[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieznosne uczucie osamotnienia i znikomosci. Jednostka usiluje wowczas przezwyciezyc
owe uczucia przez wyzbycie sie swego "ja" (w sensie psychologicznym, a nie
fizjologicznym) na. drodze pomniejszania siebie, cierpienia, odbierania sobie wszelkiego
znaczenia. Lecz bol i cierpienie nie sa tym, czego jednostka pragnie; bol i cierpienie to cena,
jaka placi za cel, ktory usiluje z wewnetrznego nakazu osiagnac. Cena jest wysoka. Trzeba
wiec placic coraz wiecej i podobnie jak meksykanski peon wpadac w coraz wieksze dlugi,
nie osiagajac nigdy tego, za co sie placi: wewnetrznego spokoju i ukojenia.
Wspomnialem o perwersji masochistycznej, poniewaz dowodzi ona ponad wszelka
watpliwosc, ze cierpienia mozna poszukiwac. Jednak cierpienie nie jest rzeczywistym celem
ani w perwersji masochistycznej, ani w masochizmie moralnym; w obu wypadkach jest ono
srodkiem do celu: do zapomnienia o sobie. Roznica miedzy perwersja a masochistycznymi
rysami charakteru jest w zasadzie nastepujaca: w perwersji dazenie do wyzbycia sie wlasnego
"ja" wyraza sie za posrednictwem ciala i jest powiazane z uczuciami seksualnymi. O ile w
masochizmie moralnym tendencje masochistyczne opanowuja calego czlowieka i zmierzaja
do zniszczenia wszystkich celow, ktore swiadomie usiluje osiagnac, o tyle w perwersji
sklonnosci masochistyczne ograniczaja sie w mniejszym lub wiekszym stopniu do dziedziny
fizycznej; co wiecej, dzieki polaczeniu z popedem plciowym biora udzial w rozladowaniu
napiecia zachodzacego w sferze seksualnej i w ten sposob znajduja pewne bezposrednie
ujscie.
Unicestwienie indywidualnego "ja" i proba przezwyciezenia tym samym nieznosnego
uczucia niemocy sa tylko jednym aspektem tendencji masochistycznych. Drugi aspekt to
proba wtopienia sie, wspoluczestniczenia w wiekszej i potezniejszej calosci, zewnetrznej
wobec jednostki. Taka potega moze byc czlowiek, instytucja, Bog, narod, sumienie albo
przymus psychiczny. Stajac sie czescia potegi, uwazanej za niewzruszenie silna, wieczna i
urzekajaca, uczestniczy sie w jej mocy i chwale. Czlowiek wyrzeka sie wlasnego "ja" i
rezygnuje z calej zwiazanej z tym "ja" mocy i dumy; traci swoja odrebnosc jako jednostka i
rezygnuje z wolnosci; lecz w zamian uzyskuje nowe poczucie bezpieczenstwa i dumy z
uczestniczenia w potedze, przez ktora dal sie wchlonac, a zarazem zabezpieczony zostal
przed tortura zwatpienia. Osobnik masochistyczny obojetne, czy panem jego jest wladza z
zewnatrz, czy tez jest ona uwewnetrzniona w postaci sumienia albo psychicznego przymusu -
jest odtad wybawiony od koniecznosci decydowania i od ostatecznej odpowiedzialnosci za
wlasny los, a tym samym od watpliwosci, jaka decyzje ma powziac. Koncza sie jego
watpliwosci co do sensu wlasnego zycia, jak rowniez pytania, kim on jest wlasciwie. Jego
zwiazek z potega, do ktorej sie przylaczyl, rozwiazuje te wszystki problemy. Sens jego zycia
i tozsamosc jego "ja" sa odtad zdeterminowane przez wieksza calosc, w ktorej owo "ja" sie
pograzylo.
Wiezy masochistyczne roznia sie zasadniczo od wiezow pierwotnych. Te ostatnie to wiezy
istniejace przed zakonczeniem procesu indywiduacji. Jednostka jest jeszcze czescia swojego
naturalnego i spolecznego swiata, niezupelnie jeszcze wynurzyla sie ze swego otoczenia.
Wiezy pierwotne daja jej prawdziwe bezpieczenstwo i swiadomosc wlasnej przynaleznosci.
Wiezy masochistyczne to ucieczka. Indywidualne "ja" wylonilo sie, nie jest jednak zdolne
urzeczywistnic swej wolnosci; jest pelne leku, zwatpienia i poczucia bezsilnosci. Ja probuje
zatem znalezc bezpieczenstwo w wiezach wtornych (jak bysmy nazwali wiezy
masochistyczne), ale proba ta nigdy nie moze sie udac. Proces wylaniania sie indywidualnego
"ja" nie da sie odwrocic: jednostka swiadomie moze sie czuc bezpieczna i miec zludzenie
przynalezenia, ale w swej istocie pozostaje nadal bezsilna drobina cierpiaca z powodu
roztopienia swojego "ja". Czlowiek i potega, do ktorej przylgnal, nigdy nie stana sie
jednoscia: zasadniczy antagonizm trwa nadal, a wraz z nim i dazenie, czasem nawet zupelnie
nieswiadome, aby przezwyciezyc masochistyczna zaleznosc i stac sie wolnym.
W czym tkwi istota popedow sadystycznych? Znowu nie jest to chec zadawania bolu drugim.
Wszelkie znane nam, roznorodne postaci sadyzmu sprowadzaja sie do jednego istotnego
impulsu, mianowicie checi calkowitego owladniecia druga osoba, zrobienia z niej
bezwolnego obiektu naszej woli, absolutnego dominowania nad nia, stania sie jej Bogiem,
ktory moze uczynic z nia, co mu sie zywnie podoba. Ponizyc czlowieka, zrobic zen
niewolnika - oto srodki do tego celu, skoro zas nie ma wiekszej mocy nad innym
czlowiekiem, jak zadawac mu bol i zmuszac go, aby poddawal sie cierpieniu bez moznosci
obrony, najradykalniejszym srodkiem bedzie sprawic, by cierpial. Rozkosz z zupelnego
opanowania drugiej osoby (lub innych zywych obiektow) jest najistotniejsza trescia popedu
sadystycznego6.
Mogloby sie wydawac, ze owa tendencja do uczynienia siebie absolutnym wladca drugiej
osoby bedzie przeciwienstwem tendencji masochistycznej; czy nie jest rzecza zadziwiajaca,
ze obie sa ze soba tak scisle sprzegniete? Niewatpliwie pragnienie zaleznosci lub cierpienia
jest w praktyce przeciwienstwem checi dominacji i zadawania cierpien drugim. Ale z punktu
widzenia psychologicznego obie tendencje wywodza sie z jednej fundamentalnej potrzeby,
zrodzonej z niemoznosci znoszenia izolacji i slabosci wlasnego "ja". Proponuje okreslic
wspolny cel sadyzmu i masochizmu jako symbioze: w tym psychologicznym sensie oznaczac
[ Pobierz całość w formacie PDF ]