[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszy w jej sercu zabłysła iskierka nadziei.
- Więc kiedy się na nich natkniemy, poddamy się
im, prawda? - zapytała, robiąc wszystko, żeby to pyta
nie zabrzmiało niewinnie.
Gianni zatrząsł się cały od bezgłośnego śmiechu.
." - Jeszcze czego! Nie zamierzam dzielić się tobą
z kimkolwiek. Kiedy wymkniemy siÄ™ tym wszystkim
pogoniom, wówczas, ale dopiero wówczas, nie wcześ
niej, podejmę decyzję, co z tobą zrobić.
Krew uderzyła jej do głowy.
- Zapomniałeś, że przyrzeczona zostałam Leonardo
di Montefiore. Gdyby nie Gentile, a także przeszkody
z twej strony, byłabym teraz jego świeżo poślubioną
małżonką, bezpieczną w książęcym łożu! - wybuchnę
ła podniesionym głosem, jako że oddział oddalił się
i znów zapadła cisza.
- Wprost przeciwnie - był to najwidoczniej ulubio
ny zwrot Gianniego - o tym akurat pamiętam nieprze
rwanie. Dziwne tylko, że tak gorąco mówisz o księciu
Leonardo i tak ciągnie cię do jego łoża. Myślałem, że
zgodziłaś się oddać mu swoją rękę wbrew swojej woli,
pod presjÄ… ze strony Ugo.
- To prawda. Moim życzeniem było pozostać kobie
tą niezamężną. Ale chyba jest czymś lepszym dzielić los
z księciem Leonardo, niż chować się po lasach w brud
nym i porwanym stroju wieśniaczki i spać na gołej zie
mi w towarzystwie człowieka, który traktuje cię bez od
robiny szacunku i właśnie zastanawia się, czy cię
zgwałcić, sprzedać czy też pojąć za żonę. - Skończy
wszy, poczuła, że wylała z siebie cały żal na los, który
doświadczał ją swym okrucieństwem.
Niespodziewanie Gianni otoczył ją ramieniem.
- Och, Angela, nie okłamuj samej siebie. Zdobądz
się na szczerość i przyznaj, że ten ostatni tydzień nie był
dla ciebie taki okropny. Widziałem cię śmiejącą się
i rozbawioną. Owszem, pojawił się Braccio i trochę cię
zasmucił, ale w przeddzień w tawernie śpiewałaś jak
słowik. Twoje blade policzki nabrały pięknej barwy zło
cistego chleba, sama zaś stałaś się żywa i spontaniczna
w ruchach, podczas gdy przedtem byłaś zimna, spętana
wymogami ceremoniału i na wszystko obojętna. Dziś
chodzisz, przedtem kroczyłaś. I rwiesz zębami królicze
mięso z takim apetytem, jakby to była tłuściutka gąska,
nadziana przez twego dworskiego kucharza. Co do od
zienia, to zgadzam się z tobą. Zasługujesz na ładniejszą
suknię. Ale gdybyś nosiła coś wytwornego - uśmiech
nął się jak lis do sera - wówczas nie widziałbym twoich
nóg i pęcin. A masz pęciny jak rasowa klaczka. Nie
chciałbym pozbawić się ich widoku.
- Och! - Szarpnęła się do tyłu. - Jak śmiesz! Nie wi
działam dotąd księcia Leonardo, ale jestem pewna, że nie
zwracałby się do mnie tak wulgarnie i bezwstydnie.
- Pytanie, czy doceniłby, jaki to ptaszek wleciał do
jego klatki.
- Litości! - rozległ się z tyłu tubalny głos Beppa. -
Czy moglibyście przestać się kłócić i pozwolić mi po
spać chociaż do świtu. Wasze języki ranią mi uszy.
- Postaram się uciszyć tę krnąbrną niewiastę - rzucił
przez ramiÄ™ Gianni.
Ale ona, Angela, też nie była niemową.
- Mój Beppo, powiedz, proszę, temu waszmości, że
by przestał mnie dręczyć swym brakiem wychowania,
a z przyjemnością wycofam się z tej potyczki na słowa.
- Sam papież nie wiedziałby, komu przyznać tu ra
cję - mruknął Beppo, nakrywając się kocem. - Ogło
ście lepiej zawieszenie broni i nie radujcie czorta.
- A więc rozejm? - zapytali niemal równocześnie,
gnębieni wyrzutami sumienia za brak względów dla po
czciwego Beppo, którego poświęcenia i bezintresowno-
ści oboje byli świadomi.
Beppo z miną męczennika uniósł głowę i rzucił we
selszym głosem:
- Gdybyśmy zamiast tej wstrętnej wody, mieli jakiś
zacny trunek, wypilibyśmy po kropelce za tę rzadką
zgodę. A teraz spać. Tylko łotry i złodzieje kur wstają
przed wschodem słońca.
Obudzili się pózniej niż zazwyczaj i po śniadaniu
godnym żebraków, jako że zapasy już się im kończyły,
ruszyli w dalszą drogę. Do Burani, zapewniał Beppo,
dotrÄ… przed wieczorem. Tam pofolgujÄ… sobie w jedze
niu i piciu i kto wie, może następną noc spędzą nawet
w łóżku. Nello, który zaiste nie przypominał Pegaza,
również musiał się poczuć pokrzepiony tą myślą, gdyż
szedł wyraznie żwawszym krokiem.
Gianni był jakby trochę smętnawy, Beppo raczej mil
[ Pobierz całość w formacie PDF ]