[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wcale nie chciała go odepchnąć. Jej ciało i dusza wyrywały się do niego, bo czuła się przy nim
bezpieczna. Zapragnęła zamknąć oczy i zapomnieć o całym świecie. Istniał tylko Luc, jego dotyk i jego
słowa.
- Wiesz, że między nami jest coś wyjątkowego. Takie uczucie nie zdarza się często.
Wspaniale było mieć go tak blisko, czuć jego zapach i oddech na policzku.
- Próbowałem o tobie zapomnieć. Wmawiałem sobie, że idealizuję to, co między nami było... Na
niewiele się to zdało. Wystarczyło, że raz cię spotkałem i wiedziałem, że nigdy nie powinniśmy się
rozstać. Bez ciebie byłem cieniem człowieka... Czułem się kompletnie pusty.
Doskonale go rozumiała. Kiedy stanął po latach na jej drodze, życie na nowo nabrało sensu. Wraz z
nim pojawił się emocjonalny chaos i obawa, że może ją zranić, tak jak kiedyś, lecz bolesna pustka
odeszła na dobre. W tej chwili pragnęła już tylko schronić się w jego ramionach.
- Chcę się z tobą kochać - szepnął jej do ucha.
- Dobrze - odparła z twarzą na jego torsie.
- Spójrz na mnie - poprosił miękko, wplątując palce w jej włosy.
Skye spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich udrękę.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, że nie chodzi mi tylko o seks. Aączy nas o wiele więcej. Chcę ci
przypomnieć, jak było nam kiedyś cudownie i jak znów może być. -Nakrył jej usta swoimi i pocałował
ją tak czule, że aż zaparło jej dech w piersiach. Odpowiedziała tym samym. Włożyli w tę pieszczotę
całe swoje uczucie, jakby pragnęli bez słów wyznać sobie miłość.
- Chodzmy do łóżka, Skye.
- Dobrze - szepnęła, odpychając ostatnie wątpliwości. Nie będzie myśleć o konsekwencjach.
Wziął ją za rękę i poprowadził do sypialni. Zatrzymała się na chwilę na progu.
- Nie jestem zabezpieczona, Luc.
- Nie martw się. Ja się tym zajmę.
Mimo woli przypomniała sobie, że ostatnim razem nawet o tym nie pomyślał. Przeciwnie, nawet miał
nadzieję, że zaszła w ciążę. Spojrzała mu w oczy.
- Na pewno? - zapytała, nie potrafiąc ukryć obawy.
Pogłaskał ją po twarzy uspokajającym gestem.
- Jeśli będziemy mieli kolejne dziecko, to tylko wtedy, kiedy oboje będziemy na to gotowi. I na pewno
nie przyjdzie na świat przypadkiem albo z powodu naszej nieostrożności.
- Czy to znaczy, że przyjechałeś tu przygotowany na... na...?
- Hm, cóż, miałem nadzieję.
- Zaplanowałeś to - poprawiła, przesuwając palcami po jego nagim torsie.
- Dobra, przyznaję się, postanowiłem pomóc trochę szczęściu. - Położywszy jej rękę na ramieniu,
zaczął zsuwać ramiączko sukienki. - Mam przestać?
- Nie. - Zaczerpnęła głęboko tchu. - Tego nikt nam nie odbierze.
Na szczęście jego ojciec nie ma wstępu do ich sypialni. Tutaj ich miłość jest bezpieczna. Może jednak
uda im się stworzyć mały intymny świat, z dala od codziennego zgiełku i nieżyczliwych ludzi, którzy
chcieliby ich rozdzielić.
ROZDZIAA DWUNASTY
W drodze do Bellevue Hill Lukiem targały mieszane uczucia. Miał spotkać się z rodzicami po raz
pierwszy od dziewięciu miesięcy i wcale nie był przekonany, czy chce zawrzeć rozejm. Gdyby nadal
trzymał ich na dystans, wspólna przyszłość ze Skye rysowałaby się w znacznie jaśniejszych barwach.
Jednak rodzina to rodzina.
Kiedy spotykał ojca w pracy, nigdy nie padło między nimi nawet słowo na  drażliwy" temat. Stary
pewnie uznał, że jeśli nie będzie o nim wspominał, problem zniknie sam. A może miał nadzieję, że syn
zmądrzeje i porzuci pomysł żeniaczki z  tą kobietą".
Matka nie próbowała się z nim skontaktować. Zapewne nadal opłakuje Roberta. Luc też się do niej
nie odzywał. Zbyt dobrze utkwiło mu w pamięci, z jaką lodowatą dezaprobatą odnosiła się przed laty
do Skye. Kto wie, może gdyby chociaż ona była jej przychylna, sprawy potoczyłyby się inaczej? Teraz
nie zależało mu już na jej akceptacji.
Zastanawiał się, czy wie, że ma wnuka, czy może ojciec  oszczędził" jej swego czasu przykrych
rewelacji.
Choć wjechał na teren posiadłości przygotowany na ciężką batalię, był siebie pewien; raz na zawsze
wyzwolił się spod wpływu ojca. Nie tylko na gruncie prywatnym. Nie martwił się też o sprawy
zawodowe. Mógł w każdej chwili odejść z firmy i założyć własny interes.
Rodzice czekali na niego w salonie. Ojciec stał jak posąg przy marmurowym kominku, matka, cała w
czerni, siedziała w fotelu w iście królewskiej pozie. Wyglądała jak z żurnala, z nieskazitelnie
uporządkowaną fryzurą, perfekcyjnym makijażem i kompletem kosztownej biżuterii. A więc powoli
dochodzi do siebie.
- Mamo, widzę, że czujesz się lepiej - zaczął niechętnie, podchodząc bliżej.
- Z pewnością nie dzięki tobie - warknął Mau-rizio. - Od ponad pół roku nie pokazujesz się w domu.
Luc wzruszył ramionami.
- To nie jest mój dom. Poza tym, oboje wiecie, gdzie mnie szukać. Jeśli byłem potrzebny, mogliście...
- Nie o to chodzi. Gdybyś miał trochę szacunku dla matki, wpadłoby ci do głowy, żeby ją odwiedzić.
- Daj spokój, Maurizio - wtrąciła Flavia. - Przecież właśnie przyszedł. osiądz, Luciano. Cieszę się, że cię
widzę.
Luc rozparł się na kanapie.
- Zakładam, że tata informował cię o wszystkim na bieżąco. Jeśli chciałaś spotkać się ze Skye i poznać
naszego syna, mogłaś do mnie zadzwonić.
Matka zacisnęła usta i spojrzała wyczekująco na męża. Nie było wątpliwości, że o wszystkim
wiedziała.
Maurizio nie odpowiedział od razu, a kiedy już się odezwał, wyglądało na to, że bardzo ostrożnie
dobiera słowa.
- oznaliśmy, że kwestię ewentualnego spotkania pozostawimy tobie. Jeśli chcesz przedstawić nam
wnuka, sam powinieneś wybrać dogodny moment...
Przypuszczenia Luca okazały się słuszne. Ojciec nie wykona żadnego ruchu, dopóki ma nadzieję, że
jego pierworodny się opamięta.
- Przypomnij sobie naszą rozmowę przed Wielkanocą, tato. - Przyjrzał mu się sceptycznie. - Pytałem
wtedy, czy możemy przyjść we trójkę. Dałeś mi jasno do zrozumienia, że spotkanie nie wchodzi w
rachubę.
- Miałem się zgodzić, żebyś przyprowadził ich do domu, kiedy będą tu wszyscy nasi przyjaciele? -
Peretti oburzył się, uznając pomysł syna za kompletny absurd.
- Mogłem przyprowadzić Marta i Skye przed przyjazdem gości. Mielibyście mnóstwo czasu, żeby
oswoić się z sytuacją.
Maurizio rozzłoszczony machnął ręką.
- To nie był odpowiedni moment.
- A czy kiedykolwiek nadejdzie odpowiedni moment? Prawda jest taka, że skrzywdziłeś Skye, choć
zupełnie na to nie zasługiwała, a teraz nie stać cię na to, żeby przyznać się do błędu i ją przeprosić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl
  •