[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Doktor, to zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam. Jego uśmiech na pewno nie był wytworem mojej
wyobrazni, ale gdy przyjrzałam się bliżej jego twarzy, stwierdziłam, że coś jest z nią nie tak.
Jeszcze jeden Odmieniec westchnął. Przyjrzał się mojej twarzy wzrokiem krótkowidza. Nagle
zachichotał i klepnął się w nogę. Miał piskliwy, niemal histeryczny śmiech.
Przyszła mi nagle do głowy absurdalna myśl, że jest upośledzony.
Ale ty jesteś super wybełkotał nieśmiało. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc zerknęłam
bezradnie na Madame Vegę, która rozglądała się po pokoju z marsową miną, po czym wyszła.
Nie wyglądasz jak Odmieniec stwierdził Doktor. Ale skaza rzadko się ujawnia.
Vega mówi, że jesteś Zniąca i że twoje sny pojawiły się po zetknięciu ze skażoną wodą. Nie widziałem
nigdy takich skutków wody. Ludzie raczej umierają poinformował. To przynajmniej wyjaśniało,
dlaczego chciał się ze mną zobaczyć. Co za ironia, że zainteresowanie wzbudziło kłamstwo, które miało
uchronić mnie przed ciekawskimi.
Nie mam w tej chwili zbyt dużo czasu, ale zapiszę sobie, żeby pózniej dokładniej cię zbadać.
Zaczął szukać ołówka, a ja rozejrzałam się, zastanawiając się, gdzie podziała się Madame Vega. Nie
zauważyłam żadnych innych drzwi. W małej wnęce wisiał portret jakiejś kobiety. Namalowana twarz od
razu mnie do siebie zniechęciła.
Widzę, że przyglądasz się mojej drogiej babce zauważył Doktor. Miała na imię
Marisa szepnął.
Stwierdziłam, że mam szansę się przypochlebić.
Jest piękna powiedziałam z podziwem, choć uznałam, że ma na to zbyt ostre i surowe rysy. Jej
oczy płonęły jednak żywą inteligencją.
Owszem przyznał Doktor z niejakim smutkiem. Szkoda, że musiała umrzeć.
Patrzyłam na niego, ale w końcu odnalazł ołówek. Elspeth Gordie, zgadza się?
Pokiwałam głową, myśląc, że to tę kobietę Louis nazywał żółtooką cholerą i intrygantką.
Odmieńcy nie zawsze są tacy, na jakich wyglądają. Często kryją w sobie więcej demonów, co
okazuje się dopiero podczas leczenia.
Wbiłam wzrok w podłogę, bojąc się, że w moich oczach odmaluje się przepełniająca mnie nienawiść.
Jedyne demony w umysłach ludzi to te, które pojawiły się tam na skutek kuracji. Nie przejmując się moim
brakiem odpowiedzi, Doktor przystanął i zapatrzył się nieobecnym wzrokiem w ziemię, jakby wpadł w
trans.
Po chwili znów się odezwał.
Zajmowałem się kiedyś dziewczyną, która nosiła w sobie niesamowite demony.
Nazywała się Selmar. Dzięki mojemu leczeniu mocno spotulniała. Teraz też leczę osobę, która jest być
może opętana przez demony.
Wybałuszyłam na niego oczy, zastanawiając się, czy przypadkiem nie zwariował.
Przecież to nie mógł być ten przerażający, wielki Doktor Seraphim. I czy to możliwe, że z obawy przed
nim Selmar zamieniła się w zastraszoną, roztrzęsioną niemotę, którą poznałam pierwszego dnia w
Obernewtyn? Wydawało się to mało prawdopodobne. Doktor robił wrażenie zupełnie nieudolnego.
Doktorze, wydaje mi się, że nie powinien pan omawiać takich spraw z Odmieńcem
odezwał się słodki i aksamitny jak miód głos.
Alexi odparł Doktor. Zerknął ukradkowo nad moim ramieniem z czymś w rodzaju poczucia winy.
Odwróciłam się powoli i zobaczyłam, że na wpół ukryty za regałem stoi wysoki, przystojny mężczyzna o
lśniących, białych włosach. Miał bladą, delikatną skórę, jak u niemowlęcia, i nigdy nie widziałam
równie zimnych i ciemnych oczu. Podszedł bliżej, a ja poczułam, że koniecznie muszę się odsunąć.
Nakazałam sobie spokój, ale ledwie panowałam nad panicznym strachem.
Oczywiście masz rację. Zapomniałem przyznał Doktor, zbyt pośpiesznie wypowiadając słowa.
Wyglądał, jakby się bał. Alexi popatrzył na mnie swoimi dziwnymi oczami.
Alexi jest moim asystentem wyjaśnił Doktor, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Chciałbyś ją przebadać? Skażona woda&
Mam tego dość warknął Alexi, przerywając Doktorowi w pół zdania. Ona mi się na nic nie
przyda. Niepotrzebna mi kolejna Zniąca. Pozbądz się jej. Gdzie Vega? spytał władczym tonem.
Doktor rozejrzał się, jakby się spodziewał, że kobieta zmaterializuje się nagle na dzwięk swojego
imienia.
Była tu& jeszcze przed chwilą wyjąkał.
Blondyn zwrócił na mnie spojrzenie swoich ciemnych jak noc oczu. Tęczówki wydawały się dużo
większe niż u przeciętnej osoby, wokół nie było prawie widać białka.
Siadaj. Równie dobrze mogę sprawdzić, czy na coś się przydasz.
Doktor przyniósł pośpiesznie dwa siedzenia. Alexi usiadł naprzeciwko mnie. Kim był, że traktował
Mistrza Obernewtyn jak sługę?
Nazywa się Elspeth poinformował Doktor nerwowo.
To bez znaczenia skwitował sucho Alexi. Unieruchomił mnie swoim lodowatym, czarnym
spojrzeniem. Członkowie twojej rodziny byli Wichrzycielami?
Nie wiedziałam, czy zadaje mi pytanie, czy stwierdza fakt, więc skinęłam tylko lekko głową.
Zostali spaleni przez Pasterzy?
Znów skinęłam.
Znisz prawdę?
Niekiedy odpowiedziałam stanowczo, ale mój głos zabrzmiał chrapliwie.
Wiesz, co ludzie czują lub myślą, zanim sami ci powiedzą?
Serce prawie we mnie zamarło, ale zdołałam pokręcić głową.
Wyczuwasz czasem rzeczy, które zdarzyły się wcześniej, w pomieszczeniach lub& lub za pomocą
jakichś przedmiotów?
Znów pokręciłam głową.
Co zrobili twoi rodzice? chciał wiedzieć. Za co zostali skazani?
Nie wiem odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Patrzył na mnie przez chwilę, po czym zerwał się na równe nogi, furcząc ze złości i frustracji.
To nie do zniesienia! Kiedy wreszcie znajdzie się ta właściwa? pieklił się.
Tamta blondynka& zaczął Doktor, ale Alexi uciszył go morderczym spojrzeniem.
Drogi Alexi odezwała się nagle Madame Vega. Zorientowałam się, że za regałami muszą
znajdować się jakieś pomieszczenia. Szukałam cię.
Alexi podszedł do niej szybko.
Ta dziewka jest głupia jak but. Nie cierpię ciemnoty. Po co ją tu sprowadziłaś?
Mówiłam ci już, jak było. Za bardzo się spieszysz, a Stephen chciał ją obejrzeć dodała Madame
Vega cichym, ale twardym jak stal głosem. Patrzyłam na nich ciekawa, czy są związani. Alexi darzył ją
chyba szacunkiem, którego nie miał dla własnego Mistrza. Nie przyszło ci do głowy, że głupotę można
z łatwością upozorować? Ta, której szukamy, będzie sprytna. Uważaj, bo któregoś dnia przez swoją
niecierpliwość popełnisz poważny błąd.
Spojrzała na mnie.
Przyznaję, że co do tej się pomyliłam, ale są też inne dodała spokojnie.
Lepiej, żeby nasza ostatnia porażka nie& zaczął Alexi, ale Vega przerwała mu łagodnie.
Pózniej o tym porozmawiamy powiedziała, zerkając na mnie znacząco. Podeszła bliżej, a na jej
twarzy malowała się niejasna grozba.
Nie jest mądrze rozpowiadać o wizytach u Doktora, Elspeth. Lepiej pilnować własnych spraw i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]