[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozkleił. W kieszeni miałem pierścionek i ten głupi bez... Panicznie się bałem, \e ona się
zgodzi. I jeszcze bardziej, \e się nie zgodzi. Oparł głowę na rękach. Tylko dzięki temu jeszcze
jako tako się trzymała. Po co ona całowała tego dupka?
Trzeba ją było grzecznie zapytać. Na pewno by ci powiedziała.
A ty byś grzecznie zapytał? Aleksij spojrzał na brata mętnymi oczami.
W \yciu! Spuściłbym go ze schodów. Dopiero potem bym zapytał. Michaił westchnął.
Poklepał brata po ramieniu. Ale to ja. Ty jesteś bardziej impulsywny.
Mo\na by go poszukać zastanawiał się głośno Aleksij. Nachylił się nad stołem i
niezdarnie uściskał Michaiła. Razem mu damy wycisk, co, Misza? Jak kiedyś.
Spróbujemy czegoś nowego. Michaił wstał i pociągnął za sobą Aleksija.
Dokąd idziemy?
Wsadzę cię pod zimny prysznic, \ebyś otrzezwiał. Aleksij się zatoczył. Złapał brata za
szyję.
Po co?
śebyś mógł znalezć swoją kobietę. Padniesz jej do nóg i będziesz błagał o przebaczenie.
Nie padnę protestował Aleksij.
Owszem, padniesz. Najlepiej zaraz zacznij się do tego przyzwyczajać, bo jak się z nią
o\enisz, będzie ci cię\ko. Mam w tych sprawach większe doświadczenie.
Bujasz. Oczami duszy zobaczył, jak jego starszy brat rzuca się do stóp Sydney.
Uśmiechnął się i wtedy Michaił wrzucił go pod prysznic. W ubraniu.
Aleksij wszedł do budynku, w którym znajdowało się biuro Bess. Był ju\ prawie trzezwy.
Będę rozsądny, powtarzał sobie w myślach. Przedyskutujemy całą sprawę jak dorośli
ludzie. A jak się nie zgodzi, jak znów mnie wygoni, to ją uduszę. Potem mogę sam siebie
aresztować.
Bess nie było w pokoju. Lori siedziała przy komputerze i zawzięcie stukała w klawiaturę.
Zrobię wam te zmiany na szóstą zawołała, nawet się nie odwracając. Nie ma
strachu. Jak obiecałam, to dotrzymam.
Dopiero potem spojrzała na Aleksija. Wcią\ jeszcze była w Millbrook, więc nie od razu
go poznała. A kiedy poznała, jej oczy zrobiły się lodowate.
Czego chcesz? warknęła.
Muszę się zobaczyć z Bess.
Tu jej niema.
A gdzie jest?
Lori skierowała go w takie miejsce, w które w \aden sposób nie mógł się dostać. Z
przyczyn anatomicznych. Powiedziała to tak spokojnie, tak rozsądnie, \e Alcksij omal się nie
uśmiechnął.
Ale to jej nie wystarczyło. Zatrzasnęła drzwi pokoiku i zamknęła je na klucz. Nikomu
jeszcze nie uszła na sucho krzywda wyrządzona jej przyjaciółce. Temu padalcowi te\ nie myślała
przepuścić.
Siadaj, gnoju powiedziała. Mam ci coś do powiedzenia.
Powiedz, gdzie ona jest.
Jak piekło zamarznie. Czy ty w ogóle masz pojęcie, co jej zrobiłeś? Popchnęła go tak
silnie, \e o mało sienie przewrócił. Trzeba było od razu wyrwać jej serce i poćwiartować.
Ja zrobiłem? Zaciśnięte pięści wło\ył głęboko do kieszeni. Musiał, \eby jej nie oddać.
Nadziałem się na bardzo ciekawą scenę. Nie powiedziała ci? Jak wszedłem do jej mieszkania,
zobaczyłem, jak się całuje z tym swoim ślicznym dramaturgiem.
Nie masz pojęcia, na co się nadziałeś.
No to mo\e mnie oświecisz? Po moim trupie, pomyślała Lori.
Wcale jej nie znasz, głąbie. Nie masz pojęcia, jaki z ciebie szczęściarz. Bess to
najbardziej kochająca, najszlachetniejsza i najmniej samolubna osoba na świecie. Dla ciebie
przeczołgałaby się po tłuczonym szkle. Lori zaczęła chodzić po maleńkim pokoiku. Bała się, \e
jeśli nie będzie się ruszać, to zrobi temu facetowi jakąś krzywdę. Byłam taka szczęśliwa, kiedy
powiedziała mi o tobie. Widziałam, jak bardzo cię kocha. Po raz pierwszy naprawdę się
zakochała! Nie zaopiekowała się tobą po to, \eby ci znalezć \onę, tylko sama cię pokochała.
Chciała cię mieć dla siebie, rozumiesz?
Po co miałaby mi szukać \ony? Nie rozumiał. Właśnie tak jak się Lori spodziewała.
A jak myślisz, co robiła z tamtymi wszystkimi facetami? Lori prychnęła pogardliwie.
Jasne, wmawiała sobie, \e się zakochała, myślała nawet, \e oni te\ ją kochają. Wysłuchiwała
ich zwierzeń i narzekań, a potem delikatnie podsuwała ich jakiejś kobiecie, którą uznała za
idealną kandydatkę na \onę dla takiego obwiesia. Zawsze trafiała u dziesiątkę.
Chciała wyjść za mą\ za...
Nigdy za nikogo nie chciała wychodzić za mą\. Owszem, zgadzała się na zaręczyny, ale
tylko dlatego, \e nie potrafi ranić niczyich uczuć. Nie zniosłaby, gdyby któryś z nich miał przez
nią cierpieć. Był te\ inny powód: chciała mieć przy sobie kogoś, na kim zawsze mo\na polegać.
Kiedy się okazywało, \e facet się nie nadaje, \e myśli tylko o sobie, zmieniała front i znajdowała
narzeczonemu inna, \onę.
Dlaczego mi...
Jeszcze nie skończyłam. Lori nie zamierzała dopuścić go do głosu. Nie twierdzę, \e
zawsze było to w ten sposób przemyślane. Zrozum, to nie była taktyka, tylko nieświadome
[ Pobierz całość w formacie PDF ]