetytem, a prze-
kąski to przecie nie jedzenie. Aosoś, śledzie w śmietanie, sałatka z drobiu, sardynki... A do
tego bursztynowy, pachnący winem, a taki mocny koniak... Krzysztof zawsze inaczej dyspo-
nował kolację. Bulion z jajkiem, jakiś indyk, melba i wino białe...
Marychnie już nieco kręciło się w głowie, gdy podano sielawy, była jednak już niegłodna i
w sam czas przypomniała sobie, że miała tylko towarzyszyć:  gotów pomyśleć, że jestem
głodomorem...
Przy sąsiednim stoliku usiadł jakiś pan. Był grubawy, łysy i miał bardzo wyczernione wą-
sy. Kilka razy z zaciekawieniem zerknął ku niej, a gdy jej towarzysz spojrzał nań, wstał i
ukłonił mu się z rewerencją i szarmanctwem starego aktora.
 Kto to taki?  szeptem zapytała Marychna.
Paweł Dalcz nieznacznie machnął ręką:
 Taki sobie jegomość. Właśnie do niego mam interes. No, kieliszek wina, panno Marych-
no.
Po chwili przeprosił ją na krótko i przesiadł się do sąsiedniego stolika. Nie czuła się tym
dotknięta. Uważała za rzecz naturalną, że wielki przemysłowiec ma sprawy do załatwienia w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •